Borys o śmierci syna Filiks: Zadzwoniłem do Magdy. Oboje płakaliśmy. Ona została z tym sama

Daria Różańska
15 marca 2023, 12:50 • 1 minuta czytania
– Jak patrzyliśmy na pogrzebie na Magdę… Ten płacz, te zrozpaczone siostry Mikołaja... Człowiek nie może się pogodzić z tym, co się wydarzyło. Wie pani, dla mnie nieprawdopodobne jest, że do tej tragedii doszło, bo ktoś przygotował atak na Magdę i środowisko szczecińskiej PO. To była zaplanowana akcja, która wymknęła im się spod kontroli. Nie spodziewali się, że trafi to na młodego wrażliwego człowieka, który odbierze sobie życie – mówi Piotr Borys z Platformy Obywatelskiej.
Poseł PO Piotr Borys zamierza pozwać TVP, TVP Info i wydawców. Fot. Jan Bielecki / East News

3 marca posłanka Platformy Obywatelskiej Magdalena Filiks poinformowała, że 17 lutego odszedł jej syn. W dniu pogrzebu 16-letniego Mikołaja na antenie TVP Info pojawiły się paski: "Piotr Borys z Platformy Obywatelskiej ujawnił informacje pozwalające na identyfikację ofiar pedofila"; "Posłowie Platformy Obywatelskiej odpowiedzialni za śmierć dziecka – ofiary pedofila".


Tymczasem 29 grudnia 2022 roku to TVP Info i Radio Szczecin niemalże jednocześnie opublikowały artykuły o tytułach: "Pełnomocnik marszałka Geblewicza skazany za pedofilię. Ofiarami dzieci znanej parlamentarzystki"; "Pełnomocnik marszałka Geblewicza ds. uzależnień skazany za pedofilię i narkotyki".

W ten sposób dziennikarze mediów rządowych powrócili do sprawy Krzysztofa F., byłego pełnomocnika marszałka województwa zachodniopomorskiego ds. zwalczania uzależnień, który już od roku odbywał karę. Wyrok w sprawie zapadł w grudniu 2021 roku. Krzysztofa F. skazano na cztery lata i 10 miesięcy pozbawienia wolności.

Dlaczego posłanka Filiks stanęła w pana obronie?  Piotr Borys: Myślę, że Magda nie wytrzymała kolejnego kłamstwa i manipulacji. Nie mogła znieść fałszu, który wylewał się z mediów publicznych. 

Byliśmy dużą grupą na pogrzebie syna Magdy, wspieraliśmy ją. Dopiero, jak wróciłem, to zobaczyłem, co się dzieje. Machina TVP już ruszyła. To trwało przeszło dzień i kolejnego Magda odniosła się do tych fałszywych informacji. Oni próbują o 180 stopni odwrócić sytuację.

Co pan pomyślał, widząc paski w TVP Info: "Piotr Borys z Platformy Obywatelskiej ujawnił informacje pozwalające na identyfikację ofiar pedofila"; "Posłowie Platformy Obywatelskiej odpowiedzialni za śmierć dziecka – ofiary pedofila"?

Odpaliłem Twittera i ścięło mnie z nóg, kiedy zobaczyłem, w jak cyniczny sposób próbują uciekać od odpowiedzialności, mając przysłowiową "krew na rękach". Nie sądziłem, że będą próbowali mnie w to wmieszać. Pomagałem Magdzie od początku. Może nieco niefortunnie odpowiedziałem dzień po publikacji całej sprawy przez media publiczne na pytanie w TVP Info. Ale czy można ujawnić już raz ujawnioną przez Radio Szczecin informację?

Nie sądziłem, że jedno zdanie, które nie było powtórzone poza tym programem, do którego nikt nie nawiązał, zwróci czyjąś uwagę. Okazuje się, że grzebali tak głęboko, żeby znaleźć jakąkolwiek możliwość zaczepienia tematu. Próbują przerzucić odpowiedzialność za przyczynienie się do śmierci tego dziecka.  Chcą wybielić dziennikarzy rządowych mediów, a winę za "upublicznienie informacji pozwalających na identyfikację ofiar pedofila" zrzucić na pana? 

Śmierć niewinnego dziecka jest ogromną odpowiedzialnością, która rodzi skutki nie tylko prawne, moralne, ale i społeczne. Myślę, że wydawcy TVP Info i osoby, które odpowiadają za ujawnienie tych informacji, absolutnie przestraszyły się tych skutków. One wpływają na ocenę całego środowiska PiS. Ten strach spowodował, że ohydną, kłamliwą rurę ze ściekiem skierowali na inną osobę. 

