Awantura na spotkaniu z nowym ministrem rolnictwa z PiS. "Zrobił pan show"

Rafał Badowski
11 kwietnia 2023, 16:19 • 1 minuta czytania
Henryk Kowalczyk musiał odejść z funkcji ministra rolnictwa. Wszystko przez sprawę zboża z Ukrainy, która stała się powodem konfliktu z rolnikami. W tej sprawie rolnicy spotkali się już z nowym ministrem, Robertem Telusem z PiS. Jeden z nich zarzucił Telusowi "robienie show".
Na spotkaniu ministra rolnictwa Roberta Telusa z rolnikami doszło do awantury. Fot. Paweł Wodzyński / East News

Robert Telus spotkał się we wtorek z przedstawicielami organizacji rolniczych w Rakołupach w województwie lubelskim. Spotkanie dotyczyło sytuacji rolników w związku z importem zboża z Ukrainy.


Nowy minister rolnictwa mówił, że sprawa jest bardzo poważna, ale "to nie jest tylko polski problem". Telus prosił rolników o współpracę i zaangażowanie organizacji rolniczych oraz wszystkich krajów Unii Europejskiej.

Polityk zaproponował swoje i swoich odpowiedników z Czech, Rumunii, Bułgarii i Słowacji wspólne spotkanie z komisarzem unijnym ds. handlu. Dodał, że jeszcze we wtorek (11 kwietnia) pod przewodnictwem wicepremiera Jacka Sasina spotka się sztab kryzysowy, w którego skład będą wchodzić wszyscy ministrowie, którzy mogą pomóc w tej sprawie. Całe spotkanie z nowym ministrem rolnictwa Robertem Telusem zakończyła się kłótnią, a jeden z rolników zwrócił się do niej słowami: – Nie było czasu na argumenty, zrobił pan show. Mieliśmy pomóc ukraińskiemu zbożu trafić do głodującej Afryki, a trafiło do polskich magazynów – mówił do Roberta Telusa jeden z protestujących rolników, obecnych na spotkaniu.

Przypomnijmy, że sytuacja z importem ukraińskiego zboża doprowadziła do dymisji poprzedniego ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka. Zachowa on jednak funkcję wicepremiera. Henryk Kowalczyk w krótkim oświadczeniu zapewnił, że rząd Prawa i Sprawiedliwości realizuje porozumienie zawarte z rolnikami o "uruchomieniu klauzuli ochronnej w zakresie bezcłowego importu zboża". Kilka dni później Komisja Europejska poinformowała, że bezcłowy import zboża zostanie przedłużony do czerwca 2024 roku. – Złożyłem rezygnację z funkcji, widząc, że podstawowy postulat rolników nie zostanie spełniony przez Komisję Europejską – odpowiedział Kowalczyk. Po wybuchu wojny w Ukrainie Polskę zalało zboże z tego kraju. – Jeszcze niedawno pszenica szła po 1200 zł za tonę, teraz już poniżej 900 zł skupują. A powinna być 1800-2000, by się opłacało przy tych kosztach nawozów, środków ochrony i paliwa – utyskiwali rolnicy.

Kto jest winien w związku z importem zboża z Ukrainy?

Jedni za ten stan rzeczy winią wicepremiera i byłego już ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, inni ministra rozwoju Waldemara Budę. Rozbieżność wynika z tego, że zboże jest sprawą rolnictwa, ale jego handel to działka ministerstwa rozwoju.

Henryk Kowalczyk w 2022 roku doradzał rolnikom, aby nie spieszyli się ze sprzedażą zboża, ponieważ jego ceny wkrótce wzrosną. Rolnicy, którzy go posłuchali, przywitali wiosnę z pełnymi silosami i stratami rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Z tego powodu stojący na czele ministerstwa rolnictwa Kowalczyk był dla PiS ogromnym obciążeniem w trakcie kampanii wyborczej. Oliwy do ognia dolały jego słowa podczas wywiadu w telewizji Polsat.

– Przepraszam za to, że [rolnicy - red.] nie zrozumieli intencji mojej wypowiedzi. W czasie żniw nie powinno się w paniczny sposób sprzedawać zboża, bo cena spada. Nie dopowiedziałem, że po żniwach to nie obowiązuje, a niektórzy teraz mówią, że słuchali mnie przez pół roku czy rok. A powinni słuchać tylko przez żniwa – powiedział minister.

Słowa Kowalczyka zinterpretowano jako "przepraszam, że rolnicy mnie nie zrozumieli, ale nie popełniłem błędu", czyli klasyczne "sorry but not sorry".