Prigożyn jednak nie uniknie kary. Tyle musi zapłacić rodzinom ofiar marszu na Moskwę

Alan Wysocki
25 czerwca 2023, 14:55 • 1 minuta czytania
Jewgienij Prigożyn musi zapłacić ogromne odszkodowanie rodzinom, których bliscy padli ofiarą "puczu" kierowanej przez niego Grupy Wagnera. Według propagandystów Władimira Putina mowa o aż 600 tys. dolarów. Chodzi przede wszystkim o załogi śmigłowców, które zostały zniszczone podczas marszu na Moskwę.
Szef Grupy Wagnera nie uniknie kary. Tyle musi zapłacić. Fot. Hanout / AFP / East News

Szef Grupy Wagnera zapłaci wielkie odszkodowania

To już najprawdopodobniej koniec zaskakującej próby puczu w wydaniu Jewgienija Prigożyna. Szef Grupy Wagnera miał zbliżyć się w okolice Moskwy, a następnie nawiązać porozumienie z Władimirem Putinem.


W wyniku wstępnej umowy Prigożyn będzie musiał zamieszkać na Białorusi, ale ostatecznie uniknie większych konsekwencji z powodu wypowiedzenia posłuszeństwa władzom na Kremlu. Zbrodniarz wojenny będzie jednak musiał zapłacić odszkodowania.

Propagandystka Putina z rosyjskiej telewizji reżimowej Irina Kuksenkowa przekazała w serwisie Telegram, że chodzi o 50 mln rubli, czyli 600 tys. dolarów dla rodzin załóg samolotów, które zostały zestrzelone w trakcie marszu na Moskwę.

To jednak niewielka kara, biorąc pod uwagę, że w szczytowym momencie konfliktu Putin mówił nawet o "neutralizacji" swojego przeciwnika.

Bilans buntu Grupy Wagnera i marszu na Moskwę

Wyjaśnijmy, że w trakcie krótkiego buntu Grupa Wagnera miała zestrzelić dwa śmigłowce Mi-8, śmigłowiec Mi-35, a także powietrzne stanowisko dowodzenia Ił-22M. Z niepotwierdzonych informacji wynika, że w okolicach Woroneża wojsko Putina straciło także 7 pojazdów i ponad 20 pilotów.

Ministerstwo Obrony Rosji nie potwierdza ani nie zaprzecza tym informacjom, za to Prigożyn przekazał, że Grupa Wagnera nie poniosła żadnych start. Jaka jest prawda? Tego nie wiadomo, bowiem nie ma możliwości zweryfikowania doniesień żadnej ze stron.

Wiadomo jednak, że Rosja po raz pierwszy od dawna przeżyła poważny kryzys polityczny. Chaos informacyjny oraz zamieszanie wywołane przez Prigożyna pokazało słabość Władimira Putina.

Eksperci tłumaczą, co dzieje się w Rosji Władimira Putina

W rozmowie z naTemat wydarzenia z ostatnich 24 godzin skomentowali gen. Waldemar Skrzypczak i gen. Roman Polko.

Jestem zaskoczony, że Jewgienij Prigożyn się zatrzymał i wycofuje swoje wojska z marszu na Moskwę. To była doskonale przygotowana operacja wojskowa. On ich (władze na Kremlu – red.) obarcza odpowiedzialnością za klęskę Rosji w wojnie w Ukrainie – powiedział gen. Skrzypczak.

Były dowódca Wojsk Lądowych podkreślił, że pewne warunki Prigożyna musiały zostać spełnione, skoro między przeciwnikami doszło do porozumienia. Szef wagnerowców regularnie oskarżał Siergieja Szojgu i Walerija Gierasimowa o nieudolne prowadzenie wojny.

Były dowódca GROM stwierdził zaś, że najprawdopodobniej obserwowaliśmy mafijne porachunki. – Raczej bym to nazwał mafijnymi porachunkami pomiędzy Siergiejem Szojgu a Jewgienijem Prigożynem niż wojną domową, ale Władimir Putin opowiedział się jednoznacznie po stronie tego pierwszego – powiedział gen. Polko. – On doskonale wie, że wyrok na Kremlu już na niego zapadł. Dlatego też prze na Rosję, licząc na to, że uda mu się dokonać rebelii wojskowej. Dotąd wykonywał brudną robotę, jaką zlecał mu Putin. Widać wyraźnie, że wszyscy się od niego odsuwają – dodał.