Wrze w Rosji i na Białorusi. Generał Skrzypczak: Przygotujmy się na powstanie
Do mediów codziennie docierają informacje o grupie Rosjan, która walczy po stronie Ukrainy. Do starć doszło w okolicach Biełgorodu. Sprawa wywołała poruszenie, co skomentował w Polsat News gen. Waldemar Skrzypczak. Jak wskazał były dowódca Wojsk Lądowych, akcje dywersyjne są dowodem na to, że nie wszyscy Rosjanie popierają Putina.
– To pokazuje, że (...) nadchodzi czas, żeby naród rosyjskich, przynajmniej w części, wypowiedział posłuszeństwo Putinowi – powiedział.
O "nieposłuszeństwie" naszych wschodnich sąsiadów, ale też sposobie ich myślenia, mówił już zresztą w naTemat dr Albert Jawłowski. Jak wskazywał badacz, Rosjanie wcale nie są ślepi, ale żyją w pewnym przeświadczeniu, który wpędza ich w marazm.
– Nawet ci, którzy milczą albo popierają władzę, mają świadomość, że ta władza stosuje przemoc i zabija. Moim zdaniem doskonale zdają sobie z tego sprawę. Podobnie jak z tego, że ludzie władzy kradną, są skorumpowani. (...) Pazerność rosyjskich urzędników, menadżerów koncernów, polityków, mundurowych i samego Putina nie jest żadną tajemnicą – tłumaczył.
Na pytanie, dlaczego naród dotąd niczego z tym nie zrobił i nie rozpocznie buntu, ekspert odpowiedział, że "ludzi może to gdzieś tam oburza, ale przemoc i nieuczciwość władzy uważa się tam za normę". Jak jednak pokazuje najnowsza historia, coś najwyraźniej drgnęło.
Powstanie na Białorusi coraz bardziej realne
Nie tylko Rosja jest krajem, w którym może się coś zmieniać. Mimo hucznych zapowiedzi przedstawicieli Putina i Łukaszenki, które wskazują, że narody dążą do zjednoczenia się w związek, również Białorusini nie są aż tak pokorni, jak mogłoby się wydawać. To zresztą sugerował w Polsat News generał Waldemar Skrzypczak. Jak powiedział, może tam dojść do powstania.
– Trzeba być gotowym do wsparcia tych oddziałów, które będą prowadziły operację przeciwko Łukaszence. Mamy powody, żeby im pomagać, tak jak pomagamy Ukraińcom – stwierdził i dodał, że wiele zależy od ukraińskiej kontrofensywy.
– Jeśli ukraińska kontrofensywa zakończy się powodzeniem, to ci uzbrojeni Białorusini, którzy stanowią część potencjału militarnego ukraińskiej armii, nie złożą broni. (...) Oni pójdą na Białoruś. Mam nadzieję, że to wywoła powstanie na Białorusi, tego boi się Łukaszenka – powiedział.
– Przygotujmy się na powstanie na Białorusi, bo to się stanie. Chodzi o to, żebyśmy nie przespali tego momentu – zaapelował.