"Mamie Anastazji pękło serce". Znajomi 27-latki o tym, co przechodzi jej rodzina

redakcja naTemat
19 czerwca 2023, 17:42 • 1 minuta czytania
Tragiczna śmierć 27-letniej Anastazji Rubińskiej głęboko wstrząsnęła jej najbliższymi. Przyjaciele młodej kobiety wspominają ją jako osobę "zawsze uśmiechniętą i wesołą", która kochała podróżować ze swoim narzeczonym. – Cała rodzina jest w ogromnym smutku i żałobie. To ich ukochana córeczka – powiedzieli dziennikarzom.
Anastazja Rubińska została zamordowana na greckiej wyspie Kos Fot. Facebook / Anastazja Rubinska

"Mamie Anastazji pękło serce". Znajomi o tragedii rodziny

W poniedziałek oficjalnie potwierdziły się najgorsze przypuszczenia: zaginiona przed tygodniem Anastazja Rubińska nie żyje. Ciało brutalnie zamordowanej 27-letniej Polki znaleziono na greckiej wyspie Kos, zaledwie kilometr od mieszkania mężczyzny oskarżonego o porwanie wrocławianki i 500 metrów od miejsca, w którym została znaleziona jej komórka.


Śmierć młodej kobiety dogłębnie wstrząsnęła jej bliskimi. – Mamie Anastazji pękło serce, jak się dowiedziała. Cała rodzina jest w ogromnym smutku i żałobie. To ich ukochana córeczka. Straszne co ją spotkało – stwierdziła w rozmowie z Wirtualną Polską jedna z osób z bliskiego otoczenia rodziny.

Z kolei pozostający w Polsce znajomi dziewczyny oraz jej narzeczonego wspominają Anastazję, która od lat znajdowała się w bardzo szczęśliwym związku z 28-letnim Michałem.

– Byli z Michałem zakochani w sobie po uszy. Kochali podróżować. Kilka lat temu wyjechali do pracy w Holandii. Później stwierdzili, że wolą słoneczne kraje i dużo podróżowali. W ich mediach społecznościowych jest pełno zdjęć z wycieczek. Do Grecji dotarli niecały miesiąc temu, wcześniej jeszcze chwilę przebywali w Austrii – opowiada jedna ze znajomych dziewczyny.

Bliskie otoczenie Anastazji wyraża również duże wątpliwości wobec wersji wydarzeń, w której kobieta miała otrzymać od obywatela Bangladeszu haszysz. – Była wrogiem takich substancji. Ona zawsze chodziła uśmiechnięta, wesoła. Widziałam, co niektórzy wypisują w internecie. Jest mi z tego powodu bardzo przykro, bo wiele osób nie zna sprawy, a niepotrzebnie się wypowiada – podkreślają rozmówcy portalu.

Relacja ojca Anastazji. "Mówiłem: jedziesz po zwłoki"

Po śmierci Anastazji Rubińskiej zabrał głos również jej ojciec. Jak wyjawił w rozmowie z Onetem, jego żona ruszyła do Grecji już w ostatni piątek. – Mówiłem jej: "Jedziesz po zwłoki" – powiedział portalowi.

Mężczyzna potwierdził, że jego żona i partner 27-latki mieli w poniedziałek dokonać identyfikacji zwłok. – Podobno są w strasznym stanie, bo leżały sześć dni w gorącym klimacie – powiedział.

– Pierwotnie identyfikacja miała być wczoraj, ale może chcieli najpierw odpowiednio przygotować zwłoki, żeby żona nie doznała wstrząsu – dodał. Rubiński nie ma wątpliwości, że przy jeziorze Alikes odnaleziono ciało jego córki.

– Kto inny to może być? – zapytał, po czym dodał: – Wszystkie okoliczności wskazują na to, że to Anastazja. (...) Była dobrą dziewczyną, choć lekkomyślną. Myślała, że wszyscy są przyjaźni.

Grecki serwis ethnos.gr, powołując się na swoje źródła w policji, wskazał, że Anastazja Rubińska mogła być torturowana przed śmiercią. – Nadal nie wiemy, jak zginęła, ale dotychczasowe dowody wskazują, że była torturowana, dopóki nie straciła przytomności – powiedział anonimowy funkcjonariusz.

Jak pisaliśmy w naTemat, wstępne hipotezy mówią, że 27-letnia Polka została uduszona. Teraz jednak okazuje się, że na jej ciele widoczne były siniaki. U kobiety zauważono także urazy głowy.

– Jej śmierć nastąpiła w wyniku uduszenia, a wszystko, czego doświadczyła w ostatnich minutach swojego życia, ujawnią wyniki sekcji zwłok – dodał funkcjonariusz. Sekcja zwłok odbędzie się tuż po tym, jak rodzina zidentyfikuje ciało.