To koniec poszukiwań Titana. Wszyscy na pokładzie łodzi zginęli
Kontradmirał John Mauger, dowódca 1. dystryktu amerykańskiej Straży Wybrzeża (USCG), poinformował, że nie ma żadnych wątpliwości – szczątki znalezione w czwartek na dnie Oceanu Atlantyckiego w pobliżu wraku Titanica należą do łodzi podwodnej Titan. Zginęli wszyscy uczestnicy wyprawy.
Czytaj także: Dramat zaginionej łodzi podwodnej, a w sieci rechot. Bo bogaci "zapłacili" za swoją śmierć
– Elementy tylnej osłony zdalnie sterowany pojazd podwodny odkrył około 1600 stóp (ok. 500 metrów – red.) od dziobu Titanica. Później znaleziono kolejne duże fragmenty, które pozwoliły ustalić, że to Titan. Te szczątki wskazują na katastrofalną utratę kadłuba ciśnieniowego – powiedział Mauger w trakcie konferencji prasowej.
I dodał: – Składam rodzinom i najbliższym najszczersze kondolencje. Poszukiwania były skomplikowane. Mam nadzieję, że to, co odkryliśmy, zapewni im choć małą pociechę w tym trudnym czasie. Cały czas pracujemy nad ustaleniem linii czasu i tego, jak zareagowały służby.
John Mauger przekazał, że obecnie nie ma informacji, aby było możliwe wydobycie członków załogi łodzi.
Na Titanie doszło do implozji, cała załoga zginęła
Jak dodał, na pokładzie Titana doszło implozji – to przeciwieństwo eksplozji, ze względu na kierunek wybuchu. Implozja to nagłe zapadanie się materii w zamkniętym obszarze pod wpływem panującego w nim podciśnienia.
Dla zobrazowania tego pojęcia: implozja towarzyszy np. stłuczeniu żarówki lub kineskopu. W obu przypadkach okruchy pękającego szkła przyspieszają pod wpływem różnicy ciśnień pomiędzy ciśnieniem atmosferycznym na zewnątrz i próżnią (lub rozrzedzonym gazem) wewnątrz. Okruchy, które uderzają w przeciwległe ścianki naczynia, powodują dalsze pękanie i ulegają wzajemnym zderzeniom, w wyniku czego zostają wyrzucone na zewnątrz obszaru implozji.
Według ekspertów USCG jest mało prawdopodobne, by do implozji Titana doszło w wyniku zderzenia z wrakiem Titanica.
– Rozszczelnione zostały ściany łodzi i zapadły się do wewnątrz. W takim przypadku załoga zginęła w tak krótkim czasie, że mózg ludzki nie był w stanie tego zarejestrować. Dziś fizyka powiedziała: "sprawdzam". Ciśnienie zgniotło tę łódź. Mam nadzieję, że dojdzie do dyskusji nad certyfikacją tego typu jednostek jak Titan – ocenił w TVN24 Marcin Jamkowski z polskiego oddziału The Explorers Club.
"Byli prawdziwymi odkrywcami"
Informację o śmierci całej załogi potwierdziła także firma OceanGate, która organizowała ekspedycję do wraku Titanica.
"Ci mężczyźni byli prawdziwymi odkrywcami, dzielili wyraźnego ducha przygody i głęboką pasję do odkrywania i ochrony oceanów świata. Nasze serca są z tymi pięcioma duszami i każdym członkiem ich rodzin w tym tragicznym czasie. Opłakujemy utratę życia i radość, jaką przynieśli wszystkim, których znali" – napisano w oświadczeniu.
Na pokładzie byli brytyjski biznesmen i odkrywca Hamish Harding, brytyjsko-pakistański miliarder Shahzada Dawood z 19-letnim synem, francuski podróżnik Paul-Henri Nargeolet oraz Stockton Rush, dyrektor i założyciel OceanGat, firmy będącej organizatorem wycieczki pod wrak Titanica.
Kontradmirał został też zapytany, czy tragedia Titana to dowód, że przepisy dotyczące takich wypraw powinny zostać zmienione.
– Będziemy kontynuować działania zdalne na dnie oceanu. Wiem, że jest wiele pytań, dlaczego, jak, kiedy to się wydarzyło. Dno oceanu jest bardzo trudnym środowiskiem. Tematem przyszłych działań będzie zapewne przegląd procedur i przepisów dotyczących tego typu sytuacji – odparł amerykański ekspert.