Smaszcz wyznała, że nie lęka się śmierci. Oto, czego celebrytka boi się naprawdę
Paulina Smaszcz szczerze o śmierci i synach. "Boję się, że kiedy odejdę..."
Paulina Smaszcz jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Przede wszystkim zajmuje się działalnością coachingową. Organizuje warsztaty i eventy dla kobiet. Ochoczo dzieli się swoimi przemyśleniami - tymi życiowymi, związanymi z samorealizacją, ale także z rodziną.
26 maja na jej profilu nie mogło więc zabraknąć wpisu z okazji Dnia Matki. Zaczyna się jednak dość niepokojącymi słowami, bo związanymi ze śmiercią.
"Nie boję się śmierci, nie boję się już bólu fizycznego, nie boję się problemów, czy trosk, nie boję się chorób, nie boję się żyć po swojemu pod prąd, ale boję się, że kiedy odejdę nikt, nie będzie kochał moich synów tak mocno, z takim zrozumieniem, z taką uwagą i taką przestrzenią i wolnością ich wyborów i decyzji, jak ja" – zwierzyła się Smaszcz.
Czy ten fragment to przytyk do byłego męża, Macieja Kurzajewskiego? Można to różnie interpretować. Zapewne chodzi o to, że więź łącząca matkę i dzieci jest czymś wyjątkowo silnym, jak nie bezgranicznym.
Sama autorka wie jednak najlepiej, co miała na myśli, decydując się na takie słowa. Jednakowoż ekspertka od PR-u i komunikacji wiele razy nazwała Kurzajewskiego kłamcą, który według jej relacji, miał być nieuczciwy wobec ich synów - 25-letniego Franciszka i 17-letniego Juliana. Ex męża i Katarzynę Cichopek nazwała także "kłamliwą parą zdrajców". "Nieważne czy (red. synowie) dzielą się ze mną szczęściem, osiągnięciami, porażkami, czy problemami. Ja słucham i idę ich rytmem. Zawsze wiedzieli i wiedzą, że jestem. Po prostu jestem. Uważna, wspierająca, na każdy dzwonek alarmowy i na każdą emocję. Szanuję ich jako ludzi, indywidualne osoby z innymi przekonaniami, zdaniem, wyborami, przemyśleniami" – kontynuje wpis "Kobieta Petarda"
Szczęście Franciszka i Juliana jest dla Smaszcz priorytetem. "Odchodząc będę chciała widzieć, że są szczęśliwi po swojemu, według własnej definicji i dadzą szczęście tym, którzy są dla nich najważniejsi" – dodała.
Nie uczyłam ich wartości pieniądza, ale uczyłam ich, by doceniać każdą szansę w życiu, na poznanie innego człowieka, rozwój, edukację i zdobywanie wiedzy, szukanie swoich pasji i gromadzenia chwil i delektowania się życiem, bo życie na ziemi ma przynosić radość bycia, a nie ciągłą szarpaninę o codzienność, walkę o jutro i wyrywanie siłą dobrych chwil.
Smaszcz, która załączyła do posta kolaż zrobiony ze zdjęć swoich dwóch pociech, podkreśliła, że jest z nich szalenie dumna. "Patrzę na mojego starszego syna z dumą, jakim jest Ojcem i mężem. Patrzę na mojego młodszego syna, jak idzie przez świat otwarty i uważny, nikogo nie ocenia, ale jest świadomy i podejmujący decyzje. Moja wnuczka ma szczęście. Ja mam szczęście, że mam taką rodzinę" – zaznaczyła.
Na koniec Smaszcz skierowała parę zdań do swojej mamy, Zofii. "Jesteś niesamowitą, niezwykłą, silną i niepokonaną kobietą, twardą i szczerą, pomocną i wrażliwą, z poczuciem humoru i dystansem do siebie i świata. Uwielbiam śmiać się z Tobą z otaczającej nas rzeczywistości i płakać, kiedy dzieje się krzywda" – oznajmiła.
"Kocham być Mamą i mieć Mamę, doceniam to w każdej sekundzie, bo wiem, że na świecie jest wiele kobiet, które nie mają Mamy lub nie dane jest im zaznać macierzyństwa" – podsumowała obszerny wpis.