Barbie wpędzała dziewczynki w kompleksy, ale chłopcy mają to samo. Winowajcę zna każdy z dzieciństwa

Paweł Mączewski
24 czerwca 2023, 17:48 • 1 minuta czytania
21 lipca do polskich kin wejdzie film "Barbie", aktorska wersja przygód prawdopodobnie najpopularniejszej lalki na świecie. Zabawki z tej serii krytykowano praktycznie od początku ich istnienia za promowanie odrealnionych oczekiwań wobec kobiecego piękna. Chłopcy natomiast też dostawali swoje szkodliwe wzorce wyglądu. Idealnym tego przykładem jest He-Man, kulturysta z magicznym mieczem.
Fot. Po lewej: screen z kreskówki "He-Man and the Masters of the Universe" (YouTube/KantoRaV). Po prawej: screen z usuniętych scen z serialu dokumentalnego na Netflix "The Toys That Made Us" (YouTube/Nacelle Company)

W 2016 roku firma Mattel, producent lalek Barbie, pokazała światu nowe wersje swojego popularnego produktu – nowa Barbie miała mieć m.in. różne kształty, wzrost, inne kolory oczu, siedem odcieni skóry. Chciano w ten sposób nadać jej bardziej "realistyczny" wygląd.

O tym, jak bardzo nierealistyczna była jej wcześniejsza wersja, pisały wtedy m.in. "Wysokie Obcasy". Powołując się na badania Uniwersytetu Helsińskiego zwrócono uwagę, że "Barbie musiałaby nabrać od 17 do 22 proc. tłuszczu tylko po to, żeby normalnie miesiączkować". Tak bardzo była nierealistyczna. Firmie Mattel dostrzeżenie potrzeby zmiany zajęło tylko 57 lat, od momentu powstania Barbie w 1959 roku.

Nie wolno jednak zapominać, że w tym samym czasie, gdy Barbie stawała się coraz szczuplejsza, figurki dedykowane chłopcom stawały się coraz bardziej "przypakowane".

Zauważył to doktor Harrison G. Pope Jr., psychiatra ze szpitala McLean w Belmont, Massachusetts na przykładzie serii G.I. Joe i tego, jak te zabawki zmieniały się od momentu ich powstania w 1964 roku.

"The New York Times" przytaczał w swoim artykule "Drugs, Sports, Body Image And G.I. Joe" z 1998 roku wyniki jego obserwacji: "Lalki te mogą zasadzać w umysłach chłopców szablon męskiego ciała, którego nie można osiągnąć bez angażowania się w obsesyjne zachowania mające na celu budowanie mięśni i pozbywanie się tłuszczu. To następnie może argumentować zwiększanie tych wysiłków poprzez spożywanie leków takich jak ludzki hormon wzrostu i sterydy anaboliczne, które są syntetycznymi wersjami męskiego hormonu, testosteronu".

"Przed 1960 rokiem i wprowadzeniem sterydów anabolicznych nawet najbardziej oddani kulturyści nie mogli osiągnąć rozmiaru większego niż pewien maksimum. Sterydy sprawiły, że mężczyźni mogli wyglądać na tak dużych, jak Supermeni, a teraz widzimy ten standard odzwierciedlony w naszych zabawkach dla najmłodszych" – kwitował Pope w "The New York Times".

Jeżeli jednak mowa o tych najbardziej przypakowanych herosach wśród wszystkich zabawek dla chłopców, na myśl przychodzi szczególnie jeden POTĘŻNY bohater. Co ciekawe – także wymyślony przez firmę Mattel.

Najpierw były mięśnie, potem cała reszta

He-Man debiutował w 1981 roku w ramach serii Masters of the Universe. "Młodych chłopców przyciągają atrybuty siły, gwałtowności i ponad ludzkie moce" – do takich wniosków doszedł zespół Mattela pracujący nad nową linią zabawek dla chłopców. Idąc tym tropem jego mięśnie miały symbolizować moc sprawczości.

Warto pamiętać, że w latach 80. i połowie lat 90. kino oraz świat gier komputerowych zdawał się podzielać ten trend prezentowania muskularnych bohaterów akcji. Początkowe szkice He-Mana przypominały jednak bardziej złowrogo wyglądającego wojownika barbarzyńcę niż pogodnego blondyna kulturystę, jaki w późniejszych latach pokazywano w kreskówkach z jego udziałem.

Wtedy jednak uznano, że taki wizerunek może za bardzo odstraszać dzieci, czyli docelowego odbiorcę i konsumenta nowego produktu. Najwyraźniej nikt nie miał już tego problemu z głównym antagonistą serii – Szkieletorem, muskularnym niebieskim typem z czaszką zamiast twarzy.

