Andrus po odejściu ze "Szkła kontaktowego" dostał nową posadę. "Poprowadzi magazyn rozrywkowy"

Weronika Tomaszewska-Michalak
22 czerwca 2023, 18:29 • 1 minuta czytania
Artur Andrus w geście solidarności z Krzysztofem Daukszewiczem odszedł ze "Szkła kontaktowego". Okazuje się jednak, że na horyzoncie pojawiło się kolejne wyzwanie. Satyryk dostał posadę w nowym magazynie rozrywkowym w radiu.
Artur Andrus odszedł ze "Szkła kontaktowego". Fot. Gerard/REPORTER

Andrus odszedł ze "Szkła kontaktowego". Kilka dni później okazało się, że dostał nową pracę

Dodajmy, że Artur Andrus nadal pozostaje prowadzący w RMF Classic audycję "NieDoMówienia". Można go zobaczyć również na recitalach. Natomiast w czwartek (22 czerwca) internetowe Radio 357 ogłosiło, że satyryk będzie prowadził wraz z Filipem Jaślarem audycję "Dom Wypoczynkowy "Czarna Helena".


– To magazyn rozrywkowy, w którym prezentować będziemy premierowe monologi, skecze i piosenki przysyłane do audycji przez grupę zaprzyjaźnionych z Radiem 357 autorów. W każdym programie usłyszymy piosenkę z ostatniej chwili, inspirowaną tematami proponowanymi przez słuchaczy, dowiemy się co słychać u Czarnej Heleny, zaprosimy Państwa do czytelni i sięgniemy do archiwów polskiego kabaretu – przekazała wydawczyni audycji Roma Leszczyńska.

Artur Andrus i "Szkło kontaktowe"

Przypomnijmy, że afera ze "Szkłem kontaktowym" zaczęła się w jednym z majowych wydań. Gospodarzem był wówczas Tomasz Sianecki, a gościem Krzysztof Daukszewicz. Panowie wyśmiewali wypowiedzi polityków PiS o osobach transpłciowych. Chodziło dokładnie o nagrania, na których minister Michał Wójcik oraz Jarosław Kaczyński oznajmiają, że "czują się kobietami". Po wszystkim połączono się z dziennikarzem Piotrem Jaconiem. Kiedy pojawił się na antenie, Daukszewicz ciągnął temat dalej i zapytał "A jakiej płci on dzisiaj jest?". Wyszło co najmniej niezręcznie, ponieważ dziennikarz jest ojcem transpłciowej córki Wiktorii. Satyryk starał się prostować sprawę, mówiąc, że "palnął głupotę" i przepraszając Jaconia. Ten jednak nie przyjął przeprosin. Zaznaczył, że problem jednak jest szerszy niż ta pojedyncza wpadka. Nie był to jednak koniec. Daukszewicz miesiąc po tym incydencie wydał oświadczenie, w którym przekazał, że nie zamierza wracać do "Szkła kontaktowego". Wspomniał, że na niego i jego rodzinę wylała się fala hejtu. Ponadto zwrócił się do dziennikarza, stwierdzając, że "z ofiary zamienił się w kata". Solidarnie razem z satyrykiem ze "Szkła" odeszli Robert Górski i Artur Andrus. O geście Andrusa powiedział sam prowadzący Tomasz Sianecki: – Jest jeszcze trzecia osoba, która podjęła podobną decyzję, to Artur Andrus. Dodał wówczas, że jego własna obecność oraz obecność Marka Przybylika w niedzielnym programie nie oznacza, że oni nie solidaryzują się z Daukszewiczem, jest według niego "wprost przeciwnie". Wyjaśniał, że dla niego i Przybylika "Szkło kontaktowe" to "wartość, której będą bronić".

– Jeśli chodzi o naszych kolegów, czyli Krzysztofa Daukszewicza, Roberta Górskiego i Artura Andrusa, możemy im tylko bardzo serdecznie podziękować za wszystko, co dla "Szkła" zrobili – mówił, deklarując, że on wraz z Markiem Przybylikiem będą próbować ten program w dalszym ciągu robić.

Decyzję o odejściu podjął również Robert Górski, który, jak pisaliśmy w naTemat, porównał nawet TVN do TVP. "Tą drogą w ramach solidarności z Krzysztofem i w ramach niezgody na podobieństwo TVN24 do TVP Info, jako gość 'Szkła...' bardzo dziękuję za gościnę. Stacja niszczy niewinnego człowieka i dlatego nie chcę tego wspierać swoją obecnością. Dziękuję Tomku i Wojtku. Będę was miło wspominać, podobnie jak pozostałych, których poznałem dzięki 'Szkłu..." – napisał.