Dlaczego marsz wagnerowców Prigożyna na Moskwę się zatrzymał? Gen. Skrzypczak tłumaczy
– Jestem zaskoczony, że Jewgienij Prigożyn się zatrzymał i wycofuje swoje wojska z marszu na Moskwę – powiedział naszej redakcji generał Waldemar Skrzypczak. Jak dodał, wygląda na to, że zostało spełnione kilka warunków, które on wcześniej artykułował.
Wymienił tutaj ustąpienie szefa sztabu Sił Zbrojnych Rosji Walerija Gierasimowa oraz szefa MON Rosji Siergieja Szojgu.
Gen. Skrzypczak: Putin musiał spełnić konkretne warunki Prigożyna
– On ich obarcza odpowiedzialnością za klęskę Rosji w wojnie w Ukrainie – przypomniał gen. Skrzypczak. Wskazał też, że Prigożyn ogólnie uważa, że wszystko "co jest złe" w armii rosyjskiej wynika z decyzji wspomnianych wojskowych.
– Być może ten warunek został spełniony. On mocno to artykułował – uważa ekspert wojskowy.
Gen. Skrzypczak wskazał także, że obiecano zapewne Prigożynowi, że Grupa Wagnera nie poniesie żadnych konsekwencji za ten bunt. Co więcej, generał jest przekonany, że Władimir Putin musi dać szefowi Grupy Wagnera tzw. żelazny list. W taki sposób on też nie poniesie żadnych konsekwencji.
Były dowódca Wojsk Lądowych tłumaczył nam także, że marsz na Moskwę był na pewno dużo wcześniej przygotowany, zapewne z jakimś konkretnym wsparciem politycznym, a w ten weekend Prigożyn go po prostu zrealizował. – To była doskonale przygotowana operacja wojskowa – wskazał polski wojskowy.
Przypomnijmy: Agencja Reutera przekazała w sobotę wieczorem, że Jewgienij Prigożyn zgodził się zatrzymać marsz najemników Grupy Wagnera na Moskwę. Agencja powołała się na kancelarię białoruskiego dyktatora Alaksandra Łukaszenki.
Marsz na Moskwę miał się zatrzymać
"Jewgienij Prigożyn polecił swoim oddziałom powrót do baz w celu uniknięcia dalszego rozlewu krwi" – podała dokładnie agencja, powołując się na oświadczenie wideo szefa Grupy Wagnera.
Grupa Wagnera miała być w odległości tylko 200 km od Moskwy. Jej szef przekazał, że "teraz nastąpił moment, gdy może dojść do tego przelewu krwi", dlatego też "zdając sobie sprawę z odpowiedzialności" grupa zaczyna odwrót. – Idziemy z powrotem, do obozów polowych – poinformował.
Także rosyjska państwowa telewizja podała, że Łukaszenka przeprowadził rozmowy z Jewgienijem Prigożynem. Według stacji miał on zgodzić się zatrzymać swoje oddziały i "deeskalować sytuację".
"Prigożyn zaakceptował propozycję Łukaszenki dotyczącą zatrzymania Grupy Wagnera na terytorium Rosji i dalszych kroków w celu deeskalacji napięcia" – taki krótki komunikat podała Rossija 24. Stacja przekazała, że rozmowa została uzgodniona z Władymirem Putinem.
Potem te doniesienia potwierdził też Kreml, który przekazał, że Grupa Wagnera ze swoim szefem zostanie wysłana na Białoruś. Sobotnia rebelia, według zapewnień Moskwy, nie spowoduje dla nich dotkliwych kar.
Grupa Wagnera. Co to za oddział?
Czym jest dokładnie Grupa Wagnera? Jest to prywatna armia najemników, która walczy u boku regularnej armii rosyjskiej w Ukrainie.
Jak podawała w sobotę BBC, szacuje się, że grupa liczy obecnie około 25 000 żołnierzy. W styczniu brytyjskie Ministerstwo Obrony szacowało, że Grupa Wagnera miała 50 000 żołnierzy – jednak około 20 000 z nich zostało podobno zabitych podczas walk na Ukrainie.
Z kolei Rosja ma mieć 800 000 żołnierzy. Siły te szacowano niegdyś na ponad milion żołnierzy, jednak uważa się, że podczas wojny zginęło co najmniej 220 000 osób. Rosja ma mieć też w rezerwie kolejnych 250 000 żołnierzy gotowych do walki.