Kobiety mają za co być wdzięczne PiS-owi? Nowy spot partii szczytem hipokryzji

redakcja naTemat
23 maja 2023, 13:10 • 1 minuta czytania
Prawo i Sprawiedliwość wypuściło spot, na którym Polki zachwalają działania rządu na rzecz kobiet. Zdaniem aktywistek z ruchów feministycznych, rzeczywistość jest jednak znacznie inna. – Można byłoby każde zdanie w tym spocie odwrócić i wówczas dopiero zobaczymy prawdziwą sytuację – mówi w naTemat Ilona Motyka z fundacji Baba.

W spocie Prawa i Sprawiedliwości słyszymy wypowiedzi Polek, które mówią, że są silne, pracują i odnoszą sukcesy, ale potrzebują wsparcia i opieki. Odpowiedzią na to mają być działania polityków partii rządzącej. Słyszymy wówczas, że "polski rząd dba o zdrowie kobiet i wspiera ich rozwój". W jaki sposób?


Kobiety w ciąży mają mieć "dostęp do bezpłatnych leków" oraz móc "z łatwością wrócić na rynek pracy po urodzeniu dziecka". Jest także wychwalany program 500 plus oraz obniżka wieku emerytalnego.

Zaostrzenie przepisów antyaborcyjnych i przemoc fizyczna

Spot skomentowała w naTemat Ilona Motyka z fundacji Baba. Jak powiedziała, nie ma on nic wspólnego z prawdą.

– Można byłoby każde zdanie w tym spocie odwrócić i wówczas dopiero zobaczymy prawdziwą sytuację kobiet w Polsce. Przykładem jest, chociażby wykluczenie komunikacyjne, które ciągnie za sobą kolejne problemy. Kobiety, z którymi pracujemy, od miasta często dzielą kilometry, których nie są w stanie pokonać, bo nie jeżdżą tam żadne środki komunikacji zbiorowej. Tymczasem tylko w mieście są w stanie znaleźć niezbędną im pomoc prawną, czy medyczną – wskazuje.

Zdaniem działaczki, pomoc medyczna dla kobiet w Polsce jest absolutnie niewystarczająca. Terminy wizyt są niezwykle odległe, a dostęp do ginekologów czy antykoncepcji, szczególnie w małych miejscowościach jest bardzo ograniczony.

– Nie mówiąc już o ograniczeniach dostępu do aborcji, która powinna być legalna. Zresztą najbardziej drastyczne przykłady tego, do czego prowadzi zaostrzenie przepisów prawa aborcyjnego, widzieliśmy na przykładach. Mowa o kobietach, które zmarły, bo nie usunięto im ciąż zagrażających ich życiu – tłumaczy.

Jak wskazuje, to przykłady 34-letniej Justyny, która zmarła na sepsę w piątym miesiącu ciąży, ale też Izabeli z Pszczyny, która również w piątym miesiącu ciąży zgłosiła się do szpitala z plamieniem. W obu przypadkach lekarze nie wykonali aborcji, która zdaniem wielu ekspertów, mogła uratować życie kobiet.

Jak dodaje Ilona Motyka, najbardziej spektakularnym dowodem na to, "jak PiS pomaga kobietom" są jednak przykłady realnej przemocy fizycznej, którą stosowała policja, żeby uciszać legalne manifestacje. Mowa o atakach na uczestniczki wieców, wobec których stosowano między innymi gaz łzawiący. Dochodziło także do siłowych zatrzymań.

PiS zwraca się w kierunku kobiet?

Choć wiele kobiet w politykach Prawa i Sprawiedliwości widzi wroga, nie przeszkadza to w prowadzeniu przez nich prokobiecej narracji, szczególnie przed wyborami w 2023 roku.

8 marca premier zapowiadał, że niebawem PiS przedstawi program, w ramach którego przeznaczony zostanie miliard zł rocznie na działalność gospodarczą zakładaną przez kobiety. Ostatnio mówił z kolei o konieczności zwiększenia liczby kobiet na stanowiskach kierowniczych.

Przypominamy jednak o występie Jarosława Kaczyńskiego w Ełku. Jak mówił wówczas szef Prawa i Sprawiedliwości, winę za niewielką liczbę urodzeń w naszym kraju ponoszą właśnie kobiety, które "dają w szyję". Za swoją wypowiedź prezesa ukarała zresztą Sejmowa Komisja Etyki. Jarosławowi Kaczyńskiemu wlepiono naganę.