To nie są SUV-y tylko na Lazurowe Wybrzeże. Nad polskim morzem sprawdziliśmy luksusowe Range Rovery

redakcja naTemat
16 czerwca 2023, 13:54 • 1 minuta czytania
Stworzone dla brytyjskiej arystokracji, ulubieńcy tamtejszej rodziny królewskiej. Takimi autami latem na południu Francji majętni ludzie poruszają się po lądzie, jeśli akurat już muszą zejść ze swoich jachtów. Ale tak samo dobrze auta tej marki sprawdzają się w Polsce. Wystarczył nam jeden dzień nad naszym morzem, żebyśmy przekonali się, że i u nas Range Rovery czują się jak – nomen omen – ryba w wodzie.
Fot. materiały prasowe

Na początek mały disclaimer. O tym, jak dopracowane są auta marki Range Rover, pisaliśmy w naTemat już wielokrotnie. Poniżej znajdziecie odnośniki do naszych testów – a konkretnie do najnowszego "dużego" Range Rovera oraz Range Rovera Sport w wersji PHEV.


Tym razem nie chodzi jednak o technikalia, ale o doznania. Oczywiście przygoda, którą przeżyliśmy razem z marką Range Rover nad polskim morzem nie byłaby możliwa, gdyby nie techniczna doskonałość tych aut. Niemniej jednak – polski importer (Inchcape JLR Poland) marki skutecznie pokazał nam, że każdy Range Rover doskonale sprawdzi się także u nas, jeśli chcesz podkreślić swój status społeczny, zapewnić komfort sobie (i swojej rodzinie) czy po prostu cieszyć się luksusem na czterech kołach.

Rozmiar (i jakość) ma znaczenie

Pierwsze wrażenie – niektórzy starają się deprecjonować jego znaczenie, ale nie ma ani odrobiny kłamstwa w tym, że można zrobić je tylko raz.

I ludzie, jakież pierwsze wrażenie robi na każdym Range Rover – czy to Sport, czy "duży". A jeśli jeszcze stoją w rzędzie pod hotelem Radisson Blu w Sopocie przy samym waterfroncie, a na dodatek zaraz będzie ci dane wsiąść do jednego z nich, to masz poczucie, że przed tobą naprawdę wyjątkowy dzień.

Niezależnie od tego, czy mówimy o "dużym" Range’u, czy o Range Roverze Sport, czy nawet o mniejszym Velarze, który niedługo w nowej, hybrydowej odsłonie pojawi się na rynku, a w Sopocie spotkaliśmy się m.in. właśnie po to, żeby po raz pierwszy, jeszcze trochę na offie, po prostu go zobaczyć. W kontekście brytyjskiej marki nasuwają nam się dwa skojarzenia. Nowoczesny minimalizm oraz quiet luxury.

Widać, że projektanci marki mieli bardzo sprecyzowany pomysł na te samochody, który odzwierciedla zarówno wygląd zewnętrzny tych aut, jak i ich wnętrze. Po pierwsze to, co widać z ulicy. Unikatowa bryła Range Roverów z jednej strony jest majestatyczna, jak przystało na markę o takich tradycjach, ale z drugiej nie ma tu żadnych zbędnych elementów. Aut tej marki nie da się pomylić z konkurencją. Range Rovery są jak przestronne, minimalistyczne wnętrza. Zaplanowane całościowo aż do poziomu najmniejszego detalu.

Skóry, drewno, ale też bardzo jakościowe tkaniny, to wszystko znamy także z wielu innych marek. Ale w Range Roverach zwraca jednak uwagę po pierwsze bardzo wysoka jakość zastosowanych materiałów, a po drugie jak zostały świetnie spasowane.

Dalej – quiet luxury. Range Rovery są powściągliwe w środkach wyrazu. Nie ma tu nic krzykliwego, ich wnętrza nie mienią się ferią barw jak wnętrza pełnych LED-ów ostentacyjnych Mercedesów, a ich design zewnętrzny nie jest tak zaskakujący jak w przypadku nowych aut BMW. Pod tym względem – jeśli już musimy porównywać – najbliżej Range Rovera jest Audi, więc fani tej marki poczują się tu jak w domu.

Trudno nie oprzeć się jednak wrażeniu, że projektanci Range Rovera ze swoim ponadczasowym podejściem do estetyki motoryzacyjnej podnieśli poprzeczkę o poziom wyżej. Te auta są wręcz surowe.

