Szczery portret legendy MMA, ale przede wszystkim człowieka. Oto Michał Materla, jakiego nie znacie

Ola Gersz
02 czerwca 2023, 10:11 • 1 minuta czytania
Waleczne serce. Jeśli jakiś przydomek idealnie pasuje do Michała Materli, to właśnie ten. "Materla. Lionheart", dwuodcinkowy serial dokumentalny o legendzie i pionierze MMA, to wgląd za kulisy kariery człowieka, który był zwycięzcą najbardziej krwawego pojedynku w historii KSW, ale nie jest to laurka. Produkcja Viaplay Documentary to prawdziwy i szczery portret człowieka, który w życiu zawsze miał pod górkę.
Michał Materla przeszedł wyboistą drogę do mistrzostwa Fot. Kadr z "Materla. Lionheart" / Viaplay

Nawet jeśli nie jesteś fanem MMA, na pewno kojarzysz jego nazwisko. Michał Materla to już legenda nie tylko w świecie sportów walki: to polski mistrz, o którym mówi się w Polsce z podziwem, fascynacją, dumą, ale i... lękiem, bo Materla to prawdziwy tytan w każdym tego słowa znaczeniu.

Już same liczby mówią same za siebie. Materla, nazywany Bijącym Sercem KSW, ponad trzy lata był mistrzem tej federacji w wadze średniej, a na koncie ma stoczonych ponad 40 pojedynków w swojej 20-letniej karierze w oktagonie: 25 wygranych przed czasem, w tym 12 zakończonych nokautem. To najczęściej wygrywający zawodnik w historii KSW, czyli Konfrontacji Sztuk Walki – odniósł aż 21 zwycięstw i wciąż jest w ścisłej czołówce w rankingu w swojej kategorii wagowej, a ma już 39 lat.

Liczby wam nie wystarczą? Wystarczy obejrzeć chociaż jedną walkę Michała Materli, aby pochylić przed nim czoła.

Szczecinianin słynie z widowiskowego stylu walki: w oktagonie daje z siebie wszystko i nie poddaje się, nawet jeśli leje się z niego krew. I to dosłownie, bo jego fenomenalne, zwycięskie starcie z Kendallem Grovem w 2013 roku przeszło do historii jako najkrwawsza walka w dziejach KSW. Zresztą dziesięć lat później, w styczniu tego roku, Materla znowu znokautował Amerykanina. Krew go wcale nie odstraszyła: wręcz przeciwnie, zmotywowała.

Michał Materla to mistrz, legenda i idol, ale także człowiek. Człowiek, który nie miał w życiu łatwo, bo zmagał się z trudnościami, tragediami, życiowymi zakrętami, poważnymi kontuzjami. Który ma trudny charakter i jest niesamowicie uparty, o czym mówią z wyrozumiałym uśmiechem oka jego koledzy i rywale. Który poświęcił się MMA, ale najważniejsi są dla niego bliscy: żona, dzieci, brat, rodzina.

O Michale Materli, sportowcu, ale i człowieku, opowiada najnowsza produkcja Viaplay Documentary"Materla. Lionheart". Dwuodcinkowy serial dokumentalny wyreżyserowany przez Marcina Majerskiego i Pawła Domańskiego to szczere spojrzenie na karierę kultowego zawodnika KSW i wgląd nie tylko za kulisy jego walk i treningów, ale również w życie prywatne. Bo kim tak naprawdę jest Michał Materla?

O czym jest "Materla. Lionheart"? To historia sportowca, który się nie poddaje

Jest synem, który w młodym wieku stracił ojca. Lojalnym bratem, bo z Norbertem Sawickim łączy go nie tylko krew, ale również praca: to jego menedżer i prawa ręka. Jest oddanym mężem i ukochanym ojcem, który szybciej od rówieśników musiał dojrzeć i dorosnąć do odpowiedzialności. Jest krewnym, przyjacielem, kolegą.

Już na początku serialu "Materli. Lionheart" zdajemy sobie sprawę, że to właśnie jego najważniejsze role, a legenda KSW to człowiek wierny, kochający, lojalny i opiekuńczy. Gdy zaglądamy za kulisy jego walk, zawsze towarzyszą mu ludzie: opiekują się nim, dopingują, trenują, czasem skrytykują. Gdy opowiadają w serialu o Materli, nie ma wątpliwości: zrobiliby dla niego wszystko i vice versa.

Podobnie jak fani, bo tych Michał Materla ma całe zaplecze. Ktoś, kto osiągnął tyle, co on mógłby pławić się w ich uwielbieniu, w sukcesach i chwale, ale nie on. Dobrze wiemy, że Materla jest mistrzem, ale na ekranie widzimy człowieka, który wciąż uparcie nie chce się zatrzymać i jest wręcz słownikową definicją niezłomności i waleczności.

W dwuodcinkowym dokumencie Viaplay, który był kręcony przez prawie dekadę, spoglądamy wstecz na dzieciństwo Materli, początki jego fenomenalnej kariery i drogę na szczyt, która nie była usłana różami. Oglądamy jego głośne walki, poznajemy, jak KSW wygląda od wewnątrz, obserwujemy treningi oraz medyczne badania fightera, o którym opowiadają czołowe nazwiska w świecie MMA, w tym założyciele KSW: Martin Lewandowski i Maciej Kawulski.

Oglądamy człowieka, który trenuje w pocie czoła, nigdy się nie poddaje i nie zważa na to, że, jak mówi jego fizjoterapeuta, jego ciało się "sypie". Który gdy odnosi poważne kontuzje, niewiarygodnie cierpi, ale nie marudzi i... znowu pędzi na salę treningową. Który ma swój etos pracy i najważniejsze są dla niego treningi, a nie popularność czy odcinanie kuponów od sławy.

