"To zaboli Kaczyńskiego". W PO mają plan jak rozegrać PiS ws. "lex Tusk"

Natalia Kamińska
30 maja 2023, 18:02 • 1 minuta czytania
W poniedziałek Andrzej Duda zdecydował, że podpisze tzw. lex Tusk. Ustawa trafi jeszcze do TK kierowanego przez Julię Przyłębską, więc nie zmieni to zapewne losów komisji. Czy jednak lider PO pojawi się przed komisją, kiedy ona zacznie działać? Onet dowiedział się, że tak raczej się nie stanie, ale PO ma szykować strategię w sprawie komisji ds. wpływów Rosji w Polsce.
Lider PO Donald Tusk. Fot. Jacek Dominski/REPORTER

We wtorek Onet podaje, powołując się na ustalenia dziennikarzy portalu Kamila Dziubki oraz Piotra Olejarczyka, że "Donald Tusk raczej nie stawi się przed komisją, która ma go ścigać za działanie rzekomo w interesie Rosji".


Miał on jednak jeszcze nie zdecydować, co zrobi. Co do ewentualnych kar za niestawienie się przed komisją, to politycy PO zapewniają, że są w stanie zebrać potrzebną kwotę.

Polityk z otoczenia Tuska: To zaboli Kaczyńskiego

Rozmówcy portalu przekazali, że Tusk poradziłby sobie z pytaniami członków komisji. – Na dziś wydaje się, że nie ma sensu żyrować tego bezprawnego projektu. Mamy jednak pomysły na akcje, które uderzą w PiS przy tej okazji. Proszę mi wierzyć, to zaboli Kaczyńskiego. Materiału nie brakuje – powiedział Onetowi polityk z otoczenia Donalda Tuska.

Wyjawił on również, że partia analizuje z prawnikami, czy PiS może zdecydować się na doprowadzenie Donalda Tuska siłą na posiedzenie komisji.

– W ustawie takiego przepisu nie ma, jednak sprawdzamy, czy są inne furtki. Oczywiście próba zakucia naszego przewodniczącego w kajdanki to byłoby coś bez precedensu, czego PiS by pożałowało – usłyszał Onet.

Duda zdecydował się podpisać "Lex Tusk"

Ustawa ws. wpływów rosyjskich została już podpisana, ale Andrzej Duda skierował ją jeszcze do Trybunału Konstytucyjnego. Eksperci podkreślają, że to ruch marionetkowy, bo na jego czele zasiada prezes Julia Przyłębska, która została namaszczona przez PiS.

Andrzej Duda podkreślił jednak, że takie działanie będzie dostatecznym dowodem na to, że ustawa, wbrew komentarzom chociażby z USA i Brukseli, jest zgodna z prawem.

– Ponieważ są osoby, które podnoszą wątpliwości konstytucyjne, korzystam z możliwości, które stwarza prezydentowi polska konstytucja i oprócz podpisania ustawy, co oznacza wprowadzenie jej w życie, jednocześnie skieruję ją także w tzw. trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego, żeby do tych kwestii, które budzą wątpliwości, odniósł się również Trybunał Konstytucyjny – oświadczył prezydent.

– Taka jest moja decyzja. Uważam, że decyzja ta w sposób najlepszy będzie realizowała niezwykle ważny dla mnie postulat transparentności życia publicznego. Ludzie mają prawo wiedzieć – dodał.

"Lex Tusk" skrytykowały już władze USA. Jak pisaliśmy w naTemat, ambasador Mark Brzezinski powiedział, że zarówno on, jak i rząd USA podziela obawy oraz zaniepokojenie związane z podpisaniem "Lex Tusk". Jak wskazał, Stany Zjednoczone, w tym Joe Biden i cała jego administracja dokładnie wiedzą "co niepokoi wiele osób odnośnie tej ustawy, rozumieją to i podzielają".