Uczestniczka "Top Model" pojawiła się całkiem nago na okładce. "Bez poprawek, z fałdkami"
Choć wielu widzów pierwszy raz usłyszało o Martynie Kaczmarek, kiedy przyszła na casting do 11. edycji "Top Model", to była spora grupa, która doskonale ją kojarzyła z sieci. Jest bowiem ciałopozytywną influencerką i feministyczną działaczką, którą na Instagramie śledzi blisko 150 tys. użytkowników Jej zasięgi jeszcze bardziej urosły po tym, jak dostała się do dalszych etapów programu TVN.
Uczestniczka "Top Model" w nagiej sesji
Kontynuując swoją misję promowania samoakceptacji i naturalności Kaczmarek zdecydowała się na udział w wyjątkowej sesji zdjęciowej.
"Pierwsza w Polsce okładka bez makijażu. Nago. Bez poprawek. Bez korektora. Z fałdkami" – zapowiadała na Instagramie, a w najnowszej publikacji pochwaliła się efektami współpracy z fotografem Kamilem Kotarbą.
"Na tym zdjęciu i przez kilka godzin sesji nie miałam na sobie ani grama makijażu. Nie usunęliśmy moich cieni pod oczami, krostek, blizn po trądziku na pośladkach, śladu od bikini po tym jak spaliłam sobie plecki na wakacjach i tego od plasterka po Holterze, który robiłam w lutym" – wyznała modelka.
"Każda z tych rzeczy jest nieodłączną częścią mnie i… nie wstydzę się ich. Są moją historią" – dodała i podkreśliła, że właśnie "spełniło się jej ogromne marzenie". "I… nie chodzi o to, że makijaż jest zły. Chodzi o to, czy jeśli na 99.9999 proc. takich okładek go widzimy to czy mamy PRAWDZIWIE WOLNY WYBÓR? Mam nadzieję, że ta sesja pomoże Wam spojrzeć na swoje ciało z większą wyrozumiałością" – przyznała.
Na koniec Kaczmarek wyjaśniła, co miała na myśli, pisząc, że "to pierwsza okładka bez makijażu". "Według najlepszej wiedzy oraz researchu, jakiego dokonałam na przestrzeni kilku tygodni i z pomocą osób pracujących w mediach nie było jeszcze w Polsce okładki największych magazynów i czasopism, na której bohaterka nie ma na sobie ani grama makijażu. Powstawały okładki 'bez makijażu' z użyciem techniki 'make-up no make-up'" – wyjaśniła.
Kaczmarek otwarcie mówi też o swoich problemach ze zdrowiem psychicznym
Influencerka śmiało mówi też o swoich problemach ze zdrowiem psychicznym. W lutym opowiedziała o koszmarze, który przeżyła. Była tak przestraszona tym, co się z nią dzieje, że napisała ukochanemu wiadomość: "umieram".
Przez półtorej godziny walczyłam o życie. W swojej głowie. Byłam pewna, że tym razem naprawdę zaraz stanie się coś okropnego. Napisałam nawet SMS do Mateusza: 'Umieram'. Tym razem, bo tych razów były już setki. 90 minut tętna 160, zawroty głowy, hiperwentylacja, duszności, uczucie odrealnienia. W tym samym czasie wzorowe EKG, ciśnienie 120/80, osłuch w normie, saturacja 99. Holter - w trakcie. Ale jak to? To zmyśliła to sobie? Nie. Ja naprawdę tak się czułam. Miliony osób na świecie tak się czują.
Influencerka zwierzyła się, że już jako kilkulatka zmierzyła się z pierwszym atakiem paniki. "Pierwszy raz, gdy poczułam w sobie przerażający lęk, zatkaną klatkę piersiową, przyśpieszone bicie serca było, gdy miałam 6 lat. Jako trzynastolatka nie mogłam ustać na boisku siatkarskim. Byłam przekonana, że zaraz umrę. Diagnostyka. Diagnoza: na tle nerwowym. Leczenie? Kto wie" – napisała. Zaznaczyła, że w żadnym wypadku nie można posługiwać się takim terminem jak "moda na depresję". Niektórzy ludzie dalej potrafią kwestionować to, że ktoś jest naprawdę chory i potrzebuje pomocy. To niedopuszczalne.
"'Moda'? Przemija. Jak widzisz u mnie moja 'moda na zaburzenia psychiczne' trwa, odkąd miałam trzynaście lat. Zrobiłabym wiele, żeby moje ataki paniki to była moda na jeden sezon. A witam sezon piętnasty" – wspomniała.
Kaczmarek zwróciła się z apelem do swoich fanów, aby troszczyli się o swoje zdrowie psychiczne. Nie jest ani trochę mniej ważne niż to fizyczne.