Tusk chce pomóc mieszkańcom Trzebini. "Będę na nich wrzeszczał w tej sprawie"
We wtorek lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk pojawił się w Trzebini w województwie małopolskim, gdzie od dłuższego już czasu coraz częściej zapada się ziemia, stwarzając przy tym zagrożenie dla mieszkańców.
Przewodniczący PO zdecydował się na przyjazd do Trzebini po tym, jak dzień wcześniej, podczas wizyty Tuska w Krakowie, jedna z mieszkanek tego miasta relacjonowała o trudnej sytuacji związanej z zapadliskami.
Donald Tusk w Trzebini: Musimy tutaj głośno krzyknąć i ja mogę to zrobić też w waszym imieniu
– Przyjechałem tu na wasze zaproszenie nie jako turysta, a po to, aby razem z wami głośniej krzyknąć. Czasami udaje mi się zmusić ich do działania – wskazał Donald Tusk. Jak podkreślił, został zaproszony do miasta nie po to, by robić kampanię, "bo nie ma tu nic do ugrania".
Tusk stwierdził też, że może zagwarantować, iż w ciągu kilkudziesięciu godzin zostaną przygotowane propozycje dotyczące środków, jakie mogliby dostać mieszkańcy Trzebini. – Będę na nich wrzeszczał w tej sprawie i przypominał im o tym – mówił.
– Z całą pewnością dzisiaj musimy tutaj głośno krzyknąć i ja mogę to zrobić też w waszym imieniu, żeby władza nie ograniczała się do zakazów i nakazów. Władza musi tutaj starać się pomóc, a nie jeszcze bardziej wam życie utrudniać – podkreślił.
Trzebinia."Tu de facto jest stan klęski żywiołowej"
Lider PO oznajmił, że w Trzebini jest konieczność, by podejmować szybkie działania, ponieważ "tu de facto jest stan klęski żywiołowej" i "ludziom tutaj trzeba natychmiast pomóc". Przyznał też, że do usunięcia osuwisk ziemi potrzebne są duże pieniądze, a on postara się "zorientować jak najszybciej, co należy zrobić".
– Władza musi starać się pomóc, a nie wam życie utrudniać – mówił Tusk i dodał, że "władza to nie jest przyjemność, trzeba podejmować trudne decyzje". – Mam nadzieję, że moja obecność tutaj ich zawstydzi – podsumował były premier.
Zapadliska w Trzebini
Występowanie zapadlisk w Trzebini nasiliło się w dwa lata temu. Pod koniec kwietnia tego roku w mieście pojawiło się nowe zapadlisko o ok. 6 m średnicy i 6 m głębokości, które zlokalizowano niedaleko zabudowań mieszkalnych. We wrześniu ubiegłego roku ziemia zapadła się na cmentarzu parafialnym i wchłonęła kilkadziesiąt grobów.
O tym, że sprawa jest poważna, świadczą działania Państwowego Instytutu Geologicznego, który na terenie gminy wyznaczył prawie pół tysiąca punktów zagrożonych powstaniem zapadlisk. Aż 38 specjalnie oznakowanych miejsc znajduje się w odległości do 20 m od terenów zabudowanych.
Nasza reporterka Katarzyna Zuchowicz rozmawiała z mieszkańcami i lokalnymi przedsiębiorcami. Co usłyszała? – Dzwonią do mnie znajomi i rodzina rozsiana po kraju, nawet tacy, z którymi dawno nie miałem kontaktu. Wszyscy pytają o te zapadliska i co się u nas dzieje – mówił jeden z nich.