Hołownia i Kosiniak-Kamysz mieli zabrać głos na marszu. "Nie skorzystali z oferty"
Gdzie był Hołownia i Kosiniak-Kamysz? Nie zabrali głosu na marszu Tuska
Monika Wielichowska, Rafał Trzaskowski, Donald Tusk, Borys Budka, Robert Biedroń, Włodzimierz Czarzasty, Bogdan Borusewicz i Lech Wałęsa – to politycy, których twarze przebiły się na marszu 4 czerwca.
Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz w ostatniej chwili potwierdzili, że wezmą udział w marszu, jednak ich obecność nie przebiła się w mediach. Na antenie Polsat News Bartłomiej Sienkiewicz powiedział, że obaj politycy dostali propozycję zabrania głosu na demonstracji.
– Donald Tusk zaprosił do wystąpień i Szymona Hołownię, i pana Kosiniaka-Kamysza. Osobiście ich zaprosił. Nie skorzystali z tej oferty – wyjaśnił.
Skoro to nie Tusk zmarginalizował obecność potencjalnych koalicjantów w marszu, to co się stało? W rozmowie z Onetem Szymon Hołownia i Dariusz Klimczak z PSL potwierdzili, że mieli zabrać głos. Powód, dla którego tak się nie stało jest zaskakujący.
– Na scenę nie zdążyliśmy dojść, tym bardziej że tam już ludzie krzyczeli, żeby iść. (...) próbowaliśmy się przebić do tego autobusu, ale się nie przebiliśmy – wyjaśnił lider Polski 2050.
– Pokonała nas najpiękniejsza rzecz w demokracji, mnóstwo fajnych, rozentuzjazmowanych ludzi. Nie żałuję, że nie przemawialiśmy. Uważam, że to jest taki dzień, taki marsz, że to powinno być o ludziach, a nie o politykach – dodał.
Klimczak zaś wyjaśnił, że mnóstwo osób zatrzymywało szefów obu ugrupowań, a ci mieli przemawiać na samym początku. – I tak to wyszło, że gdy dotarliśmy, to przemawiał już Rafał Trzaskowski. Zatem my skupiliśmy się na rozmowach z ludźmi. Media także były wokół nas, więc z komunikacją nie było żadnych problemów, nie było żadnego rozczarowania – zapewnił przedstawiciel ludowców.
Hołownia i Kosiniak-Kamysz w ostatniej chwili zmienili zdanie ws. 4 czerwca
Jak pisaliśmy w naTemat, Hołownia i Kosiniak-Kamysz potwierdzili obecność na marszu 4 czerwca dopiero 30 maja. Powodem było radykalne zaostrzenie sporu politycznego poprzez podpisanie przez Andrzeja Dudy ustawy "lex Tusk".
– Będziemy tam z naszą żółtą ekipą, z naszą zieloną ekipą, po to, żeby powiedzieć "jesteśmy z tymi, którzy chcą w Polsce wolnych wyborów, którzy nie chcą, żeby wolność w Polsce była ludziom odbierana" – oświadczył Hołownia. – Te wybory będą o przyszłości, nas, naszych dzieci, to będą najważniejsze wybory i chcemy, aby one były wolne, demokratyczne, uczciwe i sprawiedliwe. Gdy prezydent podejmuje fatalną decyzję, podpisując się pod bolszewicką komisją, nikt kto chce być i żyć w Polsce najlepszej, nie będzie przechodził obok tego obojętnie – dodał Kosiniak-Kamysz.