"Drodzy wyborcy PiS, czy was naprawdę nie niepokoi szambo wylewane przez obóz Kaczyńskiego na UE?"
Tak, ja wiem. Pewnie już myślicie: "Boże, czego ten lewak straszy Polexitem", "Znowu wrzaski i wyolbrzymianie", "A Korwin-Mikke nie to miał na myśli, jak mówił, że UE powinna być zniszczona".
W takim razie standardowo znów wcielę się w rolę strażnika pamięci i przypomnę, z czym się mierzymy i co nam grozi.
Kaczyński, Kowalski i Morawiecki o Unii Europejskiej
– Zdajemy sobie sprawę, że zachodnia Europa jest nam obca kulturowo – grzmiał Jarosław Kaczyński podczas wizyty w Karpaczu w 2022 roku. – Niemcy wyłożyły karty na stół i chcą budowy IV Rzeszy. My na to nie pozwolimy – miał powiedzieć prezes PiS podczas posiedzenia partii w 2021 roku.
– Rok 2027, kiedy zakończy się obecna perspektywa budżetowa, to będzie czas, kiedy może być referendum w sprawie wyjścia Polski z UE – zapowiedział Janusz Kowalski w 2021 roku dla Onetu.
– Nie może być tak, że jakiś urzędniczyna z Brukseli będzie polskich premierów czy ministrów odpytywał, jakie my ustawy przyjmujemy – grzmiał znów 2022 w rozmowie z "Rz". Spójrzmy na "Ostatniego Europejczyka" Mateusza Morawieckiego. – Alternatywą dla Europy suwerennych państw narodowych byłaby technokratyczna utopia, którą niektórzy w Brukseli wydają się sobie wyobrażać lub neoimperializm – przestrzegał w marcu 2023 roku na Uniwersytecie w Heidelbergu w Niemczech. Do tego dochodzi Janusz Korwin-Mikke ps. "Uważam, że UE należy zniszczyć", Grzegorz Braun i młody Sławomir Mentzen, co nie chce gejów, podatków i UE.
Sondaże dają ugrupowaniom tych polityków szansę na stworzenie koalicyjnego rządu. Stoi przed nami groźba koalicji antyunijnej prawicy z prorosyjską, antyukraińską prawicą.
Obie te partie wykorzystują Brukselę jako chłopca do bicia, którego można opluwać w kampanii dla kilku dodatkowych punktów poparcia. Chociaż z dwojga złego już wolę, żeby szczuli na wyimaginowanych urzędników, niż na osoby LGBT.
Ursula von der Leyen i Unia Europejska to ostatni bastion mojej wolności
Nigdy nie zapomnę, jak w 2016 roku wszyscy rzucali się na polityków opozycji za ostrzeganie przed nadchodzącym końcem demokracji. Bo za mocne słowa, bo demokracji nie da się tak rozmontować, bo ludzie mają dość straszenia PiS.
I jak skończyliśmy? Bez Trybunału Konstytucyjnego, z partyjnym KRS, zniszczonym Sądem Najwyższym, partyjną prokuraturą i policją. W zamian dostaliśmy reasumpcje głosowań, słynne obrady w sali kolumnowej, ograniczenie prawa do aborcji całą masą innych skandalicznych ustaw, które trudno spamiętać.
Prawo układają nam Krystyna Pawłowicz, Stanisław Piotrowicz i koleżanka Kaczyńskiego Julia Przyłębska. Najważniejsze konstytucyjne organy są obecnie polem bitwy Zbigniewa Ziobry z koalicjantami.
Jedyna instytucja, której PiS nie może rozmontować to Unia Europejska. Szkoda, że przypłacamy to serią kar oraz zamrożonym KPO. No ale cóż, rząd się jakoś wyżywi, co nie? Gorzej z nami.
To straszne, że jednym z ostatnich gwarantów mojej wolności i swobód obywatelskich jest nie mój rząd, a Niemka - Ursula von der Leyen. Resztek praworządności w naszym kraju strzeże garstka urzędników z Brukseli, a nie Mateusz Morawiecki czy Andrzej Duda.
Drodzy wyborcy Kaczyńskiego, czy wy naprawdę tego chcecie?
Drodzy wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, ja naprawdę rozumiem, że można zgadzać się z socjalną polityką rządu. Że można żywić niechęć do Platformy Obywatelskiej czy Lewicy. Że można mieć konserwatywne poglądy. Ale czy was naprawdę nie niepokoi szambo wylewane przez obóz Jarosława Kaczyńskiego na Unię Europejską? Tę Unię, do której wszyscy tak bardzo chcieliśmy dołączyć?
Prawo i Sprawiedliwość daje 500 plus, 13. i 14. emeryturę czy 300 plus. I świetnie. Rozumiem, że to może was przekonywać, bo wreszcie ktoś w wymiarze ekonomicznym zwraca ludziom godność.
Ale zestawcie sobie parę programów społecznych Kaczyńskiego z miliardami euro, które płyną z Brukseli do Polski na budowę dróg, autostrad, rozwój kolei i transportu publicznego, transformację energetyczną, cyfrową, konkurencyjność naszej gospodarki.
Przypomnijcie sobie, jak zmieniły się wasze gminy na przestrzeni tych 19 lat obecności Polski we Wspólnocie. Ile gospodarstw rolnych przeszło modernizację dzięki unijnym środkom? Ile wybudowano kanalizacji, oczyszczalni ścieków, sieci wodociągowych.
A jak nie przekonuje was wspólnota wartości czy sam pragmatyzm, bo cierpicie na chorobę nacjonalizmu, to pomyślcie, że polskie programy socjalne są finansowane z naszych i waszych podatków. Miliardy z Brukseli finansują nam ci wstrętni Niemcy, Francuzi, których "uczyliśmy jeść widelcem" i Hiszpanie.
Demokracja polega na różnicy poglądów. To piękne, że się różnimy, jeśli chodzi o konkretne pomysły na Polskę. Ale błagam, nie podważajmy podstawowych wartości, na których oparliśmy tej kraj. Unia Europejska i Konstytucja są fundamentem, którego nikt nie powinien podważać.
W pierwszej kolejności jestem Europejczykiem
A ja w pierwszej kolejności jestem Europejczykiem. Uczucie polskości jest u mnie na drugim miejscu. Może się wam to podobać lub nie, ale tak jak ja myśli cała masa osób w moim pokoleniu. Urodziliśmy się w Unii Europejskiej. We Wspólnocie, po której możemy swobodnie się przemieszczać, uczyć się pracować, rozwijać, nawiązywać znajomości i poznawać inne kultury.
To kolejna płaszczyzna, którą rozwali pokolenie starszych panów, a którą my - młode pokolenie - będziemy musieli posprzątać.
PiS najpierw zrobił z nas skansen. Jesteśmy mentalnymi peryferiami Europy i to nie kwestia poglądu, a faktów. Kolejna kadencja prawicy w Sejmie to kolejne lata szczucia na Brukselę. Szczucia, które zakończy się realną dyskusją o opuszczeniu Wspólnoty.
Jeśli naprawdę tego chcecie, to proszę bardzo, ale ja w takim kraju żyć nie chcę.