Kosiniak-Kamysz tłumaczy dziwne zachowanie w Sejmie. "Myślałem, że będzie trwało krócej"
– Wstałem, oddałem szacunek. Myślałem, że ta minuta ciszy będzie symboliczna i będzie trwała krócej – powiedział krótko Władysław Kosiniak-Kamysz w TVN24.
Przewodniczący PSL w rozmowie z Konradem Piaseckim w ten sposób odniósł się do wtorkowych wydarzeń w Sejmie, kiedy część posłanek i posłów wstało i uczciło minutą ciszy wszystkie kobiety w ciąży, które zmarły w szpitalach.
Zachowanie Kosiniaka-Kamysza mogło w tej sytuacji wywołać zdziwienie. Polityk co prawda wstał, ale jak widać na udostępnionych w sieci nagraniach, po chwili... usiadł. Zrobił to w momencie, kiedy symboliczna "minuta" jeszcze trwała, a inni parlamentarzyści, którzy zdecydowali się na ten gest, jeszcze stali.
Kosiniak-Kamysz w TVN24 usprawiedliwiał się, że nie lubi "upolityczniania śmierci", ale w tej sytuacji "oddał szacunek". A dlaczego wstał z miejsca na tak krótko? – Może to wynikało z mojego zagapienia się, proszę tu nie szukać większych scenariuszy. Zawsze oddaję szacunek tym, którzy zostali jakkolwiek doświadczeni – podkreślał.
Na pytanie Piaseckiego, czy gdyby dało się cofnąć czas, polityk wstałby z miejsca na dłużej, odpowiedział, że tak. W dalszej części programu nawiązał szerzej do problemów, jakich doświadczają kobiety w ciąży w polskich szpitalach.
– Jestem wściekły na system, że ci, którzy nim zarządzają, nie są w stanie stworzyć warunków z poczuciem bezpieczeństwa – wskazywał Kosiniak-Kamysz i przedstawiał szereg zarzutów m.in. pod adresem ministra zdrowia, który jego zdaniem nie znalazł systemowego rozwiązania.
Szokujące zachowanie PiS i Konfederacji
Warto zaznaczyć, że podczas wspomnianej minuty ciszy w Sejmie część polityków już bez żadnych wątpliwości po prostu zlekceważyła ten moment. Posłowie i posłanki PiS i Konfederacji pozostali niewzruszeni na swoich miejscach. Niektórzy w tym czasie przeglądali swoje smartfony, inni patrzyli na stojących posłów.
– Smutny to obraz parlamentu, w którym posłowie prawicy nie chcą uczcić pamięci kobiet, które umierają w szpitalach – skomentowała Barbara Nowacka z KO. – Co wam szkodziło wstać? Jak możecie patrzeć sobie w twarz?! – pytała.
Przypomnijmy, że dyskusja o sytuacji kobiet wróciła za sprawą tragedii na Podhalu. Chodzi o śmierć 33-letniej Doroty, która zmarła w szpitalu w Nowym Targu. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, kobieta zmarła z powodu wstrząsu septycznego. Była w 20. tygodniu ciąży.
Minister zdrowia na konferencji prasowej 12 czerwca zapowiedział, że powoła specjalny zespół, którego zadaniem będzie uściślenie warunków, które muszą być spełnione, by kobieta mogła wykonać aborcję.