Sąd uchylił wyrok uniewinniający Magdalenę Adamowicz. Sprawa zaczyna się od początku
- Sprawa Magdaleny Adamowicz wróci do sądu pierwszej instancji
- Żona tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska była oskarżona o zatajenie blisko 400 tys. zł w zeznaniach podatkowych
Prokuratura Krajowa oskarżyła w sierpniu 2020 roku Magdalenę Adamowicz, która zgodziła się na podawanie jej pełnych danych, o popełnienie dwóch przestępstw karno-skarbowych. Przestępstwa – według śledczych – polegały na nieujawnieniu w zeznaniach podatkowych za lata 2011-2012 dochodów w kwotach odpowiednio: prawie 300 tys. zł i 100 tys. zł. Akt oskarżenia zawierał również zarzut dotyczący tego, że wdowa po zamordowanym prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu nie dokonała rozliczenia dochodów uzyskiwanych z wynajmu mieszkań, prowadzonego w warunkach pozarolniczej działalności gospodarczej. Z tego zarzutu prokurator ostatecznie się wycofał.
Sąd pierwszej instancji uniewinnił Magdalenę Adamowicz
Prokurator, na którego pracy w tej sprawie sędzia nie pozostawiła w uzasadnieniu suchej nitki, po wyjściu z sali od razu zapowiedział apelację. Magdalena Adamowicz tłumaczyła, że pieniądze pochodziły z darowizn od jej dziadków i matki. Śledczy byli jednak innego zdania. Prokuratura domagała się dla europosłanki grzywny w wysokości 300 tys. zł.
W uzasadnieniu uniewinniającego wyroku sąd pierwszej instancji uznał, że prokurator w żaden sposób nie wykazał, z jakiego źródła miałyby pochodzić nieujawnione dochody i z jakiego względu miałyby być wykazywane w zeznaniu PIT-37, a w konsekwencji, na jakiej podstawie Magdalena Adamowicz miałaby naruszyć przepisy. Zdaniem sądu, choć prokurator przekonywał, iż środki te nie pochodziły z darowizn udzielanych członkom rodziny oskarżonej przez innych krewnych, to nie podjął właściwie żadnych czynności i nie przedstawił żadnych dowodów na to, skąd pochodzą. – Prokuratura próbowała sprawiać wrażenie, że środki pieniężne pochodzą z czynu zabronionego. Prokurator nie opisał jednak, jakie przepisy miały zostać przekroczone. Nie opisał, jakie przepisy podatkowe zostały naruszone – mówiła sędzia, uzasadniając wyrok.
Czytaj także: Stanowcze słowa Adamowicz ws. aktu oskarżenia. Poprosiła o używanie pełnego nazwiska
I dodała: – Prokurator starał się wykazać, że środki nie pochodzą z darowizn [...], ale nie podjął żadnych czynności, nie przedstawił żadnych dowodów, z których wynikałoby, z jakiego źródła mogłyby one pochodzić. Od wyroku odwołała się prokuratura. W środę (26 kwietnia) Sąd Okręgowy w Gdańsku, jako sąd drugiej instancji, wydał orzeczenie w sprawie. Sąd uchylił wyrok. Sprawa wróci do sądu pierwszej instancji i zacznie się od początku. Jak podaje trójmiasto.pl, w sądzie, podobnie jak na pierwszym posiedzeniu, nie pojawiła się Magdalena Adamowicz.