19-latek, który zginął na Titanie, był "przerażony" wizją rejsu. Wiadomo, dlaczego popłynął
Syn miliardera nie chciał płynąć Titanem
W czwartek wieczorem czasu polskiego kontradmirał John Mauger z amerykańskiej Straży Wybrzeża potwierdził, że szczątki znalezione na dnie Oceanu Atlantyckiego ok. 500 metrów od wraku Titanica należą do łodzi podwodnej Titan. W katastrofalnej implozji zginęli wszyscy uczestnicy wyprawy.
Na pokładzie byli brytyjski biznesmen i odkrywca Hamish Harding, francuski podróżnik Paul-Henri Nargeolet, Stockton Rush, dyrektor i założyciel OceanGate (firmy będącej organizatorem wycieczki do wraku Titanica) oraz brytyjsko-pakistański miliarder Shahzada Dawood z 19-letnim synem Sulemanem.
Jak jednak przekazała w rozmowach z mediami starsza siostra miliardera Azmeh Dawood, 19-latek miał ogromne opory przed wzięciem udziału w wyprawie. Nastolatek, który skończył właśnie pierwszy rok nauki na Uniwersytecie Strathclyde w Glasgow, miał "bardzo złe przeczucia" w związku z wycieczką do wraku Titanica – powiedziała jego ciotka w rozmowie z NBC News.
Kobieta zdradziła, że Suleman Dawood ostatecznie zdecydował się wziąć udział w wyprawie, która zakończyła się katastrofą łodzi Titan, po to, aby "zrobić przyjemność swojemu ojcu", który był ogromnie zafascynowany wszystkim, co miało związek z tragedią Titanica. Na decyzję nastolatka miał wpłynąć fakt, że wycieczka miała miejsce w brytyjski Dzień Ojca, przypadający w tym roku 18 czerwca.
Jak zginęła załoga Titana?
Implozja jest przeciwieństwem eksplozji, ze względu na kierunek wybuchu. To nagłe zapadanie się materii w zamkniętym obszarze pod wpływem panującego w nim podciśnienia. Towarzyszy ona np. stłuczeniu żarówki lub kineskopu.
W obu przypadkach okruchy pękającego szkła przyspieszają pod wpływem różnicy ciśnień pomiędzy ciśnieniem atmosferycznym na zewnątrz i próżnią (lub rozrzedzonym gazem) wewnątrz. Okruchy, które uderzają w przeciwległe ścianki naczynia, powodują dalsze pękanie i ulegają wzajemnym zderzeniom, w wyniku czego zostają wyrzucone na zewnątrz obszaru implozji.
– Rozszczelnione zostały ściany łodzi i zapadły się do wewnątrz. W takim przypadku załoga zginęła w tak krótkim czasie, że mózg ludzki nie był w stanie tego zarejestrować. Dziś fizyka powiedziała: "sprawdzam". Ciśnienie zgniotło ten statek. Mam nadzieję, że dojdzie do dyskusji nad certyfikacją tego typu jednostek jak Titan – ocenił w TVN24 Marcin Jamkowski z polskiego oddziału The Explorers Club.
I dodał, że "kogoś poniosła fantazja". – Fizyka jest fizyką. Ktoś pomyślał, że na dno oceanu można zanurzyć się na drzwiach od stodoły. Marzenia trzeba spełniać, ale nie za wszelką cenę – ocenił Marcin Jamkowski.
Według ekspertów jest mało prawdopodobne, by do implozji Titana doszło w wyniku zderzenia z wrakiem Titanica. Kontradmirał Mauger przekazał też, że obecnie nie ma także informacji, aby było możliwe wydobycie członków załogi łodzi.
"Ci mężczyźni byli prawdziwymi odkrywcami, dzielili wyraźnego ducha przygody i głęboką pasję do odkrywania i ochrony oceanów świata. Nasze serca są z tymi pięcioma duszami i każdym członkiem ich rodzin w tym tragicznym czasie. Opłakujemy utratę życia i radość, jaką przynieśli wszystkim, których znali" – napisano w oświadczeniu firmy OceanGate, która organizowała ekspedycję do wraku Titanica.