Wraca sprawa zabójstwa dziewczynek w Kobylej Górze. Brakuje jednego elementu do oskarżenia matki

redakcja naTemat
02 lipca 2023, 21:59 • 1 minuta czytania
Śmierć dwóch sióstr w wieku 7 i 13 lat w Kobylej Górze poruszyła całą Polskę. Do zabicia dziewczynek przyznała się ich matka, 47-letnia Krystyna K. Pomimo jej zeznań, śledczy na razie muszą wstrzymać się ze złożeniem aktu oskarżenia wobec kobiety.
Śledczy zajmujący się sprawą śmierci dwóch sióstr z Kobylej Góry muszą czekać na wyniki obserwacji psychiatrycznej matki dziewczynek Fot. PAWEL JASKOLKA/AGENCJA SE/East News

Do tragedii w Kobylej Górze doszło 20 kwietnia. Wracający z pracy 47-letni ojciec rodziny nie mógł dostać się do zamkniętego domu, więc wybił szybę. W środku znalazł ciała dwóch córek z ranami ciętymi w okolicach szyi, a także nieprzytomną żonę Krystynę. Kobieta została przetransportowana do szpitala, gdzie lekarzom udało się uratować jej życie.


Zabójstwo w Kobylej Górze. Kiedy akt oskarżenia?

Po długim oczekiwaniu śledczy zostali dopuszczeni przez lekarzy do przesłuchania Krystyny K. Kobieta miała złożyć obszerne zeznania i przyznać się do winy. Została potem skierowana na obserwację psychiatryczną, mającą ocenić, czy w momencie zabójstwa córek 47-latka była poczytalna.

Teraz Krystyna K. została przeniesiona do normalnego aresztu, jednak prokuratura wciąż nie sporządziła w jej sprawie aktu oskarżenia. – Biegli uznali, że tradycyjna, krótka obserwacja nie jest wystarczająca. Dlatego skierowaliśmy do sądu w Kaliszu wniosek o poddanie jej dłuższej obserwacji psychiatrycznej – tłumaczy w rozmowie z "Faktem" prok. Maciej Meler z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.

Sąd ma podjąć decyzję w przyszłym tygodniu. Jeśli przychyli się do wniosku prokuratury, obserwacja potrwa ok. 3-4 tygodni.

Śledztwo ws. tragedii w Kobylej Górze

O tym, że w rodzinie może dziać się coś niepokojącego, alarmować miały jednak osoby częściowo postronne. Chodzi o pracowników ośrodka, w którym przebywała najstarsza, 19-letnia córka małżeństwa K.

W tygodniach poprzedzających śmierć dwóch młodszych sióstr rodziną zajmował się ostrzeszowski sąd. Do placówki miało wpłynąć pismo od matki, które zaniepokoiło sędziów. Jego treść miała być "nielogiczna, dziwna i budząca niepewność" do tego stopnia, że "zdecydowano o wszczęciu z urzędu postępowania w celu ustalenia, co dzieje się w rodzinie i czy ma miejsce coś niepokojącego".

To jednak nie wszystko. Z ustaleń kaliskiego oddziału "Gazety Wyborczej" wynika, że z informacją do sądu rodzinnego zwrócił się także Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Miliczu, do którego uczęszcza 19-letnia córka rodziny K. Jak podaje gazeta, poproszono o "zajęcie się rodziną".

Dziennikarze nieoficjalnie ustalili, że "obawy placówki wzbudziły pogłębiające się stany lękowe córki państwa K., które mogły być wynikiem odtrącenia lub okazywania agresji w domu".

19-latki nie było w domu, gdy doszło do zabójstwa. Dziewczyna jest osobą z niepełnosprawnością i przebywała w tym czasie poza domem, prawdopodobnie w placówce.

***

Znajdujesz się w trudnej sytuacji, przeżywasz kryzys, masz myśli samobójcze?