Bez zbędnych wodotrysków. A jednocześnie jako pasażer Range Rovera czujesz, że wszystko jest tu najwyższej jakości.

Naszym faworytem podczas wydarzenia był szampański Range Rover z białymi skórami we wnętrzu. O dokładnie ten:

To samochód, któremu nic nie brakuje, i… który idealnie pasuje do wspomnianego waterfrontu. Importer w trakcie imprezy bardzo chciał nam pokazać, że Range Rover to nieodłączna część życia w Polsce na wysokim poziomie.

Organizatorzy więc przygotowali nam atrakcje, które pasują do stylu życia właścicieli Range Roverów. I dlatego prosto z Sopotu udaliśmy się do Jastarni, ale nie na pokładzie Range Roverów, a 14-metrowego jachtu.

I to nie wszystko, bo na Półwyspie Helskim wróciliśmy do aut i zajechaliśmy jeszcze poza Trójmiastem na Kaszuby, do Pałacu Ciekocinko na lunch. To kolejne miejsce "godne" luksusu Range Roverów.

Te auta płyną po drodze

W tym momencie warto też chwilę skupić się na właściwościach jezdnych tych brytyjskich SUV-ów – i oczywiście w tej kwestii Range Rover nie zawodzi. Ale nie mogło być inaczej, bo cóż z tego luksusu, którego doznajemy w autach tej marki, gdyby jazda byłaby zwyczajnie męcząca?

Jak się już domyślacie, nic takiego nie miało miejsca. To nie jest tekst, w którym skupiamy się na warstwie technicznej, ale na jedną rzecz uwagę zwrócić po prostu musimy. Range Rovery dzięki swojemu adaptacyjnemu, pneumatycznemu zawieszeniu po prostu płyną po asfalcie.

I nie tylko po nim, bo w trakcie podróży przez Kaszuby mieliśmy okazję jeździć nie tylko utwardzonymi drogami. Jak zapewne spodziewacie się, samochody zaprojektowane pierwotnie dla brytyjskiej elity, aby miała czym dotrzeć na polowanie w countryside, wywiązały się z tego zadania bez najmniejszego zająknięcia.

Odczucie luksusu i komfortu – te wrażenia we wnętrzu rendżów nigdy cię nie opuszczają. Niezależnie od warunków, w których podróżujesz. Jak luksusowy jacht podczas sztormu w zatoce. Zawsze jest dobrze – zresztą producent udostępnia pasażerom Range Roverów szereg trybów jazdy, które sprawdzają się m.in. na piachu czy w błocie.

Finał imprezy miał miejsce w Super Yachts Club w Sopocie, gdzie organizator zaprezentował nam gwóźdź programu – nowego Range Rovera Velara w wersji hybrydowej (PHEV). To był tak naprawdę główny powód naszego spotkania, choć niestety nie możemy o nim jeszcze wiele powiedzieć. Tym autem zresztą jeszcze nie mieliśmy okazji jeździć, natomiast widać, że będzie to głośna premiera – i że w kwestii designu producent zdecydował się na jeszcze bardziej minimalistyczne wnętrze.

Za co jeszcze warto sobie cenić Range Rovery? Że po pierwsze nie są tak ostentacyjne jak auta innej brytyjskiej marki na poziomie, czyli Rolls-Royce’a.

Są też znacznie bardziej dostępne cenowo od nich, a zapewniają na drodze zupełnie tożsame doznania, jeśli rozmawiamy choćby o "dużym" Range Roverze oraz Rolls-Royce’ie Cullinanie. Z kolei na tle niemieckiej konkurencji brytyjskie auta wydają się być klasę wyżej. Być może głównie z powodu mniejszej widoczności marki na drogach, ale jednak.

To oczywiście zupełnie subiektywne doznanie i zdajemy sobie sprawę, że fani innych marek premium nie zgodzą się z nami. Albo wręcz uznają, że Range Rover po zmianach właścicielskich nie ma już tego heritage, co kiedyś. Ale Range Rover – czy to duży, czy to Sport – jest po prostu inny. Z tym nie da się dyskutować. Ale można po prostu się nim cieszyć.

A czy są jakieś wady? Cóż, to oczywiście nie są auta na każdą kieszeń, wręcz ich zakup można nazwać fanaberią. Ale nie zaglądajmy innym do portfeli. Cieszmy się życiem, jeśli tylko mamy taką możliwość. Najlepiej w takich autach.