Ostatnie pożegnanie Kacpra Tekielego. Słowa Justyny Kowalczyk chwytają za serce
Pogrzeb Kacpra Tekielego. Justyna Kowalczyk przemówiła do zgromadzonych
Informacja o śmierci Kacpra Tekielego wstrząsnęła całą Polską. W połowie maja sportowiec wybrał się na górską wspinaczkę w Szwajcarskich Alpach. Niestety, podczas zejścia na północną stronę góry Jungfrau, porwała go lawina. Kolejnego dnia rano znaleziono jego ciało.
Urnę z prochami ustawiono na katafalku w kaplicy już o godz. 13:00. Przy niej stał kopczyk z kamieni charakterystyczny dla miłośników gór i wspinaczy. Takie piramidy pozostawione na górskich szlakach wskazują miejsce śmierci wędrowców, którzy zginęli.
30 maja o godzinie 14:30 w Gdańsku rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe Kacpra Tekielego. Mąż mistrzyni olimpijskiej spoczął na Cmentarzu Oliwskim, w otoczonej drzewami alei z maleńkimi mogiłami, gdzie chowane są dzieci.
W miejscu, w którym złożono urnę z jego prochami, w latach 60. XX wieku pochowano malutkie dziecko z rodziny alpinisty. Przy grobie można było usłyszeć piosenkę Krystyny Prońko - "Jesteś lekiem na całe zło".
Na tabliczce pogrzebowej z imieniem i nazwiskiem oraz datami urodzin i śmierci pojawił się dopisek: "Był najcudowniejszy". To słowa, które zaraz po śmierci męża opublikowała sieci pogrążona w żałobie Kowalczyk.
Żona Tekielego przemówiła do zgromadzonych. Podkreśliła, że jej ukochany brał z życia garściami. "Jeszcze kilka dni przed przyszedł do domu spełniony. Nawet gdy robił wszystkie karkołomne rzeczy, to cele musiały być spełnione" – powiedziała, potem zaznaczając, że chce zwrócić się do obecnych na pogrzebie, a nie do męża. "Byłam żoną alpinisty. Nie unikaliśmy trudnych rozmów, żadne z nas nie uciekało od śmierci. Byliśmy świadomi, co może się wydarzyć. Chciał wejść na wszystkie czterotysięczniki przed 'czterdziestką'. Jestem szczęściarą, że mogłam mu towarzyszyć w tym wszystkim i być obok niego. Miałam czas się z nim pożegnać. Ma wspaniałych przyjaciół. Nigdy nie zapomnę, jak rzuciliście wszystko i pojechaliście szukać mojego męża" – oznajmiła.
"Wiem, że Kacper dla was zrobiłby to samo. Będziemy żyć, tak jak nauczył nas Kacper. Będziemy jeździć i zdobywać świat. Hugo miał cudownego tatę" – podsumowała chwytającą za serce przemowę.
Jeszcze przed pogrzebem żona alpinisty zaapelowała do żałobników, by pieniądze przeznaczone na zakup wieńców czy kwiatów przekazali na schronisko dla zwierząt.
Na pogrzebie alpinisty pojawili się również pracownicy gdańskiego schroniska dla zwierząt. "Był u nas kilka tygodni temu, wraz z kolegą, przyjechał do schroniska busem wypełnionym karmą dla zwierząt. Nie przedstawiał się, kim jest, poznaliśmy go po tym niesamowitym, pięknym, szczerym i czarującym uśmiechu. Naszym podopiecznym pomagał zupełnie bezinteresownie, nie robił przy tym zdjęć, nigdzie się tym nie chwalił. To było coś pięknego" - mówiła kilka dni przed ceremonią "Faktowi" Emilia Salach, zastępca dyrektora gdańskiego zoo, nadzorująca pracę schroniska dla zwierząt "Promyk".
Pracownicy schroniska w ramach hołdu dla Tekielego zostawili na jego grobie pluszaki, symbolizujące schronisko, psa i kota.
Tekieli był doświadczonym alpinistą
W 2020 roku zdobył wszystkie szczyty Wielkiej Korony Tatr w 37 godzin i 28 minut. Poprzedni rekord poprawił o 11 godzin. Był jednym z kandydatów do nagrody Piolet d’Or – jednego z najbardziej prestiżowych wyróżnień alpinistycznych na świecie.
Dodajmy też, że w rozmowie z "Faktem" szef Polskiego Związku Alpinizmu mówił, że Kacprowi Tekielemu udało się zdobyć Jungfrau, a problemy pojawiły się przy zejściu ze szczytu. – Należy pamiętać, że takie "łańcuchówki" to rzecz znana w alpinizmie. Czasem dobrze się kończą, czasem fatalnie – powiedział.
Pustelnik podkreślił też, że nie wie, jaką drogę na szczyt obrał Kacper Tekieli. – Pokonał drogę w górę bez większych trudności. Coś musiało zdarzyć się na zejściu. Albo to on wywołał lawinę, albo ona została naruszona i sama zeszła – wyjaśnił.
Kacper Tekieli był w górach z żoną i synkiem – tak wynikało z postów Justyny Kowalczyk w mediach społecznościowych. Multimedalistka olimpijska opisywała wyprawę w mediach społecznościowych.
Po śmierci jej męża napłynęło dla niej wiele kondolencji. "Droga Justyno, jesteśmy całym sercem z Panią" – napisał Donald Tusk."Był wyjątkowy, kochał góry całym sercem. Wczoraj Natura zatrzymała go w nich na zawsze" – wspomniała Martyna Wojciechowska. "Łączę się w bólu z jego rodziną i bliskimi. Pani Justynie Kowalczyk-Tekieli przesyłam wyrazy głębokiego współczucia" – przekazał z kolei Mateusz Morawiecki.