Marian Lichtman i Krzysztof Krawczyk odprawili rytuał. Łączyła ich... braterska więź krwi
- Marian Lichtman przez lata przyjaźnił się ze zmarłym dwa lata temu Krzysztofem Krawczykiem
- Ich relacja była wyjątkowa, a obydwaj mężczyźni uważali siebie za braci
- W najnowszym wywiadzie założyciel zespołu Trubadurzy wyznał skrywany sekret. Wraz z Krawczykiem odprawili rytuał braterstwa krwi
Marian Lichtman znał się z Krzysztofem Krawczykiem od czasów młodości. To właśnie jego rodzina przygarnęła go, gdy miał zaledwie 18 lat i rozpaczał po śmierci ojca. W książce Andrzeja Kosmali Krawczyk dziękował Lichtmanowi za tamte czasy. Oprócz tego mężczyźni wspólnie występowali w zespole Trubadurzy, do momentu aż Krzysztof Krawczyk nie zaczął robić solowej kariery.
Czytaj także: Kosmala odniósł się do sugestii o romansie z Ewą Krawczyk. "Oburzające"
Lichtman wyjawił sekret. Razem z Krzysztofem Krawczykiem odprawili rytuał
Choć od śmierci Krzysztofa Krawczyka minęły już dwa lata, pamięć o nim nie zaginęła. Marian Lichtman wielokrotnie wspominał, że tęskni za zmarłym przyjacielem.
"Brakuje mi go. Jak czasem o nim pomyślę, to się wzruszam. Nas łączyła przyjaźń. Całe życie go wspierałem. On zawsze mógł na mnie liczyć. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że Krzysztof był mi najbliższym przyjacielem z Trubadurów. Jak umarł jego tata, to mieszkał ze mną cały miesiąc. Nie poszedł do nikogo innego, tylko do mnie. To chyba o czymś świadczy, prawda? Byliśmy dla siebie jak członkowie rodziny, mimo że nie łączyło nas DNA" – zdradził w rozmowie z portalem plotek.pl.
Pomimo wieloletniej przyjaźni, pewnego dnia przyszedł moment, w którym zmarły wokalista chciał na zawsze przypieczętować swoją relację z Lichtmanem. Mężczyźni postanowili odprawić pewien rytuał, z którego inicjatywą wyszedł Krawczyk.
"Krzysztof to zaproponował. To się nazywa rytuał braterstwa krwi. Dzięki niemu ludzie stają się rodziną. On był bardzo oczytany i w jakiejś książce się o czymś takim dowiedział, czym mnie bardzo zaskoczył" – mówił Lichtman w najnowszej rozmowie z Plotkiem. Muzyk postanowił zdradzić długo skrywany sekret, opowiadając o kulisach przypieczętowania braterstwa.
Weszliśmy do bramy. Krzysztof wziął żyletkę i lekko naciął mi skórę, robiąc nią znak krzyża. Później ja musiałem zrobić to samo z jego ręką. Przyznam, że bałem się go kroić. Udało się jednak, bo Krzysztof mnie poprowadził. Przyłożyliśmy nasze ręce do siebie. Nasza krew się zmieszała i tym sposobem staliśmy się braćmi. Na dobre i na złe! Nigdy nie byłem jego wrogiem, jak mi niektórzy zarzucają i nigdy mu niczego nie zazdrościłem.
Czytaj także: Żona Krawczyka kupiła Juniorowi miejsce na cmentarzu. "Myślę o Krzysiu"
W związku z odbytym rytuałem Marian Lichtman czuje odpowiedzialność za jedynego syna zmarłego wokalisty – Krzysztofa Krawczyka Juniora.
"Kiedyś Krzysztof powiedział mi: Broń mojego syna. Obiecałem, że nie pozwolę mu zginąć. Dopóki żyję, dotrzymam więc danego słowa. To moja powinność" – podsumował Marian Lichtman.
Przypomnijmy, że Krzysztof Krawczyk zmarł przed dwoma laty, 5 kwietnia 2021 roku. Król polskiej estrady miał 74 lata.