Koszmarna połowa Biało-Czerwonych w Pradze. Niechlubny rekord pobity

Maciej Piasecki
24 marca 2023, 21:35 • 1 minuta czytania
Koszmarnie zaczął swoją kadencję trener Fernando Santos. Reprezentacja Polski pod wodzą Portugalczyka straciła w ciągu trzech minut dwa gole i przegrywa po pierwszej połowie w Pradze 0:2. Biało-Czerwoni pierwszego gola stracili po rekordowych 28 sekundach od początku spotkania.
Biało-Czerwoni nie tak chcieli rozpocząć eliminacje do ME 2024. Polacy przegrywają do przerwy 0:2 z Czechami. Fot. PIOTR DZIURMAN/REPORTER

Spoglądając na historię rywalizacji Polaków i Czechów, bilans był idealnie remisowy. Cztery zwycięstwa Polaków i cztery czeskiej drużyny, bilans bramkowy 10:9 na korzyść naszych. Ostatni pojedynek? Listopad 2018 roku na stadionie w Gdańsku. W Trójmieście lepsi okazali się nasi południowi sąsiedzi, którzy wygrali 1:0 po trafieniu Jakuba Jankto.

Ostatnia wygrana Polaków? To był rok 2015, mecz we Wrocławiu. Biało-Czerwoni wygrali 3:1, a gole dla Polski zdobywali wówczas: Arkadiusz Milik, Tomasz Jodłowiec i Kamil Grosicki.

Trener Fernando Santos zdecydował się na kilka ciekawych rozwiązań w wyjściowym składzie. Od pierwszej minuty szansę dostali Michał Karbownik, na lewej obronie oraz Karol Linetty, w środku pola. Przed rozpoczęciem marcowego zgrupowania takie decyzje nie były oczywiste.

Duet stoperów utworzyła za to "angielska" para, czyli grający, ale ostatnio kontuzjowany (uraz żeber) Jan Bednarek oraz Jakub Kiwior. Ten drugi bardzo zdolny, ale bez regularnej gry po zimowym transferze do Arsenalu Londyn, czyli lidera Premier League.

Koszmarne otwarcie reprezentacji Polski

Na trybunach Fortuna Areny w Pradze pojawiło się około 1400 polskich kibiców. Fani Biało-Czerwoni pojawiliby się zapewne w większym gronie, gdyby była taka możliwość. Na stadionie może się jednak zmieścić maksymalnie 20 tysięcy fanów. O sporym zamieszaniu w sprawie sprzedaży biletów informowaliśmy kilkanaście dni temu.

Mecz rozpoczął się fatalnie dla Polaków. Trener Santos mógł przecierać oczy ze zdumienia, jak proste błędy popełniali jego podopieczni. Ladislav Krejci już w... 28. sekundzie rozpoczął strzelanie w spotkaniu. Pomocnik Sparty Praga nic sobie nie zrobił z ustawienia Polaków, ofensywnie wparowując i pakując głowę tam, gdzie akurat nikogo nie było.

Efekt? Szok w polskim zespole i 0:1. Niestety, dwie minuty później było już 0:2. Tym razem Tomas Cvancara wykorzystał to, co popsuł... Karol Linetty. Środkowy pomocnik zaliczył stratę w okolicach 30 metrów przed bramką Wojciecha Szczęsnego.

Mający 22 lata napastnik Sparty wiedział, co zrobić w polu karnym Biało-Czerwonych.

Jakby Polacy mieli mało problemów, kontuzji przed dziesiątą minutą doznał Matty Cash. Trener Santos musiał z konieczności wprowadzić na boisko Roberta Gumnego.

Kiepska gra drugiej linii Polaków

Coś w ofensywie po polskiej stronie? W 20. minucie Polacy ruszyli z pierwszą, w miarę konkretną akcją. Zaczął Robert Lewandowski, zagrał do Sebastiana Szymańskiego, a ten zdołał zgrać do Przemysława Frankowskiego. Ostatni z wymienionych spróbował strzału, ale nijak miał się on w porównaniu z pomysłami i realizacją w czeskiej ofensywie.

Swoją próbę miał również Linetty, próbujący szczęścia z dystansu. Było to celne uderzenie, ale niewiele dało Biało-Czerwonym. Z drugiej strony w końcówce skórę obronie uratował Szczęsny, broniąc dwukrotnie bardzo groźne strzały Czechów.

Niestety, przegrywając grę w środku pola, trudno o pozytywne myśli w drugiej części dla Biało-Czerwonych. Trener Santos dodatkowo ma problem, bo jedną – z konieczności – wykorzystaną zmianę.

Czechy – Polska (2:0), trwa przerwa przed drugą połową Bramki: Ladislav Krejci (1), Tomas Cvancara (3) Żółta kartka: Tomas Soucek Sędziuje: Tasos Sidiropoulos (Grecja) Widzów: ok. 21 000

Czechy: Jiri Pavlenka – Jakub Brabec, Tomas Holes, Ladislav Krejci – Vladimir Coufal, Tomas Soucek, Alex Kral, Davis Jurasek – Adam Hlozek – Jan Kuchta, Tomas Cvancara. Polska: Wojciech Szczęsny – Matty Cash (9. Robert Gumny), Jan Bednarek, Jakub Kiwior, Michał Karbownik – Krystian Bielik – Sebastian Szymański, Karol Linetty, Piotr Zieliński, Przemysław Frankowski – Robert Lewandowski.