"Nagonka". Dyrektor artystyczny Opery Wrocławskiej zrezygnował, w tle impreza Czarnka
- Dyrektor artystyczny Opery Wrocławskiej odchodzi ze stanowiska, a instytucja wskazuje, że powodem jego decyzji jest "medialna nagonka"
- Zagrożona jest też posada dyrektorki opery
- Wcześniej na jaw wyszły informacje o prywatnej imprezie po spektaklu w operze, w której uczestniczył m.in. minister Przemysław Czarnek
Są nowe informacje w sprawie imprezy z udziałem ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, o której jako pierwsi poinformowali dziennikarze "Faktu". Z ich ustaleń wynikało, że 17 lutego w Operze Wrocławskiej po spektaklu Giacomo Pucciniego "Cyganeria" odbyła się prywatna impreza.
Na scenie miał wystąpić discopolowy zespół Bayer Full, a jego lider, Sławomir Świerzyński, miał wykonać utwór "Majteczki w kropeczki" w przekładzie na język chiński. – Było "Sto lat", kolejka z prezentami dla Bartosza, a pan Sławomir z Bayer Full zaśpiewał "Majteczki w kropeczki" na scenie opery – relacjonował informator tabloidu.
Czytaj też: Czarnek poszedł do opery. Słuchał tam... "Majteczek w kropeczki" po chińsku
Urodziny trakcie imprezy miał świętować Bartosz Rybak, bliski współpracownik Czarnka, a wśród gości, oprócz ministra edukacji z żoną, mieli być prominentni politycy PiS, kardynał Gerhard Müller, zastępca Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej, a także rektorzy Politechniki Wrocławskiej i Akademii Muzycznej.
"Fakt" ustalił, że goście nie musieli płacić za wstęp, choć koszt wynajmu sali w budynku należący do opery może sięgać kilkudziesięciu tysięcy złotych.
W czwartek w kolejnym artykule dziennikarze dziennika poinformowali, że jedzenie i picie za około 20 tys. zł nie zostało sfinansowane z prywatnych pieniędzy pełnomocnika Czarnka, Bartosza Rybaka. "Za catering na imprezie urodzinowej zapłaciła fundacja z Lublina. Nazwisko jej prezesa było również na liście gości zaproszonych na imprezę w Operze Wrocławskiej" – napisał "Fakt".
Afera po imprezie w Operze Wrocławskiej z udziałem Czarnka. Dyrektor artystyczny rezygnuje
W środę Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego poinformował, że w związku z doniesieniami zarządził przeprowadzenie w trybie pilnym kontroli w Operze Wrocławskiej, zlecono również kontrolę ZUS w instytucji. Z kolei w czwartek wieczorem oświadczenie w sprawie wydała Opera Wrocławska.
Wskazano w nim, że "nagonka medialna powielająca nieprawdziwe informacje, kontrola ZUS oraz zlecone przez Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego w dniu 2 marca br. 'sprawdzenie kulisów' jednego z wielu wydarzeń komercyjnych organizowanych w Operze Wrocławskiej, destabilizuje pracę jednej z najważniejszych instytucji kultury Wrocławia".
Przekazano także o rezygnacji dyrektora artystycznego. "W konsekwencji tej sytuacji rezygnację z zajmowanego stanowiska złożył dyr. Artystyczny Opery Wrocławskiej Maestro Mariusz Kwiecień – światowej sławy baryton, którego z takim trudem pozyskaliśmy do współpracy" – wskazano dalej.
Jak dodano, dyrektorka Opery Wrocławskiej Halina Ołdakowska "deklaruje pełną gotowość do kontroli dowolnego zakresu działalności instytucji, którą kieruje".
"Z uwagi na zaangażowanie pracowników Opery w realizację codziennych zadań artystycznych i trwającą kontrolę ZUS, dyrektor zwróciła się jednak do Marszałka Województwa Dolnośląskiego z prośbą o weryfikację funkcjonowania instytucji w sposób, który nie będzie rzutował na jej bieżącą działalność i uznaną w świecie kultury reputację" – przekazano w oświadczeniu.
Wrocławska "GW" podaje, że przed rezygnacją Kwiecień zarabiał w operze ponad 60 tys. zł miesięcznie.
Stanowisko Przemysława Czarnka
Minister odniósł się do sprawy słowami: "co za bzdury" i potwierdził, że był na operze "Cyganeria", ale zaprzeczył, jakoby w trakcie występu był występ Bayer Full.
"Co za bzdury. Sz. Państwo informuję: 1. We Wrocławiu byłem 17. a nie 24.02, 2. Byłem w Politechnice Wrocławskiej i Dolnośląskim Centrum Onkologii Pulmonologii i Hematologii, 3. Wieczorem m.in. wraz z rektorami byłem na operze Cyganeria, 4. Nie było żadnego występu Bayer Full i nie słyszałem tam ich piosenki, choć jak wielu lubię też taką muzykę" – napisał na Twitterze.
Co dalej z dyrektorką Opery Wrocławskiej?
28 lutego poinformowano, że pracę w Operze Wrocławskiej straci jej dyrektorka. Zarząd województwa dolnośląskiego przekazał, że jednogłośnie podjął uchwałę o zamiarze odwołania ze stanowiska Haliny Ołdakowskiej. – Pani Halina Ołdakowska została dwukrotnie uznaną winną naruszenia dyscypliny finansów publicznych przez Regionalną Komisję Orzekającą przy Regionalnej Izbie Obrachunkowej we Wrocławiu. Na Dyrektor Opery nałożono karę nagany oraz upomnienia – mówił członek zarządu województwa Krzysztof Maj cytowany przez "Gazetę Wrocławską".
Nie ma ostatecznego rozstrzygnięcia w tej sprawie, a Ołdakowska następnego dnia przekazała, że stanowisko "Regionalnej Komisji Orzekającej w sprawie dyscypliny finansów publicznych dotyczyło przeznaczenia w 2021 r. środków zakładowego funduszu świadczeń socjalnych na bieżącą działalność Opery Wrocławskiej".
– To miało miejsce w trudnym okresie pandemii COVID-19 i w krytycznej sytuacji instytucji pozbawionej należytego wsparcia ze strony organów województwa dolnośląskiego. I podkreślam, że zostało wydane zaledwie nieprawomocne orzeczenie w pierwszej instancji. Obecnie postępowanie wyjaśniające w tej sprawie toczy się przed organem drugiej instancji, czyli Główną Komisją Orzekającą w Warszawie – powiedziała "Gazecie Wrocławskiej" Ołdakowska, dodając, że "w tej sytuacji wypowiedź członka zarządu Krzysztofa Maja jest więc nieprawdziwa".
– Podkreślam, że żaden sąd nie dokonał rozstrzygnięcia tej sprawy. Trudno więc mówić, że zapadły w niej jakiekolwiek wyroki wskazujące na złamanie prawa – podkreśliła.