Zabójca Adamowicza usłyszał kolejny wyrok. Chodzi o fałszowanie dokumentów
16 marca Sąd Okręgowy w Gdańsku ogłosił wyrok dożywotniego więzienia dla Stefana W. oskarżonego o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, do którego doszło 13 stycznia 2019 roku podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Ze względu na ważny interes społeczny sąd zdecydował wówczas także o zgodzie na publikację danych i wizerunku skazanego.
24 maja przed Sądem Rejonowym Gdańsk-Południe rozpoczął się kolejny proces przeciwko Stefanowi W. Jak przekazał Tomasz Adamski, rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Gdańsku, W. jest oskarżony o podrobienie pism procesowych w toku sprawy dotyczącej zabójstwa prezydenta Gdańska. W tym przypadku sąd nie podjął decyzji odnośnie ujawniania danych i wizerunku oskarżonego.
Stefan W. fałszował dokumenty?
W lipcu 2022 roku Stefan W. miał własnoręcznie sporządzić wniosek o wycofanie aktu oskarżeniu przeciwko niemu oraz uchylenie tymczasowego aresztowania. Pod dokumentem podpisał się za prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Agnieszkę Nickel-Rogowską.
Miał również podrobić wniosek o uchylenie prowadzonego przeciwko niemu postępowania karnego w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. W tym przypadku pismo również miał sporządzić odręcznie i podpisać się pod nim za posła Piotra Adamowicza.
Następnie użył tych dokumentów przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Oba pisma zostały zdyskwalifikowane jako nieautentyczne. Wszczęto też śledztwo w sprawie podrobienia dokumentów.
Zabójca Adamowicza usłyszał kolejny wyrok
Akt oskarżenia do sądu skierowała Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz, zarzucając Stefanowi W. podrobienie dwóch dokumentów, co stanowi przestępstwo z art. 270 Kodeksu karnego. Przedstawiciele prokuratury chcieli dla W. dwóch lat pozbawienia wolności.
31 maja Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe skazał Stefana W. na tysiąc złotych grzywny za podrobienie pism procesowych w toku sprawy dotyczącej zabójstwa prezydenta Gdańska. Obciążył oskarżonego również kosztami procesu w wysokości około 2 tysięcy złotych.
Sędzia Karolina Kozłowska stwierdziła, że z uwagi na istotną wagę dokumentów, które zostały sfałszowane oraz miejsce, gdzie zostały użyte, sąd uznał, że "stopień społecznej szkodliwości czynu znacznie przekracza próg znikomości".