Reportaż o "Press" wywołał burzę. Naczelny przeprasza i rezygnuje z prestiżowej funkcji
Andrzej Skworz przeprasza i rezygnuje z zasiadania w jury konkursu Grand Press
Andrzej Skworz, redaktor naczelny magazynu "Press", poinformował o swojej rezygnacji z zasiadania w jury nagród Grand Press i radzie fundacji pod tą samą nazwą.
"Okazało się, że metody, których używałem, by dbać o jakość naszych materiałów, doprowadzały do sytuacji, w których nieumyślnie krzywdziłem współpracowników" – napisał w oświadczeniu, które pojawiło się w środę na stronie magazynu.
"Od lat opisywaliśmy stosunki pracownicze w polskich i zagranicznych mediach. W styczniu tego roku ukazał się w 'Press' artykuł ujawniający wieloletnie toksyczne relacje także w 'Gazecie Wyborczej'. Gdy więc właśnie teraz w 'Gazecie Wyborczej' padły zarzuty, że to ja niewłaściwie traktowałem niektórych współpracowników, muszę wyciągnąć najdalej idące wnioski. Zawsze wymagałem od siebie najwięcej, zatem i teraz chcę pójść dalej niż znane nam dotychczas standardy. Spróbuję za to zadośćuczynić, a teraz z całego serca przepraszam".
Jak dodał, bierze "pełną odpowiedzialność" za to, że "kilkanaście osób poczuło", iż "w stosunku do nich przekroczyłem – ja sam, a czasem moi najbliżsi współpracownicy – wymagane granice". Skworz jednocześnie zapowiedział, że w sprawie artykułu opublikowanego w ubiegłym tygodniu w "Gazecie Wyborczej" wystąpi na cywilną drogę sądową.
"Boli mnie, że rykoszetem za moje dawne błędy obrywa się wspaniałym ludziom, którzy pracowali i pracują ze mną w 'Press'. To nie oni są winni" – czytamy.
Reportaż o "Press" wywołał burzę w branży
Przypomnijmy, 25 maja "Gazeta Wyborcza" ujawniła relacje byłych pracowników magazynu "Press", którzy oskarżają jego założyciela i redaktora naczelnego Andrzeja Skworza o skandaliczne zachowania w stosunku do nich.
"A teraz odliczam od 1 do 10. Aż się rozryczysz i wyjdziesz" – tak miał powiedzieć naczelny magazynu do jednej ze swoich pracownic. W artykule znalazło się więcej wstrząsających relacji. Na rozmowę z Katarzyną Włodkowską, autorką artykułu "W redakcji Andrzeja Skworza. 'Odliczam. Aż się rozryczysz i wyjdziesz'", zdecydowało się blisko 40 osób.
Sylwia opowiedziała, że pracowała w kilku redakcjach i "wszędzie bywało nerwowo, ale nigdzie nie niosło to za sobą braku szacunku". Monika trafiła na dywanik, bo zgodziła się przejść z klientem na "ty", gdy ten o to poprosił. To właśnie do niej Skworz miał wypowiedzieć słowa: "A teraz odliczam od 1 do 10. Aż się rozryczysz i wyjdziesz".
Inny z byłych pracowników miał słyszeć od swojego szefa, że jest "nieudolny i za wolny". – Zwracał się do mnie: "ty kosmito". Raz zrugał mnie, bo – jego zdaniem – źle podlałem kwiaty na balkonie. Innym razem zarzucił chamstwo, bo nie spodobał mu się sposób, w jaki zapukałem do jego gabinetu – opisał.
"Wielu pracowników odeszło z redakcji, skarżąc się na atmosferę mobbingu" – tak z kolei pisaliśmy w naTemat 11 lat temu. Byli już pracownicy "Press" zgodnie też mówili w rozmowie z naszą ówczesną reporterką Anną Wittenberg, że pracowali w ciągłym stresie, niemal codziennie wyrabiając nadgodziny.