Żona Daukszewicza odpowiada na oświadczenie Jaconia. Udzieliła mu pewnej rady

Kamil Frątczak
19 czerwca 2023, 13:33 • 1 minuta czytania
Jak się okazuje medialny konflikt pomiędzy Krzysztofem Daukszewiczem a Piotrem Jaconiem nabiera na sile. Teraz na oświadczenie dziennikarza postanowiła odpowiedzieć żona satyryka, Violetta Ozminkowski-Daukszewicz. Oznajmiła, że to jej ostatni komentarz w tej sprawie. Udzieliła dziennikarzowi pewnej rady.
Żona Daukszewicza, Violetta Ozminkowski-Daukszewicz odpowiada Jaconiowi Fot. facebook.com / @Violetta Ozminkowski Daukszewicz

Piotr Jacoń dziś rano (19 czerwca) w swoich mediach społecznościowych opublikował oświadczenie w sprawie konfliktu z Krzysztofem Daukszewiczem. Zdradził, że dopiero wrócił z urlopu, który trwał miesiąc. "Okazało się, że w tym czasie zniszczyłem rodzinę Pana Krzysztofa" – napisał na Instagramie dziennikarz.


Żona Daukszewicza odpowiada na oświadczenie Jaconia. "Płaczę ze smutku"

W swojej publikacji wspomniał o żonie satyryka, która miała się popłakać ze wzruszenia, gdy usłyszała o telefonie od niego. O czym także poinformowała w komentarzu na instagramowym profilu Jaconia. Wspomniany wpis zamieścił na fotografii dołączonej do posta. Chociaż dziennikarz TVN24 twierdził, że konflikt między nimi jest zażegnany, okazało się, że jest zupełnie inaczej.

Tym razem Piotr Jacoń nie doczekał się odpowiedzi ze strony satyryka, a jego małżonki. "Boże myślałam – że to już koniec – a tymczasem pan Jacoń znów atakuje" – zaczęła swój wpis na Facebooku Violetta Ozminkowski-Daukszewicz. Kobieta podkreśliła, że nie rozumie postawy dziennikarza. Na dodatek wysnuła ciekawą teorię.

"Pan Jacoń – pisze na Instagramie, że przez miesiąc urlopu nie zauważył hejtu, który się na nas wylał. Nie zauważył, bo nie było go w kraju. Nie rozumie, co się stało, bo wrócił i okazało się, że 'zniszczył rodzinę' Daukszewicza. Ograniczył komentarze na Instagramie – bo ludzie piszą mu prawdę" – podsumowała gorzko ukochana satyryka.

Czytaj także: Żona Daukszewicza też przeprasza Jaconia. Mówi o zachowaniu męża

Po chwili Violetta Ozminkowski-Daukszewicz odniosła się do wspomnianej przez Jaconia rozmowy i wzruszenia, które miało jej towarzyszyć. Przyznała, że wówczas płakała z radości, niestety sytuacja diametralnie uległa zmianie.

Niech pan jeszcze raz przeczyta ze zrozumieniem, co się stało w ciągu tego miesiąca – w oświadczeniu mojego męża. Ja płakałam z radości, że pan zrozumiał swój błąd, gdy zadzwonił do męża. A teraz płaczę ze smutku. Mógłby pan – jako wrażliwy człowiek, za którego pan się podaje – powiedzieć zwyczajnie – przykro mi.Violetta Ozmkinkowski-Daukszewicz

Czytaj także: Górski stanął w obronie Daukszewicza. Porównał TVN24 do... TVP Info

"Przykro mi, że oskarżałem Daukszewicza o transfobię, a wiedziałem, że niefortunny żart dotyczył obrzydliwych żartów Kaczyńskiego, przykro mi, że starałem się zepsuć reputację człowieka, który całe swoje życie na nią pracował, przykro mi, że brakuje mi empatii, żeby zadzwonić i zapytać – co przeżyliście – a byśmy opowiedzieli, że baliśmy się w tym czasie wchodzić do centrum handlowego na przykład" – wymieniała żona satyryka.

"Wreszcie przykro mi, że przez moje bezmyślne zachowanie mój kolega Krzysztof Daukszewicz stracił pracę, a dwóch następnych Kolegów, którzy widzieli co się dzieje przez ten miesiąc, bo byli w kraju, odeszli ze 'Szkła' w geście solidarności" – napisała, nawiązując do postawy Roberta Górskiego i Artura Andrusa.

Na koniec swojego długiego i jakże treściwego wpisu, kobieta postanowiła udzielić pewnej rady dziennikarzowi, deklarując, że to jej ostatni komentarz w tej sprawie. "To ostatnia odpowiedź – naprawdę panie Jaconiu niech się pan zajmie atakowaniem prawdziwych wrogów. Silniejszych od siebie, a nie tych, których łatwo uderzyć" podsumowała.