Polscy antyterroryści zatrzymani w Kosowie. Nowe fakty ws. skandalu w Mitrowicy

Alan Wysocki
23 czerwca 2023, 14:52 • 1 minuta czytania
Polscy antyterroryści zatrzymani w Kosowie z powodu awantury z Serbami – ta wiadomość wywołała niemałe zamieszanie. Teraz wiadomo, że funkcjonariusze byli członkami misji EULEX. Biuro prasowe grupy wydało oficjalne oświadczenie, w którym zapewniło, że dąży do pełnego wyjaśnienia sprawy.
Polscy antyterroryści zatrzymani w Kosowie. Są nowe informacje. Fot. Marjan Vucetic / Associated Press / East News

Polscy antyterroryści zatrzymani w Kosowie. Są nowe informacje

Z najnowszych informacji przekazanych przez RMF FM wynika, że zatrzymani Polacy byli członkami międzynarodowej misji EULEX. To międzynarodowa grupa funkcjonariuszy, stabilizujących sytuację w północnej części Kosowa.


"Kierownictwo misji wyjaśnia ten incydent wewnętrznie oraz we współpracy z polskimi władzami" – przekazało rozgłośni kierownictwo EULEX. W wiadomości do redakcji zaznaczono jednak, że w wyniku zdarzenia nie doszło ani do bójki, ani do zamieszek.

Jak podkreślono, antyterroryści nie zostali także aresztowani a zatrzymani i odprowadzeni z powrotem do jednostki. Stamtąd zostali przetransportowani samolotem wojskowym do Polski, bowiem trwała wymiana kontyngentu.

Zamieszanie w Kosowie z udziałem Polaków – o co chodzi?

Do zdarzenia doszło 21 czerwca w Mitrowicy. To miejscowość położona w północnej części Kosowa, o którą toczy się konflikt między kosowskimi Serbami, a kosowskimi Albańczykami. Antyterroryści udali się tam po zakończeniu zmiany bez informowania dowódcy jednostki.

W trakcie pobytu w mieście, według RMF FM, doszło do kłótni z Serbami. Polaków dostrzegła jednak kosowska policja, co w ostateczności doprowadziło do deeskalacji napięcia.

Do doniesień ustosunkowało się kierownictwo polskiej policji. W oficjalnym komunikacie zarzucono rozgłośni przekłamanie faktów. "Funkcjonariusze nie byli zatrzymani. Nieprawdziwy jest również opis zdarzenia w artykule - nie było żadnego zagrożenia zamieszek" – czytamy.

B. żołnierz GROM ostro o incydencie w Kosowie. "Tego nie da się przykryć"

W rozmowie z Wirtualną Polską sprawę skomentował b. żołnierz GROM Andrzej Kruczyński. Jak wyjaśnił, tej sprawy nie da się przykryć, tak jak miało to miejsce w przypadku eksplozji granatnika w Komendzie Głównej Policji.

Dlaczego? Otóż to Rosja aktywnie wspiera Serbów w konflikcie o północną część Kosowa i – według Kruczyńskiego – wykorzysta incydent do medialnej propagandy.

– Na misję nie jest wysyłany ktoś bez wiedzy, bez przygotowania. Każdy uczestnik wie o sytuacji, o problemach, o etnice, która tam jest, wie, co można zrobić, a czego nie, żeby nie prowokować i zaogniać sytuacji – powiedział.

– Trudno się będzie wytłumaczyć z takiego zachowania. Jeżeli wszystko się potwierdzi, powinny być dymisje. Tego nie da się przykryć tak, jak było z komendantem głównym strzelającym z granatnika – dodał.

Co się dzieje w Kosowie? NATO walczy z napięciem między Serbami a Albańczykami

Od grudnia 2022 roku Serbia zaczęła atakować Zachód i przekonywać, że NATO jest niezdolne do zapewnienia bezpieczeństwa w regionie objętym misją pokojowa. Wówczas rząd Serbii skierował do Sojuszu prośbę o zgodę na wysłanie 1000 żołnierzy na terytorium Kosowa.

Dalsza część artykułu pod linkiem.

Czytaj także: https://natemat.pl/428884,kosowo-dla-zoltodziobow-o-co-chodzi-serbom-przyczyny-konfliktu

Ostatecznie do tego nie doszło, jednak kosowscy Serbowie zbojkotowali wybory samorządowe w regionie objętym konfliktem. Z tego powodu przy wyjątkowo niskiej frekwencji do władzy doszli kosowscy Albańczycy.

Wywołało to serię zamieszek i starć ulicznych, w wyniku których rannych zostało kilkudziesięciu żołnierzy z misji stabilizacyjnej KFOR. Konieczne było zmobilizowanie kolejnych 500 żołnierzy, by utrzymać pokój. Wciąż jednak nie widać uspokojenia sytuacji.