Scenarzysta nazwał Jennę Ortegę "toksyczną". Poszło o serial "Wednesday"
- Jenna Ortega to nowa królowa horrorów i jedna z najpopularniejszych aktorek młodego pokolenia. Już wcześniej była znana, ale jej popularność eksplodowała po roli w serialu Netfliksa - "Wednesday".
- Po premierze 20-letnia gwiazda nie gryzła się w język i opowiadała nieprzychylne rzeczy na temat produkcji. Zbulwersowało to znanego scenarzystę, który w tym biznesie siedzi od ponad dwóch dekad i nazwał ją "toksyczną" i "uprzywilejowaną".
- Również został za to skrytykowany, więc potem rozwinął i nieco wygładził swoje przemyślenia.
Jenna Ortega wyznała, że początkowo odrzuciła propozycje Netfliksa, bo wolała grać w filmach. Innym razem żaliła się, że praca na planie była dla niej męcząca, bo musiała nauczyć się wielu rzeczy naraz. Od grania na wiolonczeli i pływania kajakiem, aż po naukę niemieckiego i szermierki. – Nie spałam. Wyrywałam sobie włosy z głowy – oznajmiła, podkreślając, wiele razy dzwoniła cała zapłakana do swojego taty.
Jenna Ortega poprawiała scenariusz i dialogi "Wednesday"
Najbardziej szokującego wywiadu udzieliła na początku marca wyznała w podcaście aktora Daxa Sheparda "Armchair Expert". Bez krępacji przyznała, że poprawiała pracę scenarzystów i zmieniała dialogi, które w jej mniemaniu w ogóle nie pasowały do apatycznej Wednesday Addams. Przyznała, że to, co wcześniej napisali "nie miało sensu".
Kiedy przeczytałam cały scenariusz, zdałam sobie sprawę, że to jest produkcja dla młodszych widzów. (...) Myślałam, że będzie o wiele mroczniejsza. Wszystko, co robiła Wednesday, wszystko, co musiałam zagrać, w ogóle nie miało sensu z punktu widzenia jej postaci. Jej bycie w trójkącie miłosnym? Bez sensu. Była tam nawet linijka o sukience, którą chciała założyć na szkolny bal. Bohaterka miała powiedzieć: "O mój Boże, uwielbiam ją". (...) Musiałam powiedzieć: "Nie".
Aktorka sama przyznała, że jej zachowanie nie było do końca profesjonalne. – Chwilami na planie byłam w pewnym sensie nieprofesjonalna, bo zacząłem zmieniać kwestie. (...) Musiałam wyjaśniać, dlaczego nie mogę zrobić pewnych rzeczy. (...) Stałam się wobec Wednesday bardzo, bardzo opiekuńcza – dodała.
Twórca "Spartacusa" ostro skrytykował Jennę Ortegę
Wywiadu posłuchał też 57-letni Steven S. DeKnight, który był twórcą serialu "Spartacus" i "Dziedzictwo Jowisza", a także pisał scenariusze i był reżyserem wielu odcinków takich przebojów "Tajemnice Smallville", "Daredevill" oraz "Buffy - postrach wampirów". Nie pracował przy "Wednesday", ale wypowiedzi Jenny Ortegi mocno go zirytowały.
Takie wypowiedzi świadczą o byciu uprzewilejowanym i toksycznym. Uwielbiam jej rolę, ale życie jest za krótkie, żeby zadawać się z takimi ludźmi w branży. (...) Jest młoda, więc może pewnych rzeczy nie rozumie (choć powinna). Powinna też zadać sobie pytanie, jakby się czuła, gdyby showrunnerzy udzielili wywiadu i opowiedzieli o tym, jaka jest trudna i jak odmawiała zagrania materiału.
Scenarzysta napisał też, że uwielbia rozmawiać z aktorami o ich kwestiach i wątkach, ale "natura rzeczy jest taka, że oni nie mają pełnego obrazu (w telewizji) tego, dokąd zmierza historia i dlaczego niektóre linie dialogowe są potrzebne, aby całość miała sens".
Później DeKnight stwierdził, że aktorka publicznie "nasrała" na scenarzystów i showrunnerów. Po kilku dniach i krytyce jeszcze raz podkreślił, że ma niesamowity talent i chodziło mu o kwestie naruszenia zaufania na planie oraz sposób, w jaki wprowadziła zmiany.
Bronił się też tym, że jej wypowiedzi zbiegły się w czasie z planowanym ponownym strajkiem scenarzystów (negocjacje kontraktu z Alliance of Motion Picture and Television Producers mają się zacząć dziś, czyli 20 marca).
Ma niesamowity talent. Publiczne ujawnienie różnic w podejściach artystycznych było po prostu niefortunną sytuacją, a ponadto muszę przyznać, że scenarzyści, w tym ja, są poddenerwowani zbliżającym się strajkiem. Idealna burza.
Na początku tego roku Netflix ogłosił, że powstanie 2. sezon serialu "Wednesday". "Zawsze patrzymy w przyszłość, kiedy siadamy do tworzenia serialu. Zawsze mamy w głowie kilka sezonów. Nigdy się tego nie spodziewamy, ale oczekujemy, że nasza produkcja odniesie sukces – oznajmili twórcy, Alfred Gough i Miles Millar, w wywiadzie z tygodnikiem "Variety". Na razie nie znamy daty premiery nowych odcinków.