Fatalny mecz Biało-Czerwonych w Pradze. Miało być jak nigdy, było jak zawsze

Maciej Piasecki
24 marca 2023, 22:39 • 1 minuta czytania
Wyraźną porażką zakończył się debiut trenera Fernando Santosa w reprezentacji Polski. Na otwarcie eliminacji ME 2024 Biało-Czerwoni przegrali 1:3 (0:2) na wyjeździe z Czechami. Polacy stracili najszybszego gola w historii, już w 28 sekundzie meczu. Honorowe trafienie zaliczył rezerwowy Damian Szymański.
Robert Lewandowski nie tak wyobrażał sobie otwarcie eliminacji do ME 2024. "Lewy" rozczarował tak jak cały zespół. Fot. MICHAL CIZEK/AFP/East News

Spoglądając na historię rywalizacji Polaków i Czechów, bilans był idealnie remisowy. Cztery zwycięstwa Polaków i cztery czeskiej drużyny, bilans bramkowy 10:9 na korzyść naszych. Ostatni pojedynek? Listopad 2018 roku na stadionie w Gdańsku. W Trójmieście lepsi okazali się nasi południowi sąsiedzi, którzy wygrali 1:0 po trafieniu Jakuba Jankto.

Ostatnia wygrana Polaków? To był rok 2015, mecz we Wrocławiu. Biało-Czerwoni wygrali 3:1, a gole dla Polski zdobywali wówczas: Arkadiusz Milik, Tomasz Jodłowiec i Kamil Grosicki.

Trener Fernando Santos zdecydował się na kilka ciekawych rozwiązań w wyjściowym składzie. Od pierwszej minuty szansę dostali Michał Karbownik, na lewej obronie oraz Karol Linetty, w środku pola. Przed rozpoczęciem marcowego zgrupowania takie decyzje nie były oczywiste.

Duet stoperów utworzyła za to "angielska" para, czyli grający, ale ostatnio kontuzjowany (uraz żeber) Jan Bednarek oraz Jakub Kiwior. Ten drugi bardzo zdolny, ale bez regularnej gry po zimowym transferze do Arsenalu Londyn, czyli lidera Premier League.

Koszmarne otwarcie reprezentacji Polski

Na trybunach Fortuna Areny w Pradze pojawiło się około 1400 polskich kibiców. Fani Biało-Czerwoni pojawiliby się zapewne w większym gronie, gdyby była taka możliwość. Na stadionie może się jednak zmieścić maksymalnie 20 tysięcy fanów. O sporym zamieszaniu w sprawie sprzedaży biletów informowaliśmy kilkanaście dni temu.

Mecz rozpoczął się fatalnie dla Polaków. Trener Santos mógł przecierać oczy ze zdumienia, jak proste błędy popełniali jego podopieczni. Ladislav Krejci już w... 28. sekundzie rozpoczął strzelanie w spotkaniu. Pomocnik Sparty Praga nic sobie nie zrobił z ustawienia Polaków, ofensywnie wparowując i pakując głowę tam, gdzie akurat nikogo nie było.

Efekt? Szok w polskim zespole i 0:1. Niestety, dwie minuty później było już 0:2. Tym razem Tomas Cvancara wykorzystał to, co popsuł... Karol Linetty. Środkowy pomocnik zaliczył poważną w skutkach stratę w okolicach 30 metrów przed bramką Wojciecha Szczęsnego.

Jakby Polacy mieli mało problemów, kontuzji przed dziesiątą minutą doznał Matty Cash. Trener Santos musiał z konieczności wprowadzić na boisko Roberta Gumnego

Kiepska gra drugiej linii Polaków

Coś w ofensywie po polskiej stronie? W 20. minucie Polacy ruszyli z pierwszą, w miarę konkretną akcją. Zaczął Robert Lewandowski, zagrał do Sebastiana Szymańskiego, a ten zdołał zgrać do Przemysława Frankowskiego. Ostatni z wymienionych spróbował strzału, ale nijak miał się on w porównaniu z pomysłami i realizacją w czeskiej ofensywie.

