Lewandowska głęboko przeżyła śmierć Kamilka. Jej apel musi dotrzeć do milionów Polaków
- Tragiczne losy 8-letniego Kamila poruszyły wielu Polaków. Głos zabrało także wiele gwiazd
- Śmierć chłopca z Częstochowy wstrząsnęła m.in. Anną Lewandowską
- Trenerka i bizneswoman, która sama jest mamą dwóch córeczek, zwróciła się z apelem ws. chronienia dzieci
Anna Lewandowska o śmierci Kamilka z Częstochowy. Apel do rodaków
W poniedziałek 8 maja opinia publiczna została poinformowana o tym, że spełnił się najczarniejszy z możliwych scenariuszy – nie udało się uratować Kamilka z Częstochowy. Chłopiec przez ponad miesiąc walczył o życie w szpitalu, gdzie trafił w wyniku ran i oparzeń, które miał mu wyrządzić ojczym.
W sprawie dramatu 8-latka wypowiedzieli się już lekarze i politycy. Teraz komentują ją także celebryci, tacy jak Joanna Racewicz czy Joanna Opozda. "Nie mogę powstrzymać łez, co ten biedny chłopczyk przeszedł. Dlaczego nikt nie zareagował... Błagam, ludzie, jak widzicie taką patologię, dzwońcie na policję. Reagujcie, bądźcie czujni. Nie zastanawiajcie się nawet chwili" – powiedziała aktorka.
Losy chłopca nie pozostały obojętne także Annie Lewandowskiej, która razem z mężem, Robertem doczekała się dwóch córeczek: 6-letniej Klary i 3-letniej Laury. "To będzie inny post niż zwykle, ale nie potrafię przejść obojętnie obok historii Kamilka, o której dziś piszą wszystkie media" – podkreśliła we wstępie.
Post opatrzyła fotografią, na której widzimy ją, jak stoi zamyślona i patrzy z dachu na miasto i domy, w których dzieją się różne historie. "Nie potrafię sobie wyobrazić jak złym trzeba być człowiekiem, aby podnieść rękę na dziecko, uderzyć czy wyrządzić mu krzywdę" – stwierdziła poruszona.
Zauważyła, że "w artykułach dziennikarze zadają bardzo ważne pytanie - jak to się stało, że nikt nic nie widział". "Co jakiś czas słyszymy o takich tragicznych wydarzeniach, które dotyczą dzieci. Nie znam szczegółów tej sprawy, więc nie będę wyciągać pochopnych wniosków pod adresem żadnej instytucji. Ale poza instytucjami, jesteśmy także my - społeczeństwo" – zwróciła uwagę.
"Często wiele osób udaje, że nie widzi, nie słyszy, bo tak wygodniej, tak łatwiej… po co wtrącać się w nie swoje sprawy?" – zapytała, wskazując, że powinniśmy "w takich sytuacjach chronić dzieci, które w zderzeniu z agresją dorosłych są całkowicie bezbronne".
"Żadne dziecko nie funkcjonuje w próżni. Są sąsiedzi, dalsza rodzina, znajomi, szkoła oraz inne instytucje. Patrzmy na to, co dzieje się wokół nas. Zwracajmy uwagę na to, czy za ścianą słyszymy płacz dziecka, albo widzimy inne niepokojące sygnały. Uczmy nasze dzieci, aby w szkole także zwracały uwagę na to, dlaczego kolega czy koleżanka z klasy ma złamaną rękę albo siniaki. Niech zapytają co się stało… Nie bądźmy obojętni - niby tak proste, a jednak takie trudne" – zaapelowała do rodaków.