Człowieka, która przegrał walkę z o wiele cięższym (!) Mariuszem Pudzianowskim, ale... marzy o rewanżu. Który w oktagonie niedbale ociera krew z twarzy i walczy dalej. Który rozaniela się, gdy jego syn mówi, że jest najlepszym sportowcem na świecie i ze łzami w oczach wyznaje, że bez swojej żony nie zaszedłby tak daleko.

Kim jest więc Michał Materla? Bez wątpienia wojownikiem. Mistrzem i geniuszem swojej dziedziny, który spopularyzował MMA w Polsce i jest wzorem do naśladowania dla młodych sportowców. Ale to także mistrz poza światem sportu, który udowadnia, że można zapłakać, ale tylko przez krótką chwilę. Nie wolno się załamywać. Trzeba wstać i walczyć dalej: czy to w oktagonie, czy w życiu.

Serial dokumentalny o Michale Materli zaskakuje szczerością

"Materla. Lionheart" nie jest laurką dla jednego z najwybitniejszych fighterów MMA w historii Polski. To nie hagiograficzny pomnik ze spiżu, w którym widzimy tylko to, co miłe i uładzone. Wręcz przeciwnie, serial o Michale Materli nie unika trudnych wątków, pokazuje wzloty, ale i upadki. Nie ma w nim cenzury i półprawd, a ludzie z otoczenia sportowca wcale mu nie kadzą: potrafią walnąć prosto z mostu i skrytykować.

O tym, że dwuodcinkowy dokument nie boi się kontrowersji w życiorysie Materli jest chociażby wątek jego głośnego zatrzymania w grudniu 2016 roku w jego domu w Szczecinie w ramach masowej akcji funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji. Fighter spędził wówczas w areszcie ponad siedem miesięcy, a podejrzenia, że działał w zorganizowanej grupie przestępczej, położyły się chwilowo cieniem na jego karierze sportowej, wizerunku medialnym, życiu prywatnym.

Twórcy serialu nie traktują tego wątku po łebkach, nie starają się zamieść go pod dywan. Wręcz przeciwnie, poświęcają mu dużo czasu.

Dowiadujemy się, co czuł wówczas jego syn, brat, przyjaciele, on sam. Widzimy, jaką cenę Materla poniósł za fałszywe podejrzenia i jesteśmy pod wrażeniem jego siły, bo i wtedy się nie poddał. Przetrwał dzięki treningom w celi i wrócił jeszcze silniejszy. Dopiero w 2022 roku Prokuratora Okręgowa w Poznaniu umorzyła w całości prowadzoną przeciwko niemu skandaliczną sprawę.

Ta szczerość jest olbrzymim atutem tego świetnie zrealizowanego, emocjonalnego i momentami zaskakującego serialu dokumentalnego, który skupia się nie tylko na Materli-sportowcu, ale przede wszystkim na Materli-człowieku. Nawet załamany po śmierci 16-letniego bratanka Vincenta na początku tego roku (któremu zresztą zadedykowany jest cały serial), trenuje do następnej walki. Bo nie można się poddawać, nawet gdy wszystko się sypie.

"Materla. Lionheart" nie jest sztucznym, reklamowym tworem. To tętniąca życiem opowieść o fascynującym, ale trudnym człowieku. Bo jak inaczej nazwać mężczyznę, który bierze udział w kolejnych walkach, nawet gdy jego otoczenie mówi: "Michał, wystarczy. Odpocznij"?

– Jestem bardzo zadowolony z efektów naszej pracy. W ‘Lionheart’ opowiadamy jak było bez żadnych ogródek – o tytanicznej pracy, kontuzjach, wsparciu najbliższych, sukcesach i porażkach Michała. Ta produkcja to nie jest stylizowana laurka Michała Materli. To rzetelne świadectwo jego drogi i kariery i z tego jesteśmy dumny – mówił w materiałach prasowych współreżyser, Marcin Majerski.

A co o filmie opowiadał sam Materla? Kluczowy był dla niego właśnie ten brak retuszu. – Było dla mnie niezwykle ważne, aby nasza produkcja była szczerym obrazem tych wszystkich wydarzeń, które ukształtowały mnie jako człowieka i jako sportowca. Chciałbym bardzo, żeby ‘Materla. Lionheart’ stanowił swego rodzaju inspirację, ale też lekcję i przestrogę dla wielu młodych zawodników – stwierdził.

"Materla. Lionheart" to widowisko nie tylko dla fanów MMA

Dla kogo jest "Materla. Lionheart"? Dla fanów MMA i Michała Materli, to oczywiste. Ale wcale nie tylko dla nich. To skrzące emocjami widowisko dla wszystkich, którzy chcieliby wejrzeć za kulisy krwawych walk KSW oraz poznać ten świat od kuchni, a także dla tych, których interesuje, co kryje się za maską sportowego mistrza.

Bo Michał Materla to naprawdę fascynujący sportowiec i człowiek. Zresztą fighter sam mówi przecież o sobie, że może mu zabraknąć techniki lub kondycji, ale nigdy charakteru. I o tym właśnie jest serial "Materla. Lionheart": o wojowniku z charakterem, który wcale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Zresztą już 3 czerwca Materla wystąpi na Gali Colosseum 2.

Chętni na seans? Pierwszy odcinek tego niezwykłego dokumentu obejrzymy już dziś na Viaplay. Drugi pojawi się tydzień później, tylko na tej platformie.