Podwójna śmierć duchownych z Sosnowca. Prokuratura wyraziła zgodę na pochówek
- Do prawdopodobnego zabójstwa diakona doszło 7 marca w pobliżu domu katolickiego w Sosnowcu
- Znaleziono tam włoki młodego mężczyzny z ranami kłutymi na całym ciele
- Tego samego dnia znaleziono także drugie ciało, należące do księdza, który prawdopodobnie popełnił samobójstwo po dokonaniu zabójstwa diakona
Uroczystości pogrzebowe zaplanowano w kościele w Wolbromiu przy ul. Mariackiej. Ceremonia odbędzie się 14 marca o godzinie 13:00. Mszy pogrzebowej przewodniczyć ma biskup diecezji sosnowieckiej Grzegorz Kaszak.
Prawdopodobne zabójstwo diakona
Prokuratura nadal prowadzi czynności w związku z makabrycznym zdarzeniem. Wiele wskazuje jednak na to, że diakona zabił ksiądz z diecezji sosnowieckiej, którego ciało zostało znalezione tego samego dnia. Sam popełnił samobójstwo.
– Zostały przeprowadzone oględziny miejsca zdarzenia i ciała mężczyzny. W najbliższych dniach wykonana zostanie sekcja zwłok, która odpowie na pytanie, jakie były przyczyny i mechanizm zgonu – powiedział wówczas prokurator Waldemar Łubniewski, który w rozmowie z radiem RMF FM przyznał, że "wszystkie okoliczności zdarzenia wskazywały na to, że mogło dość do popełnienia przestępstwa zabójstwa".
Rany kłute na ciele diakona
Jak podaje "Fakt", diakon to 25-letni Mateusz B., którego znaleziono 7 marca na podwórku przy Domu Katolickim w centrum Sosnowca. Był pomocnikiem biskupa. Leżał na podwórku, w pobliżu swojego auta. Miał przy sobie torbę, a w ręce ściskał kluczyki. Po znalezieniu duchownego podjęto reanimację, która jednak okazała się nieskuteczna. Mężczyzny nie udało się uratować.
"Fakt" podaje, że oględziny okazały rany kłute na ciele młodego mężczyzny, w tym w okolicach klatki piersiowej i szyi. Tych dokonano z użyciem noża.
Jedna z hipotez prokuratury, którą przytacza gazeta, mówi o tym, że zabójstwa dokonał ksiądz, który w akcie desperacji później sam popełnił samobójstwo. Dziennikarze RMF FM zdołali nieoficjalnie ustalić, że dwaj mężczyźni byli ze sobą skonfliktowani, co mogło leżeć u podstaw wtorkowej tragedii.