Zagrał Michaela Jacksona, wybuchła burza i teraz żałuje. "Poprosiłem o zdjęcie tego z anteny"

Ola Gersz
13 czerwca 2023, 15:50 • 1 minuta czytania
W 2017 roku wybuchła burza, gdy Joseph Fiennes wcielił się w Michaela Jacksona w odcinku brytyjskiego serialu komediowego "Urban Myths". Na fali protestów nigdy go nie wyemitowano. Dziś, sześć lat później, gwiazdor "Zakochanego Szekspira" i "Opowieści podręcznej" przyznaje, że zagranie Króla Popu było złą decyzją.
Joseph Fiennes żałuje zagrania Michaela Jacksona Fot. Admedia, Inc/Sipa USA/East News / YouTube

"Elizabeth, Michael and Marlon", odcinek "Urban Myths", komediowego serialu biograficznego Sku Arts, opowiadał o Michaelu Jaksonie, Marlonie Brando (gwiazda "Sukcesji" Brian Cox) i Elizabeth Taylor (Stockard Channing), którzy wybierają się na przejażdżkę z Nowego Jorku do Los Angeles tuż po zamachach 11 września.


Joseph Fiennes jako Michael Jackson wzbudził jednak ogromne kontrowersje. Twórców oskarżono o whitewashing (wybielanie) z powodu jasnego koloru skóra Fiennesa, oburzano się też z powodu protezy nosa, jaką przymocowano do twarzy aktora.

Do krytyków dołączyła nawet córka Króla Popu, Paris Jackson. "Czuję się niesamowicie obrażona, napisała wówczas na Twitterze. Jestem pewna, że wielu innych ludzi również. Szczerze mówiąc, chce mi się rzygać" – napisała wówczas na Twitterze. Medialna burza była tak duża, że w rezultacie odcinka nigdy nie wyemitowano.

Joseph Fiennes jako Michael Jackson. Aktor komentuje po sześciu latach

Brytyjski aktor, dziś 53-letni, skomentował te kontrowersje po sześciu latach w wywiadzie w tygodniku "Observer". Przyznał racje krytykom. – Myślę, że ludzie mają pełne prawo być zdenerwowani. To była zła decyzja. Bez dwóch zdań – powiedział.

– Ja jestem tego jedną częścią – są producenci, nadawcy, scenarzyści, reżyserzy, wszyscy zaangażowani w te decyzje. Ale oczywiście jeśli byłem na samym przodzie, stałem się głosem innych ludzi. Chciałbym, żeby wszyscy usiedli przy stole i o tym porozmawiali. To miało miejsce w momencie, gdy zachodziła zmiana na lepsze, a to była zła decyzja. Wielki błąd – dodał gwiazdor "Zakochanego Szekspira" i "Opowieści podręcznej", prywatnie brat Ralpha Fiennesa.

Gdy w 2017 toku brytyjska stacja Sky Arts zdecydowała się nie emitować odcinka, opublikowała oświadczenie. "Podjęliśmy decyzję, aby nie nadawać 'Elizabeth, Michaela i Marlona', półgodzinnego odcinka serialu Sky Arts 'Urban Myths', w świetle uwag wyrażonych przez najbliższą rodzinę Michaela Jacksona. Chcieliśmy luźno spojrzeć na domniemane prawdziwe wydarzenia i nigdy nie zamierzaliśmy nikogo urazić" – poinformowano wówczas.

Teraz Joseph Fiennes przyznał, że sam poprosił o zdjęcie odcinka z anteny. – Dodam tylko, że poprosiłem nadawcę, żeby to zdjął. Było kilka burzliwych dyskusji, ale ostatecznie ludzie dokonali właściwego wyboru – podsumował aktor.

Przypomnijmy, że w 2017 roku Fiennes bronił jednak kontrowersyjnego castingu. – Jackson zdecydowanie miał problem z pigmentacją (skóry – red.) i to jest coś, w co wierzę. Był prawdopodobnie bliższy mojemu kolorowi skóry niż swojemu pierwotnemu – stwierdził.

Joseph Fiennes o Harveyu Weinsteinie

W wywiadzie w "Observerze" opowiedział o swojej współpracy ze zhańbionym byłym producentem filmowym, przestępcą seksualnym Harveyem Weinsteinem. Fiennes zagrał główną rolę (Williama Szekspira) w wyprodukowanym przez niego "Zakochanym Szekspirze", który zdobył siedem Oscarów, w tym za najlepszy film i aktorskie kreacje Gwyneth Paltrow i Judi Dench.

Weinstein zaproponował potem Fiennesowi kontrakt na pięć filmów, ale ten odmówił i zrezygnował ze współpracy z wytwórnią Miramax. Stwierdził, że nie podobał mu się styl negocjacji producenta.

To była taktyka zastraszania, która mi nie pasowała. Sposób, w jaki to wyjaśnił, był dla mnie szokiem. Ale nagle usiadłem w pokoju, bardzo obecny, szczęśliwy i silny w sobie, żeby powiedzieć, że nie czuję się do niczego zobowiązany. Idę stąd – wspominał.

Fiennes nie żałuje tego dość odważnego aktorskiego kroku. – Nie sądzę, żeby to pomogło (mojej karierze). Osłabiło? Nie, może nie osłabiło. Ale (Weinstein) dał jasno do zrozumienia, że ​​nie będzie mnie wspierał. Zrobi bardzo silny ruch, aby mnie nie wspierać. Byłem poza rodziną. Ale byłem bardzo szczęśliwy, że nie jestem już w tej rodzinie – podsumował.

Czytaj także: https://natemat.pl/490895,astrid-w-remake-jak-wytresowac-smoka-whitewashing