Matczak ostro o decyzji Dudy ws. "lex Tusk": Widać ogromną hipokryzję prezydenta

Adam Nowiński
29 maja 2023, 20:24 • 1 minuta czytania
Tuż po tym, jak prezydent Andrzej Duda ogłosił, że podpisze ustawę tzw. lex Tusk, w sieci zaroiło się od komentarzy polityków oraz ekspertów, w tym z dziedziny prawa. Jednym z nich był głos krytyki ze strony konstytucjonalisty, profesora Marcina Matczaka, który nie zostawił suchej nitki na prezydencie i obozie rządzącym.
Prof. Matczak o decyzji prezydenta Dudy ws. "lex Tusk". Fot. Artur Szczepanski / REPORTER

W poniedziałek Andrzej Duda poinformował, że podpisze ustawę o komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów w Polsce w latach 2007-2022. Oznacza to, że jeszcze przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi w życie wejdą przepisy, nazwane przez opozycję "lex Tusk". – To decyzja, w której widać ogromną hipokryzję prezydenta Andrzeja Dudy – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Marcin Matczak. Prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego twierdzi, że głowa państwa "jedną ręką podpisuje ustawę, wpuszcza ją do polskiego systemu prawa i pozwala funkcjonować".


– Natomiast drugą ręką wysyła ją do Trybunału Konstytucyjnego, gdzie we wniosku będzie musiał powiedzieć, że jest ona niekonstytucyjna – tłumaczy konstytucjonalista i dodaje:

– Duda działa w rozdwojeniu jaźni. To trochę tak, jakby lekarz, który ma przekonanie, że lekarstwo jest trujące, mimo wszystko podawał je pacjentom i mówił: potem je zbadamy i się zobaczy, co będzie.

Zdaniem prof. Matczaka działanie prezydenta wynika ze strachu przed ewentualnymi konsekwencjami po przegranych przez PiS wyborach.

Czytaj także: https://natemat.pl/490133,morawiecki-uderza-w-tuska-po-decyzji-dudy-ws-lex-tusk

Prof. Wawrzyniec Konarski: Wkroczyliśmy w okres lat 1930-1935

O decyzji prezydenta Dudy mówił w naTemat.pl prof. Wawrzyniec Konarski, politolog, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula. Nasz rozmówca nie był zaskoczony takim obrotem spraw. Jako pierwszy w 2015 roku mówił, że Polska na własne życzenie będzie powtarzała okres historyczny z lat 1926-1930. Teraz zdaniem profesora wkraczamy w czasy z lat 1930-1935.

– Wiadomo, że takie rzeczy można było w pewnym sensie przewidzieć, a jeszcze bardziej należało je przewidzieć, ponieważ – jak wiemy – poparcie sondażowe dla rządzących nie jest wcale aż tak stabilne, jak tego pewnie by oczekiwali. W związku z tym podejmowane są różne środki działania, które mają zapewnić kontynuację władzy – powiedział nam prof. Konarski.

Jego zdaniem gdyby Donald Tusk rzeczywiście został wezwany przed oblicze komisji, to nie powinien robić z tego wyłącznie show.

– To musi być bardzo mocne, rzetelnie przygotowane wystąpienie. Niestawienie się przed tą komisją byłoby łamaniem reguły dura lex sed lex (Prawo jest trudne, ale to prawo – red.). To prawo jest przyjmowane, co prawda przez niewielką, ale jednak większość sejmową, która to większość dysponuje w dalszym ciągu znaczącym poparciem swojego żelaznego elektoratu. Niemniej taka linia postępowania jest kompromitująca dla rządzących, pokazując ich nieuczciwe intencje – stwierdził profesor.

– Widzę pewne sposoby, które mogłyby okazać się dla PiS-u bronią obosieczną. I są sposoby na to, żeby ten zamysł – bardzo przebiegły, bo skierowany przeciwko Tuskowi jako symbolowi, ale także wszystkim tym, których chce się oskarżyć o jakiejś negatywne kontakty z Rosją – obrócił także przeciwko partii rządzącej – dodał nasz rozmówca.

Jego zdaniem potrzebne są na to dowody i każda partia polityczna, która zdaje sobie sprawę, że grozi jej, czyli jej ważnym przedstawicielom, eliminacja z życia publicznego, powinna być na to przygotowana. I powinna mieć do dyspozycji szereg faktów.