Tusk pożalił się, że PO nie ma pieniędzy na kampanię. W tydzień zebrano ogromną kwotę
- Podczas marcowej wizyty w Bytomiu Donald Tusk zdradził że partii zaczyna brakować funduszy
- Zaapelował do wyborców o wsparcie finansowe dla Platformy Obywatelskiej
- Rzecznik Platformy Obywatelskiej przyznał, że kilka dni później na partyjnym koncie odnotowano półtora tysiąca wpłat
W połowie marca Donald Tusk pojawił się w Bytomiu, by spotkać się z wyborcami. Stwierdził wówczas, że po planowanej kampanii z akcją billboardową, na koncie partii zostanie już tylko półtora miliona złotych.
Zwrócił się też do publiczności mówiąc: – Na koniec nie pozostanie nic innego jak poprosić tych wszystkich, którzy mogą dać 10, 20, czy 50 złotych i wesprzeć kampanię – mówił były premier. Jak się okazało, jego apel był niezwykle skuteczny…
Niemal pół miliona dla Platformy Obywatelskiej
Rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec w rozmowie z "Super Expressem" zdradził, że w ciągu kilku konto PO zostało zasilone wpłatami o łącznej wartości 450 tys. złotych.
– Odnotowaliśmy 1,5 tysięcy wpłat. To głównie drobne kwoty w wysokości 50, 200, czy 300 złotych Zdarzają się też pojedyncze wpłaty bliskie limitowi, czyli 50 tys. złotych – przyznał.
Przedstawiciele "SE" dopytywali rzecznika PO, czy Platforma "pójdzie za ciosem" i zbierze kolejne, być może milionowe, środki na kampanię. – Przy pewnej konsekwencji i zaufaniu ze strony sympatyków, możemy liczyć na kilka milionów złotych – odpowiedział Grabiec.
Apel PO o wsparcie finansowe
Apel Donalda Tuska to nie wszystko. Jakiś czas temu, tuż po wystąpieniu lidera partii, na oficjalnym profilu PO na Twitterze pojawił się wpis, informujący o możliwości przekazania wsparcia finansowanego dla partii. "Wspólnie jesteśmy silniejsi niż oni. Wspólnie wygramy." - napisano.
Platforma Obywatelska otrzymuje rocznie blisko 20 milionów złotych państwowej subwencji.
Spór o "babciowe". Tusk odpowiada
Pod koniec marca Donald Tusk przedstawił propozycję nowego programu społecznego: świadczenia "babciowego" w wysokości 1500 zł miesięcznie. Pieniądze te miałyby przysługiwać każdej nowej matce, która po urlopie macierzyńskim chciałaby powrócić do pracy zawodowej – na opłacenie opieki nad dzieckiem.
Pomysł ten nie spodobał się prof. Leszkowi Balcerowiczowi, który stwierdził, że "babciowe" to "kolejny pomysł na rozdawnictwo i to zgłaszany w chwili, gdy Polsce grozi zastój gospodarczy".
W poniedziałek podczas spotkania w Chełmnie Tusk odniósł się do krytyki Balcerowicza: – Nie jest moją rolą uczyć Leszka Balcerowicza liczb. Ale to jest dokładnie odwrotna filozofia od tej, którą ma PiS. W tym "babciowym" kobieta – jeśli chce – to po urlopie macierzyńskim będzie mogła pójść do pracy i otrzyma wsparcie od państwa w wysokości 1500 zł, aby móc opłacić opiekę nad dzieckiem. Wraca na rynek pracy, bo tego chce: chce kontynuować karierę zawodową, więcej zarabiać – tłumaczył.