Sensacyjne doniesienia ws. buntu Prigożyna. Brawurowa akcja niemieckiego wywiadu

Katarzyna Florencka
07 lipca 2023, 20:33 • 1 minuta czytania
Niemiecka Federalna Służba Wywiadowcza wiedziała o planach Jewgienija Prigożyna... już na tydzień przed zamachem stanu w Rosji. Również w czasie buntu Grupy Wagnera agenci Bundesnachrichtendienst (BND) mieli dostęp do rozmów pomiędzy Prigożynem a Aleksandrem Łukaszenką.
Niemiecki wywiad wiedział o planach Jewgienija Prigożyna Fot. TOBIAS SCHWARZ / AFP / East News; Associated Press/East News

Bunt Prigożyna. Niemiecki wywiad wiedział o planach Grupy Wagnera

Niemiecka Federalna Służba Wywiadowcza (BND) już na tydzień przed wybuchem buntu Grupy Wagnera miała posiadać dowody wskazujące na możliwość zamachu stanu w Rosji. Jak twierdzą publiczni nadawcy WDR i NDR, o swoich ustaleniach wywiad nie poinformował wówczas kanclerza Niemiec Olafa Scholza, gdyż nie był w stanie potwierdzić ich u swoich sojuszników


"Według doniesień, pierwsze ostrzeżenie z BND o wydarzeniach zostało wysłane do niemieckiego rządu w piątek wieczorem – dzień przed tym, jak najemnicy Grupy Wagnera zajęli rosyjskie obiekty wojskowe i miasto Rostów" – dodają niemieckie media.

Również w czasie trwania buntu Prigożyna Niemcy mieli dostęp do rozmów telefonicznych prowadzonych pomiędzy przez szefa Grupy Wagnera z Alaksandrem Łukaszenką. Właśnie dzięki temu ustalono bezpośrednią rolę Łukaszenki w negocjacjach między Prigożynem a Władimirem Putinem ws. zakończenia buntu.

Szef Grupy Wagnera musiał nagle zmienić plan

Nowe doniesienia pokrywają się z tym, co pod koniec czerwca pisał o stanie wiedzy zachodniego wywiadu "The Wall Street Journal. Jak ustalono, Jewgienij Prigożyn planował porwać Szojgu i Gierasimowa w czasie ich wizyty w Rostowie. Dowiedział się jednak, że jego zamiary przejrzała Federalna Służba Bezpieczeństwa. Dwa dni przed zaplanowaną akcją w Rostowie szef Grupy Wagnera zdecydował się działać inaczej, uprzedzając ruch FSB. Dalej doszło do wydarzeń, które opisywały media na całym świecie, czyli buntu Prigożyna. Według "WSJ" plan oligarchy opierał się na przeświadczeniu, że do buntu dołączy część wojska. Prigożyn nie był ostrożny, bo o planach powiadomił zwierzchnika rosyjskich sił powietrznych generała Siergieja Surowikina, którego uważał za postać bliską wagnerowcom. Czy Prigożyna czeka teraz wyrok śmierci? Na antenie niemieckiej ZDF w tej sprawie wypowiedział się m.in. dziennikarz śledczy Andriej Sołdatow. – Putin potrzebuje usług Prigożyna w Afryce, na Bliskim Wschodzie, a także w Internecie – stwierdził. Przypominał on, że Grupa Wagnera to coś więcej, niż oddziały najemników walczące w Ukrainie. Z tego właśnie mają wynikać gwarancje bezpieczeństwa dla Prigożyna.

W tej samej audycji wypowiadał się Severin Pleyer z powiązanego z Bundeswehrą think tanku GIDS. On również wskazał na "szczególne stosunki" łączące Kreml z wagnerowcami. – Jeśli teraz coś się stanie Prygożynowi, zostanie on męczennikiem – stwierdził niemiecki ekspert.

Pleyer jest zdania, że Putina aktualnie nie stać na pokazowe pozbycie się Prigożyna. Ważniejszym celem ma być na Kremlu pozbawienie wpływów politycznych "szarej strefy" w wojsku, aby marsz na Moskwę nigdy już się nie powtórzył. Analityk pracujący dla Bundeswehry zauważył jednocześnie, że putinowskie nadzieje na skuteczne rozwiązanie tego problemu mogą być płonne. – Nie wiemy, jak najemnicy będą się dalej zachowywać. Nie wiemy też, jaki właściwie mają status – podkreślił Pleyer.