Rzecznik PiS odleciał w ataku na Tuska. "Na pewno jest wysłany przez Niemców do Polski"

Katarzyna Florencka
31 maja 2023, 10:05 • 1 minuta czytania
Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek mocno zapędził się w krytyce Donalda Tuska. W wywiadzie dla radiowej Jedynki przekonywał, że Tusk wrócił do Polski... z "określonym zadaniem" otrzymanym od Niemiec.
Rzecznik PiS Rafał Bochenek oskarżył Donalda Tuska o to, że był "wysłany przez Niemców do Polski" Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Odlot Bochenka. Oskarża PO o dążenie do... wojny domowej

Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek był w środę rano gościem programu "Sygnały dnia" w radiowej Jedynce. W pewnym momencie wywiadu polityk zaczął przekonywać słuchaczy o jak najgorszych intencjach szefa Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska.


Jak stwierdził Tusk "na pewno jest wysłany przez Niemców do Polski z powrotem po zakończeniu kadencji jako szef Rady Europejskiej". – Przecież sama Ursula von der Leyen wtedy, kiedy odchodził z funkcji szefa Europejskiej Partii Ludowej, życzyła mu tego, aby wygrał wybory w Polsce i został premierem, tak, aby mogła się z nim spotkać, kiedy przyjedzie do Warszawy już jako premierem – przekonywał Rafał Bochenek.

Na tym jednak rzecznik PiS nie skończył. – Niemcy, można powiedzieć, grają w otwarte karty, Donald Tusk przyjechał do Polski z określonym zadaniem, z określoną misją – stwierdził. Następnie Bochenek zaczął spekulować o tym, że politycy PO "chyba zmierzają do wywołania jakiegoś napięcia takiego wyjątkowego, społecznego w Polsce, nie wiem, jakiejś wojny domowej chcą".

PiS chce uderzyć w Tuska

Tymczasem partia Jarosława Kaczyńskiego szykuje się do ataku na Donalda Tuska za pomocą komisji ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce. Z ustaleń "Gazety Wyborczej" wynika, że paliwem dla "lex Tusk" na początku funkcjonowania komisji będzie kwestia dążeń do ocieplenia relacji z Moskwą w pierwszym okresie rządów PO-PSL.

Co więcej, nie tylko Donald Tusk zostanie wezwany na przesłuchanie. Na czarnej liście Prawa i Sprawiedliwości znalazł się także Radosław Sikorski, który od 2007 do 2014 roku był szefem polskiej dyplomacji.

Do tego wezwany ma zostać także dyplomata Jarosław Bratkiewicz, który od 2010 do 2015 roku był dyrektorem politycznego resortu spraw zagranicznych.

Od 2008 roku Sikorski bowiem regularnie spotykał się z ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem. Politycy porozumieli się między innymi w kwestii bezwizowego ruchu granicznego między Polską a Kaliningradem.

"Było to uważane za wielki sukces unijnej 'miękkiej siły', bo Rosjanie z Kaliningradu mogli łatwo się przekonać, jak żyje się w demokratycznym państwie unijnym" – zauważyła "Wyborcza".

Także Onet przekazał, że zespół polityków Prawa i Sprawiedliwości przeczesuje archiwa MON, MSZ i Kancelarii Prezydenta w poszukiwaniu haków na Donalda Tuska. Jednym z nich ma być notatka z 2008 roku, którą do MON wysłali żołnierze działający dla polskiej ambasady w Moskwie.

"Dla polskiej strony konieczne jest kontynuowanie istniejącej pozytywnej retoryki, choć w tej akurat kwestii zupełnie niekontrolowanym czynnikiem są wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego, które niekiedy stają się powodem poważnego rozdrażnienia Moskwy" – czytamy.

Nie jest to dowód, by Donald Tusk był agentem Kremla, jednak materiał ten wystarcza do kreowania narracji o uległym wobec Putina premierze i walczącym o niezależność prezydencie.

Warto jednak podkreślić, że politykę resetu z Rosją ogłosiły Stany Zjednoczone, a konkretnie administracja Baracka Obamy. Wówczas wiceprezydentem był... Joe Biden. W ten oto sposób PiS rykoszetem może uderzyć w swojego kluczowego sojusznika.