8-letni Kamilek otrzymał ostatnie namaszczenie. "Serce wydolne tylko na 3 procent"

Agata Sucharska
07 maja 2023, 14:20 • 1 minuta czytania
Ośmioletni Kamilek z Częstochowy, który trafił z oparzeniami do szpitala, otrzymał ostatnie namaszczenie. Stan maltretowanego przez ojczyma chłopca pogarsza się mimo zastosowanego leczenia. Jego biologiczny ojciec wystosował dramatyczny apel, w którym prosi o modlitwę.
8-letni Kamilek otrzymał ostatnie namaszczenie. Jego tata prosi o modlitwę. Fot. trip/East News

Z godziny na godzinę jest coraz gorzej

Ojciec Kamilka Artur Topól udzielił "Faktowi" wywiadu, w którym wyznał, że chłopcu udzielono w sobotę sakramentu ostatniego namaszczenia.

– Przy łóżku chłopczyka był ksiądz, lekarze oraz personel. Wszyscy modlili się za Kamilka. Najbliższe dni, godziny decydują o wszystkim. Jadę jutro rano, skoro świt do Kamilka – powiedział w sobotę dziennikowi tata chłopca. Niestety stan Kamila pogarsza się w szybkim tempie.

– Kamilek leży w dużej sali, jest podłączony do aparatury. Lekarze poprosili mnie, bym mówił do synka, że to pomoże. Przytuliłem go. Potrzymałem za rączkę... – relacjonuje tata chłopca. – Kamilku nie zostawiaj nas, czeka na ciebie braciszek, proszę cię synku, tatuś jest przy tobie, Kamilku nie zostawiaj nas – opisuje swoje słowa do dziecka.

– Kamilek płakał, on słyszał, co do niego mówię… Zobaczyłem łzy w jego oczach – dodał wyraźnie poruszony mężczyzna.

Lekarze już wcześniej informowali, że stan skatowanego chłopca jest bardzo ciężki i nie wiadomo, czy zastosowane leczenie będzie w stanie pomóc. Problemem są nie tylko rany oparzeniowe, ale także infekcja spowodowana ich nieprawidłowym leczeniem, Kamilek miał też na swoim ciele liczne inne urazy.

Serce chłopca zastępuje aparatura ECMO

Przypomnijmy, że ośmioletni Kamil z Częstochowy wciąż przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach. Chłopiec trafił tam 3 kwietnia po tym, jak skatował go ojczym. Ma rozległe poparzenia i złamane ręce oraz nogi. Do teraz przebywa w stanie śpiączki farmakologicznej. Dr Andrzej Bulandra został zapytany w innej rozmowie z "Faktem", czy najbliższe dni będą dla chłopca decydujące.

– Kluczowe dni zaczęły się w momencie przyjęcia Kamilka do szpitala. Każdy dzień to jest bezpośrednia walka o jego życie. Głównie anestezjologów na oddziale intensywnej terapii. Ale jest też i nasza działalność chirurgiczna w postaci zamykania ran oparzeniowych. Te rany są już zagojone, ale pozostaje bardzo ciężki stan ogólny pacjenta – odpowiada dr Bulandra.

Kamilek jest podłączony do aparatury ECMO, której zadaniem jest zastąpienie płuc pacjenta oraz częściowo serca. – Albo te płuca wyzdrowieją, albo nasze leczenie okaże się nieskuteczne – podkreślał dr Bulandra. – To była kwestia dziecka zaniedbanego, wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. Zawiadomiliśmy odpowiednie służby, cała reszta przyszła potem ze strony policji i prokuratury – stwierdził medyk.