Agresywny Czech i spanikowany Anglik. Interweniowali lotniskowi pogranicznicy

redakcja naTemat.pl
24 maja 2023, 16:22 • 1 minuta czytania
W weekend na obu warszawskich lotniskach doszło do dwóch incydentów, podczas których nie obeszło się bez interwencji Straży Granicznej. W obu przypadkach zakończyło się na wykroczeniu i ukaraniu sprawców mandatem.
Dwie interwencje SG na lotniskach w Warszawie. Fot. Tomasz Kawka/East News

W niedzielę na obu warszawskich lotniskach doszło do interwencji Straży Granicznej wobec pasażerów. Najpierw do akcji wkroczyć musieli pogranicznicy z Zespołu Interwencji Specjalnych z Placówki Straży Granicznej Warszawa-Modlin.


Poszło o agresywne zachowanie obywatela Czech, pasażera jednego z lotów. Jak podaje Nadwiślański Oddział Straży Granicznej "zakłócał on pracę obsługi i zachowywał się wulgarnie wobec innych osób".

Czech stawiał opór

Mundurowi zostali wezwani pod bramkę, spod której odlatywał samolot Czecha. 30-latek nie zmienił jednak swojej postawy i nie stosował się do ich poleceń. Dlatego też pogranicznicy zastosowali wobec 30-latka środków przymusu bezpośredniego (chwytów obezwładniających i kajdanek).

Kiedy wyprowadzono Czecha i zaczęto pytać go o jego zachowanie, ten nie potrafił w racjonalny sposób wyjaśnić, dlaczego postępował w ten sposób, co utrudniało podróż nie tylko obsłudze, ale również innym pasażerom.

Po chwili namysłu stwierdził, że po prostu boi się latać, a poza tym nie odpowiadała mu obsługa na bramkach. 30-letni obywatel Czech został ukarany mandatem karnym w wysokości 500 zł.

Wbiegł na płytę lotniska Chopina

Tego samego dnia około 40 km dalej na lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie doszło do innej interwencji Straży Granicznej. Mundurowi zareagowali w sprawie Anglika, który po tym, jak wysiadł z samolotu i wszedł do terminalu, wybiegł na płytę lotniska i ruszył w kierunku maszyny.

Pomijając już fakt, że złamał w ten sposób wszystkie przepisy bezpieczeństwa, to takie zachowanie było w oczach pograniczników bardzo podejrzane. Kiedy mundurowi zatrzymali 20-latka ten tłumaczył im się, że zgubił paszport na pokładzie samolotu i chciał po niego wrócić.

Straż Graniczna przypomina, że w takich przypadkach nie należy działać na własną rękę, a wystarczy zwrócić się do obsługi naziemnej lotniska, która pomogłaby w rozwiązaniu problemu.

20-latek w odróżnieniu od Czecha zastosował się jednak do poleceń pograniczników. Nie uchroniło go to jednak od mandatu, który podobnie jak w przypadku pasażera z Modlina, wyniósł 500 zł.