Co panu piszą?  W ciągu tych dwóch dni stałem się jednym z najbardziej hejtowanych ludzi w Polsce. "Masz krew na rękach"; "Ponosisz odpowiedzialność za śmierć dziecka" –  to tylko niektóre z wiadomości. Nie będę cytował tych najgorszych komentarzy.  Przez trzy lata chodziłem do TVP Info i za każdym razem byłem hejtowany, zasypywany groźbami. Dostawałem listy z pogróżkami śmierci. Ale to, co się dzieje od tych kilku dni, ma niewyobrażalną skalę. Wewnętrznie czuję, że wsparłem Magdę. Ale zewnętrznie – ten hejt jest straszny do zniesienia. Dorosłym łatwiej jest sobie z tym poradzić. Chociaż mamy też rodziny, dzieci. I widzimy, jak oni wszyscy to przeżywają.

Jestem w stanie zrozumieć, co czuła rodzina Magdy, kiedy przez miesiące musieli mierzyć się z tak potwornym hejtem. Najgorzej, jak trafia na wrażliwe dzieci. Niewybaczalne, co oni zrobili, napędzając ten hejt. 

"Gazeta Wrocławska" twierdzi, że za słowa, które padły 30 grudnia w TVP Info miał pan dostać od Borysa Budki reprymendę. 

Nie miałem żadnej rozmowy z Borysem Budką w tej sprawie. Powiedział tylko, że to, co robi TVP i media publiczne, jest bardzo złe.  Wylądowaliśmy z posłami po pogrzebie, włączyłem telefon i pokazałem, co wypisują. Byli tak zszokowani, że nie byli w stanie powiedzieć ani słowa. Natychmiast zaczęli szukać – jak zrobili to niezależni dziennikarze – kto, kiedy i co ujawnił. Miałem wsparcie ze strony Katarzyny Lubnauer i innych posłanek. To, co robią rządowe media, jest ohydnym kłamstwem i manipulacją. Odniosłem się do materiałów, które w przestrzeni publicznej funkcjonowały od 24 godzin. To był zwiastun programu, w którym brałem udział. 

Kto i dlaczego był celem?  Celem była Magda, a przypadkową ofiarą stało się jej dziecko. Ona była przecież szefową KOD-u, przez lata organizowała demonstracje przeciwko niszczeniu praworządności. Dla PiS-u nie była nikim przypadkowym. Trzeba też wspomnieć o jej niedawnych kontrolach w Lasach Państwowych – ujawniała, jak działacze PiS-u po swoich fundacjach rozdysponowali miliony złotych. 

I nagle zaczął hejtować ją Dariusz Matecki, radny PiS ze Szczecina, pracownik Lasów Państwowych. Upublicznił w internecie zdjęcie Magdy z Krzysztofem F. Oni szukali punktu zaczepienia przeciwko Magdzie, w końcu znaleźli sprawę, w której ofiarą były jej dzieci. To niewybaczalne.  Rolę Mateckiego w tej sprawie też należy wyjaśnić. Bo doszło do wycieku tajnych danych, które nie miały prawa pojawić się w przestrzeni publicznej. Trzeba znaleźć prawdziwych zleceniodawców. Prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie przyznał, że jedyną informacją na temat pokrzywdzonego, jaka została upubliczniona, był jego wiek. Mówił też, że sprawą długo nikt się nie interesował, 28 grudnia zaczął redaktor naczelny Radia Szczecin.  Przecieki na temat ofiar mogły pojawić się albo z prokuratury, albo z policji, albo ze służby więziennej.

To wszystko wyglądało jak klasyczna ustawka: 29 grudnia o 6:28 w Radiu Szczecin i TVP Info opublikowano informacje, że Krzysztof F. został zatrzymany, a ofiarami są dzieci znanej parlamentarzystki.

Dzień później byłem gościem w TVP, gdzie odpowiadałem właśnie na wstępniaka o tym, że pokrzywdzonymi są dzieci znanej parlamentarzystki ze Szczecina. Starałem się ich bronić. 

Po programie natychmiast zadzwoniłem do Magdy. Wiem, czym jest dziecięca depresja i do czego może doprowadzić hejt. Zapytałem, jak czuje się Mikołaj. Już po jednym dniu tej nagonki było im bardzo trudno. Magda skorzystała z porady psychoterapeuty, później na własną rękę zorganizowała Mikołajowi kolejne.  Robiła wszystko, by ochronić syna. Ale to było zbyt ciężkie dla dziecka, które przeżywało traumy od kilku lat. Tylko na początku będąc osobą anonimową. A później cały Szczecin i cała Polska mogła zidentyfikować jego tożsamość. A stało się to natychmiast po publikacji w rządowych mediach.  Znał pan Mikołaja?

Osobiście go nie znałem, tylko z opowieści Magdy. Rozmawialiśmy wcześniej o tym, żeby dać mu wsparcie psychologiczne, żeby mógł poradzić sobie z tym, co go czeka po ujawnieniu tych wszystkich informacji. 

W jaki sposób to, co się działo w mediach, wpływało na rodzinę posłanki? 

Nie jestem upoważniony, by o tym mówić. Myślę, że przyjdzie czas, kiedy Magda sama zechce o tym powiedzieć.

Kiedy dowiedział się pan o śmierci Mikołaja? 

Kilka minut po tym, jak Magda wrzuciła post na Facebooku. Od razu do niej zadzwoniłem. Oboje płakaliśmy. Magda została z tym sama. Radziła sobie wszystkimi możliwymi sposobami. Robiła wszystko, żeby ratować rodzinę przed tym, co się wydarzyło. Nie udało się, bo ten hejt był zbyt mocny, trafiło na bardzo wrażliwego, młodego człowieka. 

Myślę, że tego dnia świat mi się trochę zawalił, jak wszystkim, którzy mają dzieci. To wszystko "przepłynęło" do Mikołaja wyłącznie ze świata dorosłych. Największą tragedią jest, że nie udało się go ochronić. 

Nie boi się pan o swoją rodzinę? 

Chciałbym uchronić bliskich przed hejtem, przed tym, co dotyka mnie. Na pewno istnieje gdzieś poczucie zagrożenia. Miałem kilka bardzo poważnych donosów, życzeń śmierci. Kiedy to się powtarzało po raz kolejny, to zgłosiłem to na policję. Obawiałem się o swoje dzieci. 

Teraz dzieci i żona wiedzą, co się dzieje?

Tak, przygotowaliśmy dzieci. Chcemy, żeby były odporne i wiedziały o tym, co się dzieje. Zaraz po informacji o śmierci Mikołaja mieliśmy rozmowę o tym, co się wydarzyło. Nasze dzieci są w podobnym wieku. 

Każde z dzieci ma TikToka, Facebooka, znajomi dzwonią i pytają. Dlatego na pewno w tej sytuacji lepiej jest pokazać dzieciom nieco szerszy obraz. Jeśli nie przerwiemy tego łańcucha, tej spirali nienawiści, hejtu, jeśli nie ochronimy dzieci, osób najsłabszych, to nie ma sensu być w polityce. Tę spiralę nienawiści trzeba przerwać. 

W jaki sposób?

Po pierwsze: dać społeczny zakaz przyzwolenia na takie sytuacje. To jest kluczowa rzecz.  Zlikwidować TVP Info, o co od miesięcy walczycie, a wcześniej ją bojkotować? 

Na pewno przez jakiś czas. Niechodzenie do mediów publicznych ma też drugą stronę: narracja, która trafia do 60 proc. Polaków, staje się wyłącznie przekazem PiS. Poza tym: pozwy sądowe – już zapowiedziałem ich złożenie przeciwko TVP, TVP Info i wydawcom.  Pan więcej do mediów publicznych nie pójdzie? 

Myślę, że granica została przekroczona. Oni to zrobili po to, żeby zaszczuć Magdę. Przekroczyli granicę. Stała się najgorsza rzecz – śmierć dziecka. I ta próba obrony, zrzucenia odpowiedzialności, kłamstwa, manipulacji – pokazały, że w TVP nie ma żadnych wartości, świętości. Oni są bezwzględni. Kurski odszedł, a aparat nienawiści dalej się nakręca. To jest okropne.

Jak patrzyliśmy na pogrzebie na Magdę… Ten płacz, te zrozpaczone siostry Mikołaja... Człowiek nie może się pogodzić z tym, co się wydarzyło. Wie pani, dla mnie nieprawdopodobne jest, że do tej tragedii doszło, bo ktoś przygotował atak na Magdę i środowisko szczecińskiej PO. To była zaplanowana akcja, która wymknęła im się spod kontroli. Nie spodziewali się, że trafi to na młodego wrażliwego człowieka, który odbierze sobie życie. Na pewno przyjdzie czas, kiedy Magda zabierze głos. Na razie skupia się na tym, żeby zapewnić bezpieczeństwo swoim córkom. Ważna jest manifestacja solidarności z Magdą, z jednoczesnym brakiem przyzwolenia na zło, hejt, nienawiść, które toczą się przez telewizję publiczną. Nie możemy dopuścić do kolejnych tragedii.  Już widzimy, jak będzie wyglądała kampania. Ta sytuacja to tylko przedsmak. Musimy powiedzieć stanowcze "stop" temu, co robią media publiczne i obóz władzy. Musi być zapora społeczna. Musimy wygrać wybory i zakończyć tę wojnę polsko-polską. 

A jeśli wyborów nie wygracie? 

To walka o wszystko, o normalny kraj dla najmłodszego pokolenia. Nie mam tutaj najmniejszej wątpliwości. Trzeba zrobić wszystko, żeby złych ludzi odsunąć od władzy. 

Czytaj także: https://natemat.pl/475082,ujawniono-przekazy-dnia-w-pis-po-smierci-syna-filiks