Nożownik w domu dziecka. Nowe informacje o ofiarach i wniosek o areszt

Natalia Kamińska
11 maja 2023, 17:41 • 1 minuta czytania
Nożownik zaatakował we wtorek w domu dziecka w Tomisławicach. Nie żyje młoda dziewczyna. W czwartek znane są nowe informacje o innych rannych. Jest też wniosek o areszt dla 19-latka.
Dom dziecka w Tomislawicach. Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Nożownik zaatakował we wtorek wieczorem dzieci i pracownicę domu dziecka w Tomisławicach. Napastnik zabił 16–letnią dziewczynkę, ranił pięć osób. Został zatrzymany.


Zarzuty dla nożownika z domu dziecka

Są nowe informacje w tej sprawie. Prokuratura w Sieradzu postawiła młodemu mężczyźnie zarzut zabójstwa i pięciokrotnego usiłowania zabójstwa. Grozi mu nawet dożywocie.

W czwartek śledczy złożą też wniosek o tymczasowy areszt na okres trzech miesięcy. Ma być on też przebadany psychiatrycznie. 19-latek przyznał się do winy. Do budynku domu dziecka wszedł przez okno. W czwartek zaplanowano też sekcję zwłok 16-latki. Prokuratura ma narzędzie zbrodni.

Więcej wiadomo też o rannych w tym ataku. Jak podaje stacja RMF FM, co najmniej do poniedziałku zostaną w szpitalu dwaj chłopcy (mają 13 i 14 lat) ranieni przez 19-letniego nożownika. Rannych łącznie zostało pięć osób. "Ich stan zdrowia został ustabilizowany i nie ma zagrożenia życia" czytamy na stronie radia.

W środę w rozmowie z naTemat.pl mł. asp. Mariola Sucherska przyznała, że atak nożownika na dom dziecka w Tomisławicach był dla policjantów szokiem. – Jesteśmy bardzo poruszeni. Dla nas ta sytuacja jest kompletnym zaskoczeniem. Nie mieliśmy tu wcześniej żadnych interwencji. Powiat sieradzki uchodzi za bezpieczne miejsce – mówiła funkcjonariuszka. Według informacji TVN24 podejrzany był trzeźwy.

Nożownik miał być chłopakiem 16-latki, którą zabił

Dziennik "Fakt" ustalił z kolei, że 19-latek najprawdopodobniej był chłopakiem 16-latki, która zginęła.

Jak dowiedziała się gazeta, motywem ataku mógł być zawód miłosny. "Fakt" rozmawiał także z mieszkańcami wsi, w której mieszka 19-latek. Twierdzą oni, że chłopak był spokojny i nie sprawiał problemów wychowawczych. Widywali go często, jak jeździł rowerem i słuchał muzyki.

"Fakt" ustalił również, że 19-latek często odwiedzał swoją dziewczynę w domu dziecka w Tomisławicach. Obydwoje chodzili do tej samej szkoły w Warcie, a w mediach społecznościowych para dodawała wiele zdjęć razem.

Działania po tej tragedii zapowiedziała też szefowa MRiPS. – Prokuratura bada sytuację. Zmienialiśmy również – za naszych rządów – ustawę o Pieczy Zastępczej, która wprowadza zmiany, które mają zapewnić bezpieczeństwo. Sytuację będziemy mogli komentować, kiedy będą ustalenia prokuratury i toczącego się postępowania, natomiast na ten moment przede wszystkim wspieramy – mówiła Marlena Maląg.

I dodała: – Zobowiązałam wszystkich wojewodów i służby, które nadzorują, do przeprowadzania i sprawdzenia bezpieczeństwa. Jeżeli chodzi o domy dziecka, bezpośredni nadzór pełnią starostowie, są to jednostki samorządowe.