Świątek w imponującym stylu otworzyła Indian Wells. Było blisko zwycięstwa do zera!

Maciej Piasecki
11 marca 2023, 23:36 • 1 minuta czytania
To była tenisowa formalność. Iga Świątek od mocnego uderzenia rozpoczęła turniej BNP Paribas Open w Indian Wells. Polka rozbiła amerykańską tenisistkę Claire Liu w dwóch krótkich setach 6:0, 6:1. Liderka światowych list dała próbkę swoich nieprzeciętnych umiejętności i zachwyciła formą na otwarcie w USA.
Iga Świątek od spektakularnego zwycięstwa rozpoczęła marsz po obronę tytułu na BNP Paribas Open w Indian Wells. Fot. KARIM SAHIB/AFP/East News

Ci, którzy spóźnili się kwadrans na mecz Igi Świątek, mogli czuć się rozczarowani. Liderka rankingu WTA zaczęła bowiem od szybkiego prowadzenia 4:0 z zaliczką dwóch przełamań. Claire Liu nie wykorzystała swojego momentu w... drugim gemie, prowadząc 40:15, a jeśli takich sytuacji nie wykorzystuje się w starciu z raszyńskim ekspresem, to kończy się to źle.

Polka nie zamierzała zwalniać tempa, konsekwentnie wywierając presję na przeciwniczce. Amerykanka chińskiego pochodzenia była co chwilę częstowana mocnymi uderzeniami, na które nie potrafiła znaleźć żadnej konkretnej odpowiedzi.

Efekt był taki, że po zaledwie 26 minutach Świątek wygrała pierwszego seta 6:0. To szósty taki przypadek w tym sezonie, kiedy Polka nie daje rywalce wygrać chociaż jednego gema w partii.

Świątek nie odpuściła ani na chwilę

Amerykanka musiała się poważnie zastanowić, co zrobić, żeby nie skończyło się powtórką blamażu w secie numer dwa.

Tę sztukę udało się osiągnąć już w pierwszym gemie, przy serwisie Świątek. Duża w tym "zasługa" polskiej tenisistki, która popełniła, nietypowo jak na siebie, dwa podwójne błędy serwisowe. Z tego względu gem trwał osiem minut, czyli naprawdę sporo czasu, spoglądając na poprzednią partię. Dla porównania Amerykanka w pierwszym secie zdołała wygrać tylko siedem punktów. Nie zmienił się jednak kierunek na tablicy wyników, bo było 1:0 dla Polki.

Liu chwilę później przegrała gem serwisowy i zrobiło się 2:0 dla faworytki. Kibice, którzy gromadzili się na korcie centralnym w Kalifornii, zaczęli oklaskiwać pojedyncze zagrania miejscowej zawodniczki. Amerykanie chcieli, żeby nawiązała się jakakolwiek rywalizacja. Nic nie robiła sobie jednak z tego Świątek. Po 16 minutach Polka prowadziła już 3:0.

Później stało się to, co... stać się tego dnia musiało. Liu została stłamszona przez Świątek i choć próbowała na różne sposoby, nie była w stanie przez godzinę meczu wygrać chociaż jednego gema. Na szczęście dla Amerykanki z kortu ostatecznie nie wyjechała na tzw. rowerze, czyli z dwoma zerami po stronie zdobytych gemów. Wygrała bowiem gem przy stanie 0:5.

Kibice zareagowali niemal owacją na stojąco. Liu uśmiechnęła się i... wyraźnie odetchnęła. Ale tego dnia to było wszystko. Świątek zwyciężyła po godzinie i pięciu minutach gry.

W III rundzie kalifornijskiego turnieju Polka zmierzy się z Kanadyjką Biancą Andreescu. Świątek na kort wyjdzie za dwa dni, tj. w poniedziałek 13 marca.

II runda BNP Paribas Open, WTA 1000 Iga Świątek (Polska) – Claire Liu (USA) 6:0, 6:1