TVP "uśmierciła" znaną piosenkarkę. Teraz się tłumaczą i zapraszaj ją do programu

Weronika Tomaszewska-Michalak
16 czerwca 2023, 06:20 • 1 minuta czytania
Podczas jednego z koncertów na festiwalu w Opolu doszło do skandalicznej wpadki. "Uśmiercono" żyjącą piosenkarkę Jolantę Borusiewicz. Artystka w najnowszym wywiadzie zdradziła, co w tej sprawie zrobiła TVP.
Jolanta Borusiewicz uznana przez TVP za zmarłą. Fot. Screen z TVP

TVP przeprosiła Borusiewicz i zaprosiła do "Szansy na sukces"

Stacja po czasie zreflektowała się i ktoś z TVP skontaktował się z Jolantą Borusiewicz.


– Zadzwoniła pani z TVP i strasznie mnie przepraszała za to, co się stało – również w imieniu reżysera. Zapewniała, że wysłane zostały do mnie kwiaty. Dostałam też zaproszenie do "Szansy na sukces", gdzie miałabym przypomnieć swoje piosenki. Pani mówiła, że byłoby naprawdę uroczo, gdybym przyjechała do Warszawy i pojawiła się w programie – ujawniła wokalistka w rozmowie z Plejadą.

Co wydarzyło się w Opolu? Takie były pierwsze reakcje po "uśmierceniu" wokalistki

Do wpadki doszło w minioną sobotę (10 czerwca). Trwał wówczas koncert "Czas ołowiu", który był hołdem dla zmarłych gwiazd Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w jego 60-letniej historii. Widowisko wyreżyserował Michał Bandurski i usłyszeliśmy podczas niego przeboje m.in. Czesława Niemena, Zbigniewa Wodeckiego, Anny Jantar, Andrzeja Zauchy, Marka Grechuty, Ireny Jarockiej czy Kory.

Na scenie stały również ogromne telebimy, na których podczas koncertu wyświetlano zdjęcia zmarłych artystów. W pewnym momencie na jednym z nich pojawiła się... Jolanta Borusiewicz, piosenkarka, która w 1968 roku została nagrodzona w Opolu za debiut za piosenkę "Komu w drogę, temu czas", a rok później otrzymała nagrodę specjalną za "Hej dzień się budzi". Ostatni raz wystąpiła na słynnej scenie w 1971 roku.

Dodajmy, że Borusiewicz w tym roku będzie obchodziła 70. urodziny i... ma się dobrze. Mieszka na stale w Szwecji.

– Sytuacji opolskiego skandalu nie da się opisać. Dowiedziałam się o moim "uśmierceniu" od zbulwersowanych fanów. Nie mam słów na to zajście – zareagowała niedługo po całym incydencie.

Warto wspomnieć, że jeszcze niedawno wokalistka, która jest również fotografką, malarką i poetką, wystąpiła w programie "Piosenka u ciebie" TVP Lublin.

Borusiewicz nie kryła zdziwiona, że "organizatorzy i TVP nie zadali sobie nawet trudu, by sprawdzić, czyje zdjęcia zamieszczają w gronie tych, którzy odeszli".

– W Opolu, w którym wystąpiłam trzy razy i zostałam dwukrotnie nagrodzona, nie ma nawet po mnie śladu (wielu fanów o to się upominało i upomina). Sumując wszystko, odbieram to jako wielki skandal – dodała artystka.

Skontaktowano się również z Michałem Bandurskim, reżyserem koncertu "Czas ołowiu" na festiwalu w Opolu, podczas którego doszło do wpadki. – Taka pomyłka nie powinna się zdarzyć i jest mi strasznie przykro z tego powodu. Jako reżyser chciałbym przeprosić panią Jolantę Borusiewicz i ukłonić jej się nisko. Mam duży szacunek do niej i jej dorobku artystycznego. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, dlaczego tak się stało, bo to prozaiczna rzecz. Mam wrażenie, że zrobiliśmy bardzo ładny koncert i ta pomyłka nie powinna mieć miejsca – skomentował.