Tego chyba nikt się nie spodziewał. Żona jednego z pasażerów Titana praprawnuczką pary z Titanica
Żona pasażera Titana praprawnuczką pary z Titanica
Wendy Rush, czyli żona wspomnianego Stocktona Rusha jest praprawnuczką magnata handlu detalicznego Isidora Strausa oraz Idy Straus, którzy byli jednymi z najbogatszych pasażerów na pokładzie RMS Titanic.
Małżeństwo występuje w słynnej scenie filmu "Titanic" Jamesa Camerona, w której widzimy przytuloną do siebie starszą parę leżącą na łóżku, podczas gdy statek idzie na dno. Jak się okazuje, prawdziwa historia Strausów jest bardzo podobna.
Zgodnie z relacjami osób ocalałych w katastrofie z 1912 roku para miała szansę opuścić pokład Titanica. Isidor odmówił skorzystania z szalupy ratunkowej, gdy zauważył, że na pokładzie statku są bardziej potrzebujące jego zdaniem ratunku kobiety i dzieci.
Jego żona, nie chcąc go opuścić, także zrezygnowała z możliwości ewakuacji. – Jeśli zamierzasz zostać na tym statku i zginąć, gdy będzie tonął, zostanę na nim z tobą. Nie opuścimy się nawzajem po tylu latach naszego długiego i cudownego małżeństwa – miała powiedzieć do męża zgodnie ze słowami praprawnuka pary Paula A. Kurzmana.
Świadkowie twierdzą, że widzieli ich trzymających się blisko siebie na pokładzie, gdy Titanic tonął. Ciało Isidora znaleziono dwa tygodnie później. Zwłok Idy nie odnaleziono nigdy.
James Cameron o podobieństwie dwóch katastrof
O podobieństwie dwóch katastrof morskich w wywiadzie z ABC News opowiedział James Cameron, który ma wiedzę na temat zatonięcia parowca nie tylko ze względu na nakręcenie melodramatu "Titanic", ale także zrealizowanie dokumentu "Głosy z głębin 3D".
– Jestem porażony podobieństwem do katastrofy Titanica. Kapitan był wielokrotnie ostrzegany przed zderzeniem z górą lodową, a mimo to płynął na nią z pełną prędkością – powiedział reżyser. Cameron opowiedział także o swoich doświadczeniach z pracą na dużych głębokościach.
– Sam jestem projektantem i stworzyłem okręt, który pozwolił nam dotrzeć do najgłębszego miejsca w oceanie, położonego trzy razy głębiej niż punkt spoczynku Titanica. Rozumiem więc problemy inżynieryjne związane z budową tego typu pojazdu i znam wszystkie protokoły bezpieczeństwa, przez które trzeba przejść – tłumaczył.
– Uważam za absolutnie konieczne, aby ludzie rozumieli, że nurkowanie w głębokim zanurzeniu jest dojrzałą sztuką już od początku lat 60., kiedy to doszło do kilku wypadków. Jednak aż do teraz nikt nie zginął w głębokim zanurzeniu. To więcej czasu niż między Kitty Hawk a lądowaniem pierwszego Boeinga 747 – dodał.