Swoją próbę miał również Linetty, próbujący szczęścia z dystansu. Było to celne uderzenie, ale niewiele dało Biało-Czerwonym. Z drugiej strony w końcówce skórę obronie uratował Szczęsny, broniąc dwukrotnie bardzo groźne strzały Czechów.

Niestety, przegrywając grę w środku pola, trudno było o pozytywne myśli w drugiej części dla Biało-Czerwonych. Trener Santos dodatkowo miał problem, bo jedną – z konieczności – wykorzystaną zmianę. Portugalczyk nie mając zbyt wiele do stracenia, zaryzykował.

Na drugiej 45 minut na boisko nie wyszli Krystian Bielik oraz wspomniany Karbownik. Swoją szansę dostali za to Karol Świderski oraz Michał Skóraś.

Czeska konsekwencja, polska bezradność

Co prawda wprowadzona dwójka faktycznie zrobiła trochę "wiatru" na skrzydłach, ale to były tylko momenty, które ostatecznie nie wniosły zbyt wiele. Odnotować można 54. minutę, kiedy po rzucie rożnym Świderski mądrze przedłużył podanie głową do Lewandowskiego. RL9 uderzył na bramkę, przy okazji trafiając w głowę obrońcy. Skończyło się na delikatnym rozcięciu Lewandowskiego i... dużo większym rozczarowaniu.

Co gorsza, ponownie musiał wykazać się Szczęsny. Bramkarz grający na co dzień w Juventusie Turyn wybronił groźny strzał świetnego tego dnia Cvancary. Kilka minut później był jednak bezradny po składnej akcji Czechów, którą wykończył Jan Kuchta. Bez wątpienia jeden z najlepszych zawodników tego spotkania po stronie gospodarzy. To była 64. minuta i na tablicy wyników zrobiło się kompromitujące 0:3 z perspektywy polskiej drużyny.

W 67. minucie rzut wolny z 18 metrów miał Piotr Zieliński. Ten, który miał być liderem drugiej linii, nie potrafił wpakować futbolówki choćby w tzw. światło bramki. Piłka pofrunęła ponad poprzeczką Jiriego Pavlenki.

Gol nadzieją na Albanię?

Trener Santos szukał jeszcze kolejnych rozwiązań. Na boisku pojawili się Nicola Zalewski oraz Damian Szymański. To były już jednak zmiany bardziej z myślą o tym, co w poniedziałek. Właśnie ten duet dał gola honorowego Polakom na kilka minut przed końcem spotkania. Trafienie padło po stałym fragmencie gry.

Niestety, w debiucie Portugalczyk i jego drużyna zostali rozbici przez Czechów, w dużej mierze złożonych z młodych zawodników, mających dużo lepszy pomysł na otwarcie eliminacji ME.

Biało-Czerwoni w poniedziałek zagrają z Albanią na PGE Narodowym w Warszawie.

Początek spotkania o godzinie 20:45. Transmisja będzie dostępna na TVP 1, TVP Sport, na stronie internetowej SPORT.TVP.PL oraz na antenie Polsat Sport Premium 1.

Czechy – Polska 3:1 (2:0) Bramki: Ladislav Krejci (1), Tomas Cvancara (3), Jan Kuchta (64) – Damian Szymański (87) Żółta kartka: Tomas Soucek, Jakub Brabec Sędziował: Tasos Sidiropoulos (Grecja) Widzów: ok. 21 000

Czechy: Jiri Pavlenka – Jakub Brabec, Tomas Holes, Ladislav Krejci – Vladimir Coufal (70. David Doudera), Tomas Soucek, Alex Kral, Davis Jurasek (89. Jaroslav Zeleny) – Adam Hlozek (89. Vaclav Cerny) – Jan Kuchta (70. Antonin Barak), Tomas Cvancara (65. Mojmir Chytil). Polska: Wojciech Szczęsny – Matty Cash (9. Robert Gumny), Jan Bednarek, Jakub Kiwior, Michał Karbownik (46. Michał Skóraś) – Krystian Bielik (46. Karol Świderski) – Sebastian Szymański (65. Nicola Zalewski), Karol Linetty (77. Damian Szymański), Piotr Zieliński, Przemysław Frankowski – Robert Lewandowski.