Twórcą oryginalnego projektu postaci był Roger Sweet, który sam miał na tyle wątłą budowę ciała, że w szkole średniej trener footballu miał go wyrzucić z drużyny nawet nie oglądając jego gry. Sweet miał czerpać inspiracje z postaci "Destroyera", bohatera obrazów słynnego artysty Franka Frazetty, oraz kulturysty o pseudonimie Charles Atlas (tak naprawdę Angelo Siciliano), którego w 1922 roku okrzyknięto mianem "America's Most Perfectly Developed Man".

Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na ciało samego Atlasa, jak jego muskulatura odbiega od tego, co dzisiaj można zobaczyć na konkursach kulturystów lub w swoich relacjach z siłowni pokazuje np. Dwayne "The Rock" Johnson.

Wraz z wypuszczeniem na rynek nowej linii figurek do zabawek dołączano także krótkie komiksy, w których dzieci mogły zapoznać się z genezą prezentowanych postaci oraz przeczytać o ich przygodach. Co ciekawe to właśnie w tych komiksach pojawiło się najpierw zupełnie inne origin story He-Mana. Początkowo był on członkiem tubylczego plemienia. Oddalił się od swoich pobratymców, by w pojedynkę bronić zamku Posępnego Czerepu przed siłami zła. W swojej wędrówce po tej dziwnej krainie przypadkowo natknął się na czarodziejkę, która potrzebowała pomocy. W podzięce za uratowanie przed opresją tajemnicza kobieta wręczyła mu magiczną zbroję, dzięki której stawał się praktycznie niezniszczalny.

Wszyscy oczywiście pamiętamy, że w kreskówce ta historia się różniła. Naszym bohaterem był książę Adam, który zmieniał się w muskularnego herosa dopiero po tym, jak wykrzyczał formułkę "Na moc Posępnego Czerepu" kierując ostrze magicznego miecza ku niebu.

Istota tej transformacji pokrywa się ze spostrzeżeniami dr Scotta Griffithsa, badacza z Uniwersytetu w Sydney, który dał przykład innego – równie znanego bohatera – Kapitana Ameryki: "Kiedy Kapitan Ameryka zdobywa swoje mięśnie (dzieje się tak za sprawą wojskowego eksperymentu – przyp. aut.), cały jego świat zmienia się na lepsze. Dzieci zauważają, że ludzie z dużymi mięśniami są traktowani z większym szacunkiem i mają wyższą wartość".

Ćwiczyć, ale z głową

W tym miejscu należy podkreślić, że nie ma nic złego w dbaniu o swoje ciało – warto jednak pamiętać, by nie zatracać się w dążeniu do wyśrubowanych czy też nierealnych wzorców narażając siebie na więcej szkody niż pożytku. "Media zaczęły stosować równouprawnienie w dyskryminacji. Męskie ciała nie są już wystarczająco dobre" – czytamy na stronie The Strong National Museum of Play stanowisko dr Raymonda Lemberga, psychologa klinicznego zajmującego się zaburzeniami odżywiania u mężczyzn. Lamberg stwierdził ponadto, że sposób przedstawiania męskiego ciała stał się nienaturalny i tylko mały procent mężczyzn na świecie wygląda tak, jak niektóre figurki bohaterów dla dzieci.

W 2016 roku najstarsza istniejąca gazeta w Australi "The Sydney Morning Herald" alarmowała o negatywnym wpływie wizerunku figurek dla chłopców. Przytaczano wtedy słowa Scotta Griffithsa, badacza z Uniwersytetu w Sydney i współautora pracy "Chłopcy i dziewczęta wolą figurki hiper-umięśniowych mężczyzn od normalnie umięśnionych figurek akcji: Dowody na to, że dzieci zinternalizowały ideał muskularnego męskiego ciała".

Dr Griffiths zauważył, że "dzieci, które zinternalizowały te ideały ciała, były bardziej podatne na rozwój problemów z obrazem ciała w miarę dorastania". Zauważono, że takie dzieci mogą mieć niższą pewność siebie, niższą samoocenę i być bardziej nieszczęśliwe.

W 2022 roku zabawki z serii Masters of the Universe weszły w skład amerykańskiej galerii sław National Toy Hall of Fame, o której czytamy, że została założona w 1998 roku i "wyróżnia zabawki, które inspirowały do kreatywnej zabawy i cieszyły się popularnością w długim przedziale czasowym".

Na Netflix można obejrzeć szczegółową historię powstawania figurek Barbie i Masters of the Universe w serialu dokumentalnym "The Toys that Made Us".