Nie chcę mieć dzieci, ale ciągle słyszę, że powinnam, bo... ktoś by mnie kochał. To egoizm

Ola Gersz
25 marca 2023, 07:02 • 1 minuta czytania
Publiczne mówienie, że nie chce mieć się dzieci, wciąż wymaga odwagi. Zaraz rusza lawina mądrości i "argumentów", których wcale nie chcesz słuchać, bo masz mózg i umiesz sama podejmować decyzje. Decyzje dotyczące TWOJEGO ŻYCIA, co niektórych jednak wcale nie obchodzi, bo twoje życie to przecież ich sprawa i "kiedyś nam za to podziękujesz". Jest jednak jeden argument, który jest najgłupszy i najbardziej egoistyczny ze wszystkich.
Przekonywanie do dzietności naprawdę powinno się skończyć Fot. Pexels / Anete Lusina

Nie będę wnikać, dlaczego nie chcę mieć dzieci. Nie chcę i już. To powinno każdemu wystarczyć, chociaż wciąż czujemy się w obowiązku tłumaczyć zdziwionym znajomym i członkom rodziny z naszej zaplanowanej bezdzietności. To niczyja sprawa, tylko moja. Oburzeni nie pomogą mi wychować dziecka i go nie utrzymają, prawda? Szach-mat.


Zresztą świetnie o tym już pisała w naTemat Alicja Cembrowska w tekście "To nie jest kraj dla bezdzietnic z wyboru. Mam dość słuchania, że "to czas na dziecko". Zacytuję:

Doskonale wiem, co przeczytam pod tym tekstem. Zdaję sobie sprawę, że kolejny raz zderzę się z mentalną ścianą zbudowaną z haseł, które mamy wręcz przekazywane genetycznie. "Dziecko to cud", "rodzicielstwo to najpiękniejsza rola w życiu", "dzieci nadają sens", "pożałujesz za kilka lat, że nie masz dziecka". Nie odmawiam nikomu realizowania się w byciu rodzicem. Dlaczego tak wiele osób dało sobie prawo odmawiać mi realizowania się jako bezdzietnica?

"Powinnaś mieć dziecko, bo ktoś będzie cię kochał"

Jest jeszcze jeden stały "argument", które często pojawia się w tym repertuarze. Argument, który denerwuje mnie chyba najbardziej. Mianowicie: "dziecko będzie cię kochało najbardziej na świecie, będziesz dla niego najważniejszy, ktoś będzie cię kochał".

Co jest w tym nie tak? Wszystko. Rodzenie dziecka tylko po to, żeby czuć się kochanym i nie być samotnym jest cholernie egoistyczne. Samolubne. Owszem, jest to miłe, nie powiem, tyle że miłe dla ciebie, niekoniecznie dla dziecka.

Znam osobę, która urodziła dziecko z takiego powodu. Osobę, która bała się samotności i bardzo chciała czuć się kochana. W dzieciństwie jej dziecko miało tylko jeden cel: uszczęśliwić wiecznie smutną mamę. Codziennie słyszało od niej, że tylko dzięki niemu żyje, a gdyby odeszło, pękłoby jej serce. To dziecko, dziś już dorosłe, wymęczone i zmaltretowane psychicznie, od lat leczy się z powodu patologicznego uzależnienia od rodzica. Na koncie ma już próbę samobójczą.

Tak, to radykalny przypadek, chociaż takich przypadków jest alarmująco sporo. Ale naprawdę chcesz rodzić dziecko, prawdziwą osobę, po to, żeby ktoś cię podziwiał i kochał? Żeby podał ci tę wyświechtaną szklankę wody na starość? Żeby nie być samej?

Ok, ale musisz mu zaoferować to samo, a nawet więcej. Twoje dziecko to osobna jednostka, która nie istnieje tylko dla ciebie i dla zaspokajania twoich pragnień. Żyje dla siebie.

Nie wszyscy powinni mieć dzieci

Posiadanie dzieci to w naszym społeczeństwie wciąż default mode, tryb domyślny. Skutek jest taki, że za mało się myśli, czy chce je się mieć. A nawet nie chce, ale czy powinno.

Czy to naprawdę nasze pragnienie? A może chcemy "zrobić dobrze" naszym bliskim albo dochodzimy do wniosku, że tak trzeba i już, bo inaczej będziemy dziwaczkami? Czy stać nas na dziecko, czy będziemy w stanie dać mu tyle miłości i uwagi, ile potrzebuje? Czy jesteśmy na to gotowi, czy rozumiemy, co nas czeka?

Dziecko to nie zabawka, to nie widzimisię. To prawdziwa osoba z krwi i kości, mały człowiek, który wyrośnie na dorosłego człowieka. Wychowanie człowieka to kosmiczna odpowiedzialność, ale niektórzy w ogóle nie myślą w takich kategoriach. Urodzi się i jakoś to będzie, damy radę. Niestety nie zawsze.

Luzackie podejście do rodzenia dzieci wciąż pokutuje. Powiedzmy to wprost: niektórzy nie powinni być rodzicami, a mimo to nimi są. Znamy dziesiątki takich opowieści: z mediów, filmów dokumentalnych, własnego otoczenia, historii. Opowieści, w których dzieci cierpiały przez lekkomyślność, egoizm, narcyzm, nieuleczone traumy, świadomie nieleczone zaburzenia psychiczne własnej mamy i własnego taty. Brak miłości. Jako dorosłe osoby będą zmagać się z wewnętrznymi demonami.

Nie mówię oczywiście, że wszystkiemu są winne nieodpowiedzialne decyzje o ciąży. Oczywiście, że nie: czasami problemy zakradają się do najbardziej kochającej rodziny, w które dzieci były wytęsknione i wymarzone. Nie mówię też, że rodzice mają być idealni, bo takich po prostu nie ma. Jednak wielu trosk dałoby się uniknąć, gdyby każdy solidnie przemyślał kwestię, czy naprawdę chce być rodzicem i czy na rodzica się nadaje.

A jeśli chcesz, ale uważasz, że się nie nadajesz? Tutaj nie pomogę ani ja, ani nikt inny, bo to twoja własna decyzja. Wiele rzeczy można jednak w swoim życiu naprawić, chociaż nie wszystkie. Nie wszystko da się niestety załatać miłością.

Czytaj także: https://natemat.pl/474260,dzien-kobiet-pokazal-ze-to-inne-kobiety-wiedza-czego-chcemy-faceci-nie