Nawet historycy w "Królowej Kleopatrze" nie są pewni jej koloru skóry. Serial sam się zaorał
- "Królowa Kleopatra" to dramat dokumentalny wyprodukowany przez Jadę Pinkett Smith (aktorka i prywatnie żona Willa Smitha). Jego reżyserką jest Tina Gharavi ("Nasrine").
- Główną rolę gra Adele James - czarnoskóra aktorka grająca tę konkretną i dobrze znaną postać historyczną sprawiła, że internet zapłonął jak Biblioteka Aleksandryjska.
- Serial ustami zaproszonych naukowców stara się z tego wytłumaczyć, ale robi to tak samo przekonująco jak udaje serial dokumentalny.
- 4-odcinkowy serial można oglądać online na Netfliksie.
Dokument a fabularyzowany dokument, którym jest "Królowa Kleopatra", to dwie zupełnie różne rzeczy i tak też trzeba do tego podchodzić. Nie mamy filmików z czasów starożytnego Egiptu, więc fabuła serialu jest oparta na inscenizowanych z aktorami scenach, a także podparta wypowiedziami ekspertów. Klasyk.
Jednak jest to zrealizowane tak, że mamy mętlik w głowie i sami do końca nie wiemy, czy patrzeć na to jak na totalną fikcję inspirowaną faktami stylizowaną na dokument, czy wierzyć w każde wypowiadane słowo i pokazywany obraz jakbyśmy oglądali programy Bogusława Wołoszańskiego.
I choć bardzo byśmy się zmuszali, to skłaniamy się ku opcji paradokumentu. Przynajmniej ja tak miałem. Przypominało mi to oglądanie "Starożytnych kosmitów" na History Channel. Niby stacja ma w nazwie "historię", a w każdym odcinku występują eksperci z danej dziedziny, to jednak trudno mi uwierzyć w to, że Hitler dostał broń od istot pozaziemskich, a ludzkość pochodzi od gigantów z Sycylii.
Jak serial tłumaczy czarny kolor skóry Kleopatry? Ano nijak
Odejście od stereotypowego wizerunku Kleopatry można byłoby wybaczyć, gdyby było to jakoś logicznie wytłumaczone. Wszak różni badacze do tej pory spierają się o to, jak naprawdę wyglądała, a w sztuce nie zawsze była portretowana jak Elizabeth Taylor. Jednak ten najważniejszy aspekt dla całego odbioru serialu nie został wyjaśniony.
Zaproszeni historycy (nie są to anonimowe osoby, ale faktycznie znają się na tej epoce i kulturze i można ich sprawdzić w sieci) przyznają, że nie wiedzą, kim była matka Kleopatry (nikt tego ze współczesnych nie wie). "Badamy, czy jej matka pochodziła z Egiptu, ale nie mamy pewności" – mówiła w serialu prof. Shelley P. Halley z Hamilton College.
Dr Sally-Ann Ashton dodała, że nie wiadomo nawet, kim była babcia Kleopatry. "Ojcu Kleopatry (Ptolemeusz XII – red.) nadano przydomek 'Nieślubny', aby wiadomo było, że jego matka była prawdopodobnie osobą spośród dworzan. Możliwe, że była Egipcjanką. Starożytni Egipcjanie mieli różne karnacje, co dziś obserwujemy w innych kulturach afrykańskich" – zauważyła autorka książki "Ostatnie królowe Egiptu".
Prof. Halley z kolei dodała, że skóra starożytnych Egipcjan "miała odcień od czarnego po bladobrązowy, podobnie jak u mieszkańców Sudanu Południowego po współczesny Egipt". "Kleopatra przedstawia się jako Egipcjanka, dlatego dziwnym jest, że uważamy ją za na wskroś Europejkę" - uzupełniła dr Ashton.
Najbardziej wymowne były jednak wypowiedzi dwóch innych naukowców, którzy jasno dają do zrozumienia, że decyzja o obsadzeniu Adele James w roli Kleopatry to widzimisię producentki i reżyserki, a nie historyczna.
Wygląda inaczej, w zależności od tego, kto ją przedstawia. Zmienia się jej wyobrażenie i postrzeganie. Jest jak kameleon.
Cały urok Kleopatry polega na tym, że wyobrażamy ją sobie na swój sposób. Wyobrażam sobie, że ma kręcone włosy jak ja i podobny kolor skóry.
"Królowa Kleopatra" zawodzi jako dokument. Więcej czasu spędzamy na weryfikacji informacji niż oglądaniu
Oczywiście twórczynie miały prawo do takiego wyobrażenia ze względu na wolność artystyczną (na chwilę pomińmy już samo zestawienie tego serialu z dokumentem). Chciały przedstawić Kleopatrę jako afrykańską królową (i zrobiły to bardzo dosłownie), by również osoby czarnoskóre miały swoich starożytnych idoli. Zupełnie nie wzięły pod uwagę Egipcjan, dla których biała Kleopatra to absolutna świętość. Teraz uważają, że jest im odbierana, co wywołuje społeczny i rządowy sprzeciw, a nawet próby blokady Netfliksa.
Jednak jej kolor skóry wciąż nie trzyma się kupy z innymi wątkami. Są np. pokazane dwa śluby Kleopatry ze swoimi młodszymi braćmi: Ptolemeuszem XIII i XIV (nie od razu, ale w pewnym odstępie czasu), co się zgadza z zapiskami historycznymi, ale też daje kolejny przykład tego, że ten ród zachowywał swoje greckie korzenie również we krwi i wyglądzie.
Dlaczego więc serialowa królowa i jej rodzeństwo nie mają nawet minimalnie europejskich rysów? Nawet zakładając, że ich matka pochodziła z samego serca Afryki, nie da się tego wybronić w żaden sposób i przez to traktować tego serialu jako dokumentu. Jakby tego było mało, to często sami historycy puszczają wodze fantazji i snują domysły np. o tym, jaka Kleopatra była w łóżku. A to wszystko wizualizowane odpowiednimi scenkami rodem z tanich erotyków.
To wszystko sprawia, że często musiałem szukać w sieci, czy dane wydarzenie miało miejsce, bo skoro tyle w tym serialu fikcji, to po prostu nie wierzyłem na słowo nawet tym profesorom, a co dopiero reżyserowanym inscenizacjom. A chyba nie o to chodzi w serialach dokumentalnych, nawet tych fabularyzowanych.
To mogłoby się udać, gdyby Netflix nakręcił serial czysto fabularny pokroju "Gry o tron" lub "Bridgertonów"
Najgorsze jest to, że Adele James naprawdę dobrze wypadła jako uwodzicielska, przebiegła i silna władczyni – są momenty, że widzę w niej Kleopatrę i byłbym skłonny przyjąć na czas seansu taką wersję wydarzeń. Szkoda, że nie nakręcono z tą aktorką "normalnego" serialu fabularnego z autorską wizją znanej historii.
Sama Kleopatra, jej dojście do władzy, rodzinne i nadworne spiski, wydarzenia i postacie towarzyszące (przecież romansowała z samym Juliuszem Cezarem!) to opowieść na arcyciekawy serial na kilka sezonów. Byłoby w nim wszystko, co mają w sobie największe hity ostatnich lat. Do tego mam wrażenie, że ta tematyka, mimo kilku filmów, wciąż jest nieodkryta.
Nie znam specjalnie historii tej królowej, ale nawet ta, pokazana w "dokumencie" Netfliksa, jest fascynująca i mogąca stać się pretekstem do wysokobudżetowej produkcji w stylu "Gry o tron" (przecież Daenerys Targaryen to wypisz wymaluj Kleopatra), ale rzecz jasna bez smoków lub pikantnej telenoweli kostiumowej à la "Bridgertonowie".
Niestety "Królowa Kleopatra" nie jest dobrym dokumentem, bo z jednej strony kreuje się na taki, a z drugiej strony wiemy, że niektóre rzeczy są zmyślone lub dopowiedziane. Nie lubimy, jak ktoś robi z nas głupków i przekręca historię pod z góry założoną tezę. Najbardziej z dokumentem łączy go budżet, który daje się we znaki.
Scenografia, kostiumy czy charakteryzacja nie wyglądają źle, ale brakuje im rozmachu znanego ze współczesnych seriali kostiumowych. Nie jest przez to i inne rzeczy również dobrym serialem fabularnym. Gadające głowy trochę wybijają z rytmu, brakuje w nim też lepszego ukazania pobocznych wątków i bohaterów – są raczej tłem dla Kleopatry, której pierwowzór pewnie teraz przewraca się w sarkofagu.