Wstrząsające fakty ws. strzelaniny w Szczecinie. Wiadomo, kto miał być sprawcą ataku
W czwartek 15 czerwca wieczorem przy ulicy Kasjopei w Szczecinie doszło do strzelaniny. Śledczy nie ujawniają szczegółów zdarzenia, praktycznie poza jedną oficjalną informacją przekazaną przez miejscową policję – około godz. 20:30 antyterroryści odnaleźli w mieszkaniu trzy ciała.
Strzelanina w Szczecinie. Sprawcą ataku był były partner kobiety
Teraz media ustaliły nieoficjalnie, kto był sprawcą ataku na spokojnym szczecińskim osiedlu Warszewo. Jak podaje RMF FM, napastnik to były partner zabitej kobiety. Para rozstała się kilka lat temu i kobieta ułożyła sobie życie z innym mężczyzną – tym, który również zginął w czwartkowej strzelaninie.
Rozgłośnia podaje też, że tuż przed tragedią kobieta zadzwoniła na numer alarmowy, "twierdząc, że czuje się zagrożona". Chwilę później na osiedlu zjawił się już patrol policji. Jak informowaliśmy w naTemat, niedługo potem na miejsce przyjechali także antyterroryści, straż pożarna i służby medyczne.
W momencie, kiedy funkcjonariusze podeszli pod zamknięte drzwi mieszkania, mieli usłyszeć już tylko jeden strzał, później nastała cisza. Po wyważeniu drzwi siłą, w środku znaleźli na trzy ciała.
Według wciąż nieoficjalnych informacji zabici to dwaj mężczyźni i kobieta. Nieoficjalnie wiadomo też, że jeden z mężczyzn to obecny partner kobiety, a drugi to sprawca, który po zabójstwie popełnił samobójstwo.
Reporter RMF FM dowiedział się także nieoficjalnie, że sprawca używał broni czarnoprochowej, na którą nie trzeba mieć zezwolenia.
Wstrząsające relacje świadków strzelaniny w Szczecinie
W czwartek wieczorem świadkowie relacjonowali, że słychać było kilkanaście wystrzałów i krzyki. Napastnik miał wejść na balkon, który znajduje się na parterze, oddać z niego strzały do mieszkania, a później wejść do środka i zasłonić rolety antywłamaniowe. Wówczas, jak mówili okoliczni mieszkańcy, nastała cisza.
Jeden ze świadków mówił, że na balkonie widział mężczyznę ubranego na czarno. – Na pół dzielnicy było słychać. Najpierw się uspokoiło, a potem przyszli antyterroryści, znowu huk i nagle znowu ucichło. Napastnik został unieszkodliwiony w mieszkaniu – powiedział w rozmowie z TVN24 jeden ze świadków.
Według sąsiadków zabici kobieta i mężczyzna nie utrzymywali kontaktów z nikim na osiedlu. – Sąsiadka zawsze chodziła na wysokich obcasach. Dzięki temu nawet było wiadomo, kiedy są, bo zawsze było ją słychać – powiedziała mieszkająca obok kobieta.
Mężczyzna miał zaś mieć problemy ze zdrowiem. – Nie było kłótni, awantur. Raczej spokojni. Czasem przyjeżdżali z rodzicami. To ciche osiedle, oni też tacy byli – usłyszeli dziennikarze Onetu.