"Suwerenna Polska". Zapytaliśmy językoznawcę o to, jaki przekaz ma nowa nazwa partii Ziobry
- Na pięć miesięcy przed wyborami parlamentarnymi partia Zbigniewa Ziobry zmieniła nazwę
- Sondaże dawały Solidarnej Polsce ułamek procenta poparcia
- Czy pod nazwą Suwerenna Polska koalicjant PiS może liczyć na lepszy wynik? Członkowie Prawa i Sprawiedliwości wątpią
Prof. Mirosław Bańko, ekspert, który przez wiele lat pracował w Poradni Językowej PWN, zwraca uwagę na to, że zmiana nazwy nie jest jedynie kwestią techniczną. Wiąże się z emocjami.
– Nowa nazwa partii ma wzbudzić zainteresowanie – mówi prof. Bańko. Nie jest to jednak jedyny efekt tego przekształcenia.
Już nie Solidarna, ale Suwerenna Polska Zbigniewa Ziobry
Wykładowca UW tłumaczy, że słowo "suwerenna" w nazwie partii ma prowadzić do określonych skojarzeń.
– To gra na resentymentach, która ma sygnalizować zwłaszcza rzekome zagrożenie ze strony Niemiec – mówi językoznawca.
Już sama nazwa Suwerenna Polska sugeruje bowiem kurs kolizyjny z Unią Europejską, do której zdecydowaliśmy się przystąpić 19 lat temu.
Przeczytaj też: 10 pytań do Danuty Hübner. "Miejsce Polski jest w Unii Europejskiej. Nie ma alternatywy"
– Partia Ziobry szuka wyborców wśród ludzi, którzy boją się zmian i chcą, żeby było tak jak było. Ten elektorat jest przekonany, że europejscy urzędnicy chcą nas do czegoś zmusić, a nawet coś nam odebrać. W ten sposób postrzegają na przykład transformację energetyczną. To dla nich bitwa o to, by można było jeździć spalinowymi samochodami i palić w kominku tym, co wpadnie pod rękę – wyjaśnia prof. Bańko.
Jednocześnie, jak zastrzega ekspert, nowa nazwa partii Zbigniewa Ziobry brzmi na tyle enigmatycznie, że można podłożyć pod nią własne oczekiwania.
– Słowo "suwerenna" jest tajemnicze, nie przez wszystkich rozumiane, obiecuje więcej niż można dostarczyć – wylicza prof. Mirosław Bańko.
Dlaczego Suwerenna Polska, a nie Niepodległa Polska?
Jednak znaczące jest również to, jak Zbigniew Ziobro nie nazwał swojego ugrupowania. Miał do dyspozycji polski termin, ale wybrał coś innego.
– Ciekawe jest to, dlaczego politycy nie nazwali nowej partii Niepodległa Polska, tylko sięgnęli po słowo "suwerenna", zapożyczone z języka francuskiego, dokąd trafiło z łaciny. Pozornie może to się wydawać nielogiczne, wszak "niepodległość" jest na wskroś polska, więc po co – podkreślając przywiązanie do polskości – sięgać po synonim obcego pochodzenia? – pyta profesor Bańko.
Przeczytaj też: "Ta demonstracja da do myślenia". Tusk wyjawił szczegóły marszu 4 czerwca
Językoznawca przypuszcza, że politycy chcieli uniknąć śmieszności.
– Wydaje się, że na przeszkodzie stanęło mocne zakorzenienie "niepodległości" w romantyzmie. Skojarzenie z walką narodowowyzwoleńczą nasuwa się samo. Pewnie nawet dla niechętnych Unii Europejskiej wyborców prawicy nazwa Niepodległa Polska byłaby wyraźną przesadą – mówi prof. Bańko.
Suwerenna Polska to Polska suwerena?
W internecie pojawiły się wypowiedzi, że Suwerenna Polska to nazwa, która ma komunikować, że państwo należy do suwerena.
– Suweren to niezależny władca lub podmiot sprawujący władzę. Słowniki nie odnotowały nowego znaczenia, w jakim słowa od ośmiu lat używa Zjednoczona Prawica, czyli nasi wyborcy, których wola wyrażona przy urnie sprawia, że możemy robić co chcemy i jak chcemy, niezależnie od prawa – mówi prof. Bańko.
Jednocześnie wykładowca wątpi w to, by Zbigniew Ziobro zmieniając nazwę partii chciał zakomunikować, że kraj jest własnością tak rozumianego suwerena.
– Suwerenna Polska jako Polska suwerena? Nie sądzę, by takie było zamierzenie, to raczej złośliwa interpretacja – podsumowuje prof. Mirosław Bańko.