Duda tłumaczy się z "lex Tusk". "Ja się nie boję, nie mam powodu"
– Wybuchła burza związana z powołaniem komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów. Nie bardzo rozumiem, jak kwestia zbadania rosyjskich wpływów na Polskę w ciągu ostatnich 16 lat miałaby zniszczyć polską demokrację. Raczej rosyjskie wpływy mogłyby zniszczyć polską demokrację, a nie komisja, która będzie to sprawdzała – tłumaczył w Połczynie-Zdroju prezydent Andrzej Duda.
– Rozumiem, że politycy, którzy działali w interesie Rzeczypospolitej Polskiej przez ostatnie 16 lat, nie boją się ani żadnej komisji, ani żadnego trybunału. Bo ja się na przykład nie boję, nie mam ku temu żadnego powodu. Realizowałem i realizuję polskie interesy – dodała głowa państwa.
Podczas spotkania z dziennikarzami nie zabrakło ze strony prezydenta politycznych wycieczek pod adresem lidera opozycji, Donalda Tuska, który zaprosił w poniedziałek Andrzeja Dudę na marsz 4 czerwca w celu "konsultacji społecznych" dotyczących wspomnianej ustawy.
– Nigdy nie zrozumiem, jak można porzucić ważną funkcję w Rzeczypospolitej Polskiej po to, by pracować gdzieś w Brukseli. Są granice pazerności na pieniądze. Widać niektórzy ich nie znają – powiedział Andrzej Duda.
Czego dotyczy "lex Tusk"?
Przypomnijmy, że podpisana już przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawa ma, przynajmniej w teorii, wyjaśniać działalność osób, które sprawowały funkcje publiczne lub zasiadały na stanowiskach "kadry kierowniczej wyższego szczebla" i pod wpływem rosyjskim miały szkodzić interesom Polski.
W praktyce, jak wyjaśnia adwokatka Sylwia Gregorczyk-Abram z fundacji Wolne Sądy, komisja jest niekonstytucyjnym tworem, który będzie działał jak połączenie sądów, służb specjalnych i prokuratury. Jak wskazuje, dzięki przepisom ustawy, które są całkowicie niekonstytucyjne, osoba wezwana przez komisję nie ma realnych szans na obronę, za to będzie zmuszona np. złamać tajemnicę zawodową.
Faktycznie, jak czytamy w pierwszym punkcie art. 32, "osoby obowiązane do zachowania tajemnicy notarialnej, adwokackiej, radcy prawnego, lekarskiej lub dziennikarskiej mogą być przesłuchane co do faktów objętych tą tajemnicą".
Co prawda w punkcie jest adnotacja, że może mieć to miejsce "tylko wtedy, gdy jest to niezbędne do ochrony ważnych interesów Rzeczypospolitej Polskiej lub ochrony bezpieczeństwa wewnętrznego", jednak o tym, czy taki interes zaistniał, będą decydowali członkowie komisji. A więc politycy.
Jakie uprawnienia ma komisja ds. badań wpływów rosyjskich
Uprawnienia komisji, które wskazuje ustawa, są bardzo szerokie. – Z ustawy wynika wprost, że pozwalają one osądzić bez udziału obrońcy i bez możliwości odwołania się. Prawo do zaskarżania orzeczenia jest złamane, prawo do niezawisłego sądu jest złamane tak samo jak zasada dotycząca tajemnic zawodowych, lekarskich czy innych, które do tej pory mogły zostać ujawnione tylko za zgodą sądu w ściśle określonych przypadkach – tłumaczy Sylwia Gregorczyk-Abram.
Uprawnienia komisji
Uprawnienia komisji są bardzo szerokie. Szczegółowo opisano je w rozdziale czwartym ustawy, ale najważniejszym z nich jest ten, że członkowie komisji mogą zażądać niemal wszystkich, również tajnych dokumentów od najważniejszych służb w kraju. Których?
W ustawie czytamy m.in., że to: Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Szef Agencji Wywiadu, Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Szef Służby Wywiadu Wojskowego, Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Prokurator Generalny, prokuratorzy, Prezes Najwyższej Izby Kontroli, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Ponadto wymienieni są prezesi sądów cywilnych i wojskowych, organy administracji rządowej i samorządu terytorialnego i podległe im jednostki oraz wiele innych, do których zawnioskuje o dokumenty przewodniczący komisji.
Wszyscy oni mają "zapewnić przewodniczącemu Komisji oraz wyznaczonym przez niego członkom Komisji dostęp do wszystkich – łącznie z materiałami archiwalnymi, zawierającymi informacje niejawne oraz tajemnicę przedsiębiorstwa – materiałów akt postępowań przygotowawczych i sądowych, informacji z działań operacyjnych, a także do innych dokumentów niezbędnych (...).
Do tego dochodzi wspomniane prawo do zwalniania z tajemnic zawodowych, w tym dziennikarzy, lekarzy i prawników.
Co, jeśli Donald Tusk (lub ktokolwiek inny) nie stawi się na wezwanie Komisji
W przypadku odpuszczenia sobie posiedzenia komisja ma możliwość, zgodnie z ustawą, nałożenia kary. Warto zaznaczyć, że kary są drakońskie, bo to do 20 000 zł, a w razie ponownego niezastosowania się do wezwania – grzywną do 50 000 zł.
Co więcej, jak czytamy w punkcie 1 art. 37 ustawy, "Komisja, wydając decyzję administracyjną (...) może zastosować (...) zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat. Taka decyzja, nawet jeśli możliwe jest od niej odwołanie się do sądu, jest miażdżąca